Róża.

526 15 2
                                    

Siedziałam nad jednym z Pensylwańskich jezior , w głębi mrocznego lasu .
Dopiero , gdy byłam sama , pozwoliłam łzą polecieć . Nie łkałam jednak tylko bezgłośnie płakałam , wpatrując się w taflę jeziora .Sięgnęłam po różę i podpaliłam jej główkę . Obserwowałam jak kwiat zajmuje ogień , jak intensywny bordowy kolor , zmienia się w popiołową czerń .Sama nie wiedziałam , dlaczego tak robiłam , jednak jak patrzyłam na cierpienie kwiatów , czułam się troszeczkę lepiej . Tak jakby kwiaty zabierały na siebie trochę mojego cierpienia . Tak się tym zaobserwowałam , że nawet nie usłyszałam , że ktoś do mnie podchodzi . Zdałam sobie z tego sprawę ,dopiero wtedy , gdy Cam Monet objął mnie ramieniem i usiadł razem ze mną , na zimnej trawie . Spojrzałam na niego , na jego twarz i w jego oczy , które teraz patrzyły na mnie z troską . Ta troska tuszowała jednak coś innego .
Troska tuszowała wściekłość , wściekłość tak wielką i gorącą , że nigdy wcześniej , ani potem widziałam . Nie wiedziałam , co powiedzieć , więc się nie odzywałam , tylko wpatrywałam się w niego , w jego zadbaną sylwetkę . Milczałam . Wbrew pozorom , bardzo dobrze mi się milczało .
- Organizacja , wie ?-  zadałam pytanie , które od opuszczenia budynku Luxure , mnie męczyło .
- Wie - powiedział po chwili ojciec .- Usunęła Adriena z Organizacji , a jego udziały zostały dane tobie moja córeczko .Znów oficjalnie jesteś Monet , choć dla mnie nigdy nie przestałaś nim być .- gdy wypowiedział słowo ,, córeczko" , mimowolnie się wzdrygnęłam się .
Ktoś już dzisiaj do mnie tak powiedział .
- Spokojnie - mruknął i przyciągnął mnie do siebie jeszcze bardziej , kiedy do moich oczu napłynęły łzy . Przy nim , nie bałam się płakać , pewnie z powodu rozmowy , którą odbywaliśmy kilka miesięcy temu, więc bez skrupułów moczyłam mu koszulkę łzami  .
- Rozmowa wyciekła - powiedział , nic innego nie dodając .
- Że co ? - spytałam , odrywając się od niego , by spojrzeć mu w twarz .
- Ktoś nagrał wszystko od momentu , gdy weszłaś do budynku , aż do momentu , gdy z niego wybiegłaś .
- Na Lorda - wyszeptałam .
- Właśnie , bardzo dobrze . Gabriela działała , po cichu , teraz już tego nie zrobi . Choć nie świadomie , zrobiłaś , dziś naprawdę wiele , wiele dobrego . Nie dałaś się stłamsić i zmanipulować . Byłaś silna i zdecydowana , mimo , że sprawiło ci to ból . A to nie mała sztuka , a większość by się ugięła .Dumny jestem , z ciebie księżniczko .
- Jesteś ze mnie dumny ? - spytałam .
- Ależ oczywiście , że jestem dumny księżniczko . Spisałaś się na medal . Prawdziwy z ciebie Monet .
- Dziękuje . - odpowiedziałam i przymknęłam oczy .
- Nie masz za co dziękować - powiedział głaszcząc mnie po głowie .
- Nie mam , gdzie mieszkać - wypaliłam ,  nagle zdając sobie z tego sprawę .
- Ależ oczywiście , że masz . Nasz dom , nasza rezydencja w Pensylwanii , zawsze będzie przed tobą stała otworem . Nie zależnie kiedy , zawsze będziesz mogła tam wrócić i zawsze znajdzie się tam dla ciebie miejsce . Bo jesteś moją córką , siostrą twoich braci . I pamiętaj , nigdy nie słuchaj tych co uważają cię za ,, siostrę Monetów "  , bo jesteś członkinią rodzeństwa Monet , a nie tylko przyboczną .
I wtedy naprawdę poczułam się doceniona .
Bez mamy .
Bez Adriena .
I nie przez to , jakie interesy prowadziłam ,
Nie przez to ile przez relacje ze mną można zyskać .
Tylko za to , jaka jestem .
Za to , że po prostu jestem .

Hej , to jest przed ostatni rozdział tej opowieści . Jak wam się podoba ? Piszcie w komentarzu . Jak zawsze hasło ,, Santan " dla zasięgu .
O i jeszcze jedno . Założyłam Discorda , więc zapraszam , nazwa to ,, Stowarzyszenie Pisarzy z Wattpada "  Na tablicy macie link !!!!

Mój Szatan( Rodzina Monet  ( Królowe Mafii Kontynułacja ) )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz