Lato 1977 - część druga

78 3 0
                                    

Sweet handsome friend, I can tell you

truly that I've never been without desire

since it pleased you that I have you as my

lover; nor did a time ever arrive, sweet

handsome friend, when I didn't want to

see you often; nor did I ever feel regret,

nor did it ever come to pass, if you went

off angry, that I felt joy until you had come back;

nor [ever].

- Tibors de Sarenon



(Tłumaczenie piosenki

Słodki, przystojny przyjacielu, mogę ci

szczerze powiedzieć, że nigdy nie byłem

pozbawiony pragnień, odkąd podobało ci się,

że mam cię jako kochanka; ani też nigdy

nie nadszedł czas, słodki, przystojny

przyjacielu, kiedy nie chciałem cię często

widywać; ani też nigdy nie czułem żalu,

ani też nigdy nie zdarzyło się, że gdy

odszedłeś zły, odczuwałem radość, dopóki nie wróciłeś;

ani [nigdy].

- Tibors z Sarenom)




Dwie godziny później...

Peter i Dorcas całowali się, tarzając się tyłem po trawie. Wszyscy byli pijani, ale prawdopodobnie byli najbardziej pijani.

„Wracaj do swojego namiotu, jeśli masz zamiar to zrobić!” James rzucił w nich pustą puszką po cydrze.

– Nie masz nic przeciwko, Lunatyku? Peter wynurzył się, czerwony na twarzy i załzawionych oczach. „Jeśli wrócimy do naszych? Możesz spać z Rogaczem i Łapą, prawda?”

„Och, nie martw się” – Remus machnął ręką. „Znajdę gdzieś”. Sirius nadal na niego nie patrzył i miał przeczucie, że po wieczornych rewelacjach nie będzie szczególnie mile widziany.

Peter i Dorcas zniknęli, z wnętrza namiotu rozległ się stłumiony chichot, a potem zapadła upiorna, pusta cisza wynikająca z zaklęcia wyciszającego.

– Podziel się z nami, jeśli chcesz, Remusie? – powiedziała Mary, wstając i udając się do swego namiotu. Liliy skinęła głową,

„Tak, nasz namiot jest znacznie większy. Chodź z nami”.

„Dzięki, dziewczyny” – uśmiechnął się – był naprawdę wdzięczny. „Idź dalej, nie jestem jeszcze zmęczony. Chyba pójdę po prostu na spacer”.

Wstał, ze sztywnymi i obolałymi kończynami, i ruszył w stronę morza. Było już całkiem ciemno, z dala od ognia, ale Remus zawsze potrafił widzieć w ciemności. Nadszedł przypływ, głośniejszy niż kiedykolwiek. Powiał zimny wietrzyk i sięgnął do tylnej kieszeni w poszukiwaniu papierosa. Wstał i odetchnął głęboko, zamykając oczy, czując, że teraz naprawdę może myśleć.

Cieszył się, że to powiedział, bez względu na reakcję, ale nadal rozważał odejście. OK, więc nie wszyscy mieli zamiar kopnąć go w głowę, ale kto wiedział, jak zachowaliby się wszyscy w zimnym świetle poranka, surowi i trzeźwi. Czy było to lepsze czy gorsze od bycia wilkołakiem?

Nadal mógłby się teleportować, gdyby chciał; może idź i poszukaj Granta. Remus poczuł przypływ poczucia winy. Nie myślał o Grancie już od jakiegoś czasu – może nie przez cały rok. Ten drugi chłopiec był dla niego taki miły; przyjął go i był gotowy umieścić go w ośrodku na czas nieokreślony. Dał Remusowi także świetną radę, gdyby tylko Remus z niej skorzystał. Trzymaj się z daleka od eleganckich chłopców.

All the young dudes TŁUMACZENIE PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz