Epilog

77 16 51
                                    

Bujała się spokojnymi ruchami na obrotowym krześle, słuchając śpiewu ptaków. Pomimo ślepoty i tak przymykała powieki, chcąc napawać się tym dźwiękiem, jak najdłużej. Wszystko było dzisiaj takie perfekcyjne. Jakby ten dzień miał nadejść właśnie dziś.

Skierowała głowę w kierunku swego siostrzeńca Morfina z pogodnym uśmiechem.

- Podałbyś mi herbaty? - zapytała.

Mężczyzna nie racząc jej żadnym spojrzeniem, spełnił prośbę ciotki i podał jej napar ciepłego napoju. Choć nie pałał do Dinah sympatią, była ostatnią pozostałością rodziny Gaunt. A o dziedzictwo trzeba było dbać. Tak jak nauczał ojciec.

Spokojny dzień dwójki ostatnich Gauntów przerwało pukanie do drzwi. Dinah automatycznie popatrzyła na Morfina, a on na nią. Bo nikt ich nie odwiedzał, nikt o nich nie pamiętał. Jedynie egzystowali, aby dożyć swoich dni.

Morfin niepewnym krokiem podszedł do drzwi, uchylając je na niewielką odległość. Wydał z siebie okrzyk zaskoczenia na widok przybysza, przez co automatycznie Dinah odwróciła głową w tamtą stronę.

- Ty! - krzyknął, wymierzając palcem w nieznajomego. - TY!

- Kto to jest? - zapytała zachrypniętym głosem Dinah.

- To Tom Riddle! Już ja cię zaraz...!

I wtem przybysz przemówił w języku węży, zatrzymując Morfina w półkroku. Dinah ciężko westchnęła, nie wierząc w głupotę tego kretyna. Jest sporo starsza, ślepa, ledwo zipie, a i tak już zdążyła się zorientować, że w ich progi zawitał syn Meropy. Tylko jak Morfin tego nie mógł zauważyć po samej różnicy wieku młodzieńca. Ech.

Młody Riddle wszedł spokojnie do wnętrza ich zapuszczonej chaty. Morfin co chwila plótł jakieś głupstwa, trącając po drodze wszelkie śmieci walające się po podłodze. A Dinah nasłuchiwała. Nasłuchiwała każdego możliwego dźwięku, który z siebie wydawał ten chłopak. Owoc jej pracy. Najpodlejszy z najpodlejszych.

W skupieniu słuchała pytań wnuka o swoją matkę, jak i jej historię gdzie Morfin opowiadał mu wszystko niedbale. Wyczuła w powietrzu niespodziewane napięcie, kiedy siostrzeniec wspomniał o seniorze Riddle, który wrócił do Little Hangleton. Oraz ten dziwny przebłysk w pytaniu młodego Toma o pochodzenie mugolskie jego ojca. Uniosła brew w zaintrygowaniu, co wydarzy się dalej.

Jej dzieło sztuki nie zawiodło. Oszołomił Morfina zaklęciem, a następnie usłyszała, jak pochodziwszy do wuja, odebrał mu dwie rzeczy i wyszedł z domu. Powiodła ślepymi oczyma za krokami młodego Riddle'a, które jasno wskazywały, że udawał się na ziemię swego ojca. Uśmiechnęła się szeroko pod nosem.

Rozsiadła się wygodnie w krześle obrotowym, oddychając spokojnym miarowym oddechem i czekając. Czekając, aż młody wróci dokończyć swoją robotę, bo ktoś w końcu będzie musiał beknąć za prawdopodobne morderstwo rodziny Riddle. A skoro był krwią z jej krwi, to mógł myśleć podobnie. A więc tu wróci.

Nie miała pojęcia, ile czasu upłynęło, zanim Tom Riddle wrócił w progi ich nędznej chaty. Czas dla niej przestał mieć znaczenie od dawna. Zgodnie ze swoimi przypuszczeniami zaczął motać w umyśle Morfina, wszczepiając mu fałszywe wspomnienia, jakoby siostrzeniec był odpowiedzialny za popełnione przed chwilą morderstwo. Cwaniaczek.

Kiedy skończył z Morfinem, oddając mu różdżkę, chciał wyjść z domu. Dinah momentalnie gwałtownie poruszyła się na krześle, zwracając na siebie uwagę młodego Riddle'a.

- A co ze mną? Nie obawiasz się, że powiem co żeś uczynił? - zapytała.

- Jesteś tylko starą oślepioną babą. Nikt ci nie uwierzy. - odpowiedział chłodno.

A to gnojek.

- Zdziwiłbyś się, ile ta stara baba potrafi. - wykrzywiła usta w uśmiechniętym grymasie. - Ale ja nie z tym. Powiedz mi Tom, co planujesz w przyszłości?

Młody Riddle najwyraźniej zaskoczony zadanym pytaniem uniósł jedną brew do góry. Z włożonymi dłońmi w kieszenie spodni obrócił się w stronę Dinah.

- Dlaczego mam ci o tym opowiedzieć?

Wzruszyła ramionami.

- Chciałabym usłyszeć coś ciekawego na starość. Poza tym możesz mnie zabić, kiedy skończysz mówić. Kto ci zabroni?

Tom przejechał językiem po wewnętrznych zagłębieniach policzków, zastanawiając się nad propozycją siedzącej przed nim kobiety. W końcu zbyt zaintrygowany propozycją podszedł do niej i przysiadł obok na ledwo trzymającym się fotelu. Dinah uśmiechnęła się lekko w jego stronę.

- Chciałbym wyplenić ze świata magii wszelkie plugarstwo szlam. - oświadczył poważnie. - Dążę do bycia niepokonanym i nieśmiertelnym i nikt nie odważy mi się przeciwstawić.

- Woah, poważne plany. - zaśmiała się krótko. - Czyli w zasadzie chcesz zniszczyć świat.

Tom zmarszczył brwi, odchylając głowę w tył.

- Nie, chce pozbyć się brudnej krwi.

- Na jedno i to samo wychodzi. - odparła niewzruszenie. - Cóż, pozostaje mi życzyć powodzenia. A teraz czyń swą powinność. - ułożyła zrelaksowaną głowę na oparciu krzesła, zamykając oczy w oczekiwaniu na ostateczne godzące zaklęcie.

Chłopak zmierzył staruszkę wzrokiem, będąc nieco zdziwionym, że kompletnie nie obawiała się uczucia śmierci. Wszyscy, których do tej pory poznał, byli tchórzami. A ta przed nim siedząca kobieta kipiała aż pewnością siebie i nieustraszeniem. To mu zrodziło myśl.

- Mam lepszy pomysł. - powiedział ożywiony, a Dinah uniosła na niego pytające spojrzenie. - Dołącz do mnie i pomóż mi oczyścić ten świat. Razem zrobimy to szybciej.

- Chłopcze czy ty widzisz, ile ja mam lat? - odpowiedziała rozbawiona, kręcąc głową. - Nie, nie. Ja swój cel w życiu już spełniłam. Teraz mogę umrzeć szczęśliwa.

Młody Riddle skrzywił się niezadowolony odpowiedzią kobiety, a zarazem naradzając w sobie pewne uczucie zazdrości. Że ona już dopełniła swojej woli życia, a on był dopiero na początku.

Z posępną miną powstał ze starego fotela i podchodząc do dalej nieprzytomnego Morfina, znów pojął w dłoń jego różdżkę. Dinah uśmiechnęła się pod nosem.

- A więc umrę niby z rąk własnego siostrzeńca? Niechaj będzie. - stwierdziła beztrosko, rozluźniając całe ciało jak nigdy. Jakby była gotowa na ten dzień od dawna.

Tom Riddle ustawił się naprzeciwko nieznanej starej kobiety, która zdumiewająco potrafiła go zainteresować swoją osobą w zaledwie kilka minut. I dzięki temu chciał spełnić ostatnią wolę staruszki, nie znając nawet jej imienia, ani nie wiedząc, kim ona jest właściwie dla niego.

Dinah usłyszała powolne wyciągnięcie ręki w jej kierunku z prawdopodobnie wycelowaną różdżką wprost w jej serce. Nie mogła powstrzymać uśmiechu szczęścia, że zaraz zostanie uwolniona w inny nowy świat. Czy będzie on lepszy? Czy przyjdzie jej zapłacić za wszystko, co do tej pory uczyniła? Nie wie. Ale trzymała się nadziei, że po drugiej stronie spotka Daniela, który tam na nią czeka i wybaczy jej wszystko.

Bo poświęciła mu całe swoje życie, żyjąc tylko nim. Odkąd go tylko poznała. On był sensem i powodem jej istnienia, bez niego była niczym.

- Avada Kedavra. - szepnął inkantację zaklęcia Tom, dopełniając ostatniej woli Dinah. Podszedł do spokojnie leżącego martwego ciała kobiety, patrząc na nią jeszcze chwilę, po czym odchodząc, zostawił różdżkę u boku nieprzytomnego wuja i opuścił ruinę chaty.

K O N I E C

------------------------

Ostatnie słówko ode mnie w następnej części gdzie jeszcze będę mieć pytanie do was 😊

I że cię pomszczę | Gaunt's FamilyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz