Piątek 14 stycznia 1977 r
Kiedy ramiona Remusa zaczęły się trząść z emocji, Syriusz poruszył się nieznacznie, ale nigdzie nie poszedł. Remus usłyszał, jak wydaje dziwny dźwięk - który mógł być pełen współczucia lub po prostu zdezorientowany, ale przysunął się bliżej, wsunął dłoń w dłoń Remusa i ścisnął jego palce. Żałośnie Remus odwzajemnił uścisk, łkając ze złością z powodu Greybacka, biednej zamordowanej kobiety i tej okropnej niesprawiedliwości wszystkiego.
***
Sobota, 15 stycznia 1977 r
Remus obudził się o świcie, wciąż zwinięty w kłębek na kanapie, przykryty wełnianym kocem z komody trzymanej w rogu pokoju wspólnego. Zmarszczył brwi w świetle słońca, mrugnął i zdezorientowany, powoli przypominając sobie, gdzie się znajduje. Syriusz wciąż tam był, po drugiej stronie, siedział z głową opuszczoną we śnie i otwartymi ustami. Oczywiście Syriusz nie chrapał.
Remus żałował, że nie może go obserwować dłużej w przyćmionym świetle poranka, ale przez całą noc był skulony i rozpaczliwie potrzebował się rozciągnąć. Poruszał się ostrożnie, jego sztywne kończyny skrzypiały niczym gałęzie starożytnego cisa. Syriusz poruszył się, zakaszlał lekko i otworzył oczy.
- Dzień dobry - mruknął, prostując się. "Która godzina?"
- Prawie siódma. - odpowiedział Remus, po szybkim spojrzeniu na zegar.
- James za minutę będzie gotowy na mecz quidditcha.
"Tak."
"W porządku?"
Remus położył bose stopy na dywanie i potarł szpilki i igły w lewej nodze.
- Przynajmniej spałem. Odpowiedział „Przepraszam za ostatnią noc".
„Pff." Syriusz machnął ręką, ziewając. - To było nic. Miałem dużo gorsze złamania- Co wy dwaj śmieciarze robicie tutaj o tej porze? James zbiegł po schodach z miotłą w dłoni. Spojrzał na nich oboje, wziął pod uwagę ich piżamy i koc Remusa. - Spałeś tutaj?
- Musiałem - odpowiedział Syriusz, przeciągając się. - Wszystko, żeby uciec od chrapania.
James uśmiechnął się, potrząsając głową.
- Dziwaki. Nie masz ochoty dołączyć do mnie i szybko przejść się po boisku przed treningiem, Łapo?
- Nie - Syriusz ponownie ziewnął. - Wracam do łóżka. Jest sobota, Potter, ty szaleńcze.
„To Hogsmeade, później, nie śpij". James ostrzegł: „Przykro mi, Lunatyku". Rzucił przepraszające spojrzenie.
„S'ok" - odpowiedział Remus. „Idźcie i bawcie się dobrze. Mam pracę domową. Oczywiście. W pokoju wspólnym będzie miło i cicho".
- W takim razie widzimy się na śniadaniu? - zapytał James, będąc już w połowie pokoju, chcąc być pierwszym na boisku.
Pokój wspólny wkrótce zacznie się zapełniać - najpierw drużyna quidditcha Gryffindoru, potem niektórzy z bardziej bystrych uczniów, którzy chcą odrobić lekcje przed zaplanowaną na później wycieczką do wioski. Remus spojrzał na Syriusza,
- Naprawdę wracasz do łóżka?
Syriusz uniósł brwi.
„Tak. Chcesz przyjść?
Po raz pierwszy od wielu dni Remus się roześmiał.***
- Cześć, Remusie, mogę tu usiąść?
Remus podniósł głowę i zmarszczył brwi, co miało więcej wspólnego ze skomplikowaną mapą astronomiczną niż z tym, że mu przerwano. Uśmiechnął się, gdy tylko zobaczył, kto to był, i skinął głową:
CZYTASZ
All the young dudes TŁUMACZENIE PL
FanfictionTłumacze dzieło autorstwa mskingbean89 na ao3. Wcześniej inna osoba tłumaczyła ale przestała (Kontynuuje ale nie jesteśmy w żadnym kontakcie, robię to sama z siebie) Zaczynamy od połowy szóstego roku chłopców w Hogwarcie.