13.12 | Jednak przyszłaś

38 5 0
                                    

Draco Malfoy x Reader

Kiedy nauczyciel oficjalnie zakończył swoją lekcję, wstałaś z ławki i zaczęłaś pakować książki do torby. Nagle obok ciebie pojawił się chłopak, za którym nie przepadałaś, mimo że byliście w tym samym domu w Hogwarcie.

- Masz coś dzisiaj w planach?

- Tak, mam - odparłaś twardo, nawet nie spoglądając na blondyna.

- A co takiego?

- Nie twoja sprawa - zapięłaś torbę i ruszyłaś w stronę drzwi, ale po wyjściu z klasy zagrodził ci drogę - Czego chcesz ode mnie?

- Porozmawiać jak normalni uczniowie - warknął, nie odrywając od ciebie spojrzenia.

- Ja jestem normalna, a ty jesteś nachalny. Zejdź mi z drogi, chcę iść do swojego dormitorium - wyrwałaś mu się i skierowałaś się w stronę lochów.

- [T.I]! Niech cię szlag! - chciał krzyknąć, ale widząc panią McGonagall zrezygnował z tego, mówiąc to tylko cicho pod nosem.

***

Dotarłaś do dormitorium. Było puste, bo właśnie zaczynał się weekend. Dzisiaj miała być impreza u puchonów, na których o dziwo byli zaproszeni ślizgoni, ale ty nie za bardzo chciałaś na nią iść. Leżąc na łóżku pochyloną nad swoim notatnikiem próbowałaś ułożyć w słowa to co właśnie czułaś. Będąc zdenerwowaną, zrozpaczoną, wściekłą i bezsilną łatwiej było ci się uspokoić, wylewając to na kartki papieru oraz dzięki temu bardziej poznawałaś siebie. Jednak teraz z ogromnym trudem ci to szło, bo słowa "mam dość" i "zauroczenie" nie chciało się ładnie zrymować i utworzyć krótki wpis, którego wybrzmienie by tobie pasowało.

- [T.I], no nie bądź taka! Chodź się bawić! Za godzinę zaczynamy! - do dormitorium wpadła Pansy, którą jako jedyną z dziewczyn ze Slytherinu jakkolwiek lubiłaś.

- Nigdzie się nie wybieram. Mówiłam, że chcę skorzystać z wolnego czasu w pojedynkę, a nie w grupie pijanych uczniów - syknęłaś, nadal będąc skupioną nad swoimi notatkami.

- Na ilu imprezach byłaś od początku roku? - spytała.

- Na żadnej.

- No właśnie! Więc wpadnij na chociaż jedną! Nic ci się nie stanie, serio - poczułaś, jak Parkinson ciągnie cię za nogę - No złaź z tego łóżka! W porównaniu do mnie ty nawet nie musisz się aż tak szykować, bo zajebiście wyglądasz - dodała.

- Ogh! Dobra! Pójdę, ale na maksymalnie godzinę i ani minuty dłużej! - zawołałaś, uwalniając stopę z jej rąk i wstając z łóżka - Daj mi kwadrans, przebiorę się i odświeżę i pójdziemy razem. Pasuje?

- Oczywiście! - dziewczyna uśmiechnęła się szeroko, splatając z przodu ręce.

Tak jak powiedziałaś, tak zrobiłaś, chociaż niechętnie. Przygotowana poszłaś za dziewczyną, a potem z pomocą innego puchona weszłyście do środka. Pomieszczenie zostało powiększone za pomocą zaklęcia i pięknie ozdobione. Pansy porwała cię od razu na parkiet, byś miała zaliczoną przynajmniej rozgrzewkę, skoro po godzinie zabawy chciałaś wrócić do pokoju. Przetańczyłyście aż trzy skoczne piosenki, a potem obydwie poszłyście do barku, by tam móc się czegoś napić. Zgodziłaś się na jedną kolejkę ognistej. Kiedy przyglądałaś się jednemu z puchonów, który nalewał do szklanek bursztynowy płyn, usłyszałaś tuż obok siebie czyjś głos.

- Miło mi, że jednak przyszłaś.

Gwałtownie się odwróciłaś, widząc Dracona, który intensywnie pożerał cię wzrokiem.

- Przyszłam tutaj dla Pans, więc nie dodawaj sobie - żachnęłaś się, zabierając szklankę z blatu.

- Wyczuwam, że nie tylko dla niej tutaj jesteś.

- Dalej idziesz w zaparte, że to niby dla ciebie tutaj przyszłam? Myślałam, że nie masz aż tak wielkiego ego, ale jednak się myliłam - spojrzałaś mu w jego stalowe oczy, a potem przysunęłaś butelkę alkoholu do ust i wypiłaś duży łyk.

- Robisz to specjalnie - syknął, zbliżając się do ciebie.

- Może tak, a może nie - oblizałaś wargi językiem - A teraz zjeżdżaj, bo chcę się bawić - odwróciłaś się na pięcie i udałaś się w stronę czarnych kanap, gdzie dojrzałaś Parkinson.

Jednak, kiedy doszłaś i postawiłaś w połowie wypitą szklankę na stoliku, ktoś chwycił cię zdecydowanie za ramię i pociągnął w stronę ciemniejszej i cichszej części sali. Zostałaś przyparta do ściany obok wysokiej komody, gdzie byłaś wręcz nie do zauważenia. Mała lampka rzucała światło na ten właśnie mebel, więc mogłaś jedynie zobaczyć blond włosy osoby, która cię tutaj przyprowadziła.

- Dasz mi wreszcie dojść do słowa? - usłyszałaś zadziwiająco niski głos Malfoya, który nieoczekiwanie wzburzył w tobie falę gorąca.

- A co takiego chcesz mi powiedzieć? Żebym przestała cię ignorować? Żebyś mógł jeszcze bardziej podwyższyć swoje ego, bym zaczęła się tobą interesować? Żarty sobie stroisz i nawet nie ma takiej opcji, żebym...

- Ogh, zamknij się już - przerwał ci, po czym wpił się w twoje usta, namiętnie całując.

Jak na zawołanie zmiękły ci nogi, a ty niekontrolowanie oddałaś pocałunek, angażując się w niego. Poczułaś jak chwycił twoją nogę w kolanie i trzymał na wysokości swoich bioder, przy tym napierając na ciebie swoim całym ciałem.

𝐋𝐄𝐓 𝐈𝐓 𝐒𝐍𝐎𝐖; potterowski kalendarz adwentowy [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz