04.12 | Wierzysz w Świętego Mikołaja?

48 7 6
                                    

Drarry [Draco Malfoy x Harry Potter]

Wszedłem do Wielkiej Sali, odnajdując wzrokiem stół Gryffindoru. Kątem oka zerknąłem w stronę stołu węża, gdzie moje spojrzenie spotkało się ze stalowymi tęczówkami Malfoya. Szybko odwróciłem głowę i usiadłem na ławie obok Rona. 

— No wreszcie jesteś! Chciałem cię obudzić, ale leżałeś jak trup! - zaczął rudowłosy. 

— Ron, akurat takie porównanie jego stanu musiałeś dać? 

— Jedyne, jakie nasunęło mi się do głowy i samo z siebie to wyszło...

— Wybaczcie, zasnąłem późno w nocy — wyjaśniłem przyjaciołom, wysilając się na uśmiech. 

— Wszystko w porządku? Wyglądasz na markotnego... Harry? — Hermiona wyciągnęła swoją dłoń na stół i lekko położyła ją na moim nadgarstku, patrząc przejęta prosto na mnie. 

— Spokojnie, nic się nie dzieje. Po prostu wieczorem za dużo myślałem... — westchnąłem i zabrałem dłoń, czując jak ktoś mnie obserwuje, przez co przeszły mnie nagłe dreszcze. 

— Wiesz, że możesz nam wszystko powiedzieć, prawda? Jesteśmy twoimi przyjaciółmi, a tajemnice tutaj są zbędne —jej wyraz twarzy nieco się rozluźnił. 

— Wiem i naprawdę to doceniam — spojrzałem na nich, lekko unosząc kąciki ust i rozglądając się za zjedzeniem czegoś sensownego na śniadanie. 

❄️❄️❄️

Po zajęciach, na których byłem ledwo żywy, wróciłem do dormitorium, by zabrać kawałek pergaminu i pióro z resztą atramentu. Ulokowałem się na kanapie w pokoju wspólnym, bo reszta chłopaków z mojego domu postanowiła zrobić sobie posiadówkę na łóżkach, więc jako chętny przebywania w ciszy musiałem wybrać inną lokalizację. 

Był grudzień. Wielkimi krokami zbliżały się święta. Ron mnie wielokrotnie zapewniał, żebym też w te święta przyjechał do niego, bo cała jego rodzina nawet czeka na mój ponowny przyjazd, ale jeszcze nie potwierdziłem mu czy na pewno przyjadę. W pokoju wspólnym było mnóstwo dekoracji, a najwięcej znajdowało się według mnie światełek choinkowych. Okrążały pomieszczenie kilkakrotnie, owijając się też oczywiście wokół drzewek. Ściany były czerwone ze złotymi lub żółtymi dekoracjami, co wszystko dawało cudowną atmosferę przytulnych świąt. Westchnąłem tylko i powróciłem spojrzeniem na pergamin na moich nogach. 

— Co by jeszcze napisać... — powiedziałem szeptem, chwytając wygodnie pióro — Drogi Mikołaju...

— Piszesz list do Świętego Mikołaja? — nagle usłyszałem głos, który rozpoznałby w każdym świecie. 

— Draco? Co ty tu robisz? Jakim cudem wszedłeś tutaj? — nieco podsunąłem się na kanapie, prostując gwałtownie plecy. 

— A co? Co cię to interesuje? Jestem prefektem i wszystko mi wolno — prychnął i usiadł niedaleko mnie. 

— Po co tutaj przyszedłeś? Jakiś zakład z kolegami, by mnie dobić psychicznie, co?

— O jaki zakład ci chodzi? Nigdy nie byłeś zakładem, Potter — spojrzał na mnie w taki sposób, że momentalnie oblała mnie fala gorąca. 

— To po co tutaj jesteś?

— Żeby pogadać... — powiedział, po czym dodał ciszej — Po prostu ciebie zobaczyć...

— Kim jesteś i co zrobiłeś z tamtym Malfoyem? — mówiąc to lekko się uśmiechnąłem, starając się nieco rozluźnić. 

— Uważałeś mnie za kawał sukinsyna? Może i taki jestem, ale to tylko moja podświadoma ochrona. Po prostu chciałem przyjść tam, gdzie wiem, że nie jestem oceniany ani nikt niczego ode mnie nie wymaga... — zwiesił głowę, chowając ją w dłoniach. Jego blond kosmyki nonszalancko spadły na jego smukłe palce, co wyglądało cholernie uroczo. 

— I akurat wyczułeś takie miejsce u swojego "wroga"? — dopytałem, uśmiechając się pewniej. 

— Nadal tak o nas myślisz? — podniósł głowę, spoglądając mi prosto w oczy. 

— O nas?

— Nie to miałem powiedzieć... Świetnie. Po prostu zmieńmy temat. Naprawdę piszesz listy w Świętego Mikołaja?

— Tak, piszę co roku, ale bardziej dla samego siebie. By zobaczyć na przestrzeni lat czego potrzebowałem w danym czasie. Sam wiesz...

— Okej, rozumiem... — na chwilę zamilknął — A gdybyś nie pisał dla siebie? Gdyby twoi rodzice żyli i pisałbyś do niego listy będąc dzieckiem z świetnym dzieciństwem, wiedząc, że dostaniesz prezent? Wierzyłbyś?

— Pewnie tak. Chociaż są pewne informacje, że rola "świętego Mikołaja" jest prawdziwa, bo wzięła się od świętego, który obdarowywał biednych prezentami. 

— Uciekasz od tematu, Harry — Draco uśmiechnął się delikatnie, a mi bardzo dobrze patrzyło się na niego. Uwielbiałem, kiedy się uśmiechał. 

— Skoro ci tak zależy to zapytaj się mnie konkretnie — nieco przybliżyłem się do niego. 

Wpatrywaliśmy się w siebie przez dłuższą chwilę, po czym blondyn odezwał się:

— Wierzysz w świętego Mikołaja?

— Tak, wierzę. I już teraz dziękuję, że spełnił moje życzenie, które miałem od początku nauki w Hogwarcie — nie odrywałem od niego spojrzenia. 

— Nie zapędzasz się nieco z życzeniami?

— Może, ale sądzę, że wcale ci to nie przeszkadza, panie Malfoy. 

— Nigdy mi to nie przeszkadzało i nie będzie przeszkadzać, panie Potter — chłopak zniszczył ostateczną odległość między nami, przylegając do moich ust swoimi i całując mnie delikatnie i niesamowicie zmysłowo, wzniecając we mnie tym samym ogromną falę uczucia i podniecenia, gdy dodatkowo złapał mnie w biodrach i przyciągnął pewnie do siebie.

Tutaj trochę bardziej się rozpisałam, bo wyszło ponad 700 słów. Chyba muszę zmienić opis i napisać, że to przeważnie rozdziały powyżej 500 słów 😅 Dobrego wieczorku wam! 🎅

𝐋𝐄𝐓 𝐈𝐓 𝐒𝐍𝐎𝐖; potterowski kalendarz adwentowy [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz