2

8 0 0
                                    

Następnego dnia wstałam później niż zwykle ubrałam brązowe spodnie dresowe i i bluzę, która była w komplecie. A to wszystko tylko dla tego, że zostaliśmy poproszeni o wyjście na zbiórkę o 7.30.45. Nikt nie wiedział o co chodzi czemu nie było porannej rozgrzewki przed zajęciami, a śniadanie miało być dopiero o 9.21.34. Wyszłyśmy i stanęłyśmy przy ławkach na około miejsca na ognisko słuchając jednego z opiekunów:

-Z powodu pewnego wydarzenia musimy zmienić wam lekko plan dnia przez co nie będzie gier terenowych ,ani zajęć sportowych na zewnątrz wieczorami, a zamiast nich będą dodatkowe zajęcia sportowe na jednej z hal. I nie możecie wychodzić z pokoi od 21.37.47 do 5.56.21. Nie długo powinniście dostać tak że nową godzinową rozpiskę dnia, a teraz proszę was o rozejście się do domków i przygotowanie do swoich zajęć.

Nie wiedziałam o co chodzi więc postanowiłam zapytać o to Merry ,która w tym roku była pomocniczką opiekunów i o wszystkim wiedziała albo prawie o wszystkim. Co prawda dziwił mnie fakt że to ta wulgarna dziewczyna jest pomocniczką opiekunów ale jak tak zdecydowali to tak jest zresztą pomimo wszystko co roku na świadectwie miała zachowanie wzorowe.

-Hej, Merry-zawołałm

-Hej-odpowiedziała ze zmartwieniem w głosie

-Możesz mi powiedzieć co się stało?

-Tylko ani słowa nikomu szczególnie Daisy, a najlepiej żądnej z dziewczyn . Wczoraj w nocy ok. 2.34 została porwana dziewczyna Hellen Mcardi. A co gorsza kamery przestały działać tak nagle jakby prąd się rozłączył. -odetchnęła-A jeszcze gorsze jest to jakim numer w dzienniku obozowym miała 37 lekkoatletyka.

-Czy ty sądzisz że to przez to?

-Przypadek to nie był ale co gorsze numer 37 ma też.... -przerwała i przełknęła głośno ślinę - Daisy w klasie akrobatycznej obozowej.

-nie chyba żartujesz... -powiedziałam

-A czy kurwa wyglądam jakbym żartowała?-zapytała i nie czekając na odpowiedź sama powiedziała-No chyba nie

-a co gorsza obudzili mnie wczoraj ok. 3 i do 5 szukałam informacji na temat zaginięć dzieci w Hevenhills i zgadnij...

-No co

-Dzieci zaginione mieszkały w domkach 17,27 i 37 , a wiesz kto w jednym z nich mieszka -odetchnęła na chwilę-my.

-A to wszyscy nie powinni zostać odesłani do domów?-zapytałam

-Gdyby się dało to tak ,ale niestety wiele dzieciaków jest z przemieści naszego miasta, a autokar nie może ich odwieźć

Poszłam i dopiero myślałem głębiej o tym co usłyszałam. Bo co jeśli zginęły dzieci kolejno w domkach z końcówką 7? A Daisy była trzecia w kolejce , bo co jeśli to nie przypadek że w tych domkach jest osoba z numerkiem 37. Nie widziałam innego rozwiązania jak tego żeby poczytać o tym w Internecie. Może bym się wtedy czegoś dowiedziała albo chociaż spróbowała, bo zaczyna się robić niebezpiecznie, a najbardziej zagrożona jest Daisy. Bo musiała się zapisać na głupią akrobatykę.

***


Szukałam kilka godzin w komputerze wiadomości na temat zaginięć dzieci w tym lesie , nawet przez to nie poszłam na obiad i nic nie znalazłam do czasu. Przewijałam dokument za dokumentem, artykuł za artykułem, poszlakę za poszlaką i w końcu znalazłam raport policyjny z 4 kwietnia 2019 roku .Było w nim napisane:

W lesie koło Hevenhills zauważyliśmy chodzące po lesie postacie nie wiadomego pochodzenia. Były one widoczne z daleka lecz gdy nas zobaczyły zaczęły uciekać. Idąc w tamtym kierunku znaleźliśmy pamiętnik z jedną zapełnioną stroną z datą porwania Emily Watson-Hill. Na stronie było napisane:

Boje się coraz bardziej on tu jest chce coś zrobić ale nie wiem co od paru dni jestem w tym miejscu. Nie wiem co się stało w nocy ale czuje że chyba jest dzień nie wiem czas mi umyka, wiatr uszy zatyka, a oczy jakby same opadają z sił.

POMOCY PROSZĘ ON TU...

To było bardzo przydatne jakby nie patrzeć tylko teraz trzeba by było coś z tego wyciągnąć i sobie to wszystko opisać. Wstałam odwróciłam lustro i wzięłam karteczki samoprzylepne, które oczywiście miała. To jest idealne miejsce na wszystkie moje poszlaki i informację, wtedy też ujrzałam coś wy dłubanego w korku, a dokładniej był to napis :"Wiem że to czytasz pomóż mi " To była kolejna poszlaka lepiej zacznę pisać, bo zejdzie się mi do wieczora. Po chwili miałam już wszystko napisane ale coś mi nie pasowało te ostatnie słowa. Nie mogły być takie zwykłe jak myśląc ciągle słyszałam je w głowie "czas mi umyka, wiatr uszy zatyka, a oczy jakby same opadały z sił". A co gorsza prawdopodobnie miałam tylko dzień żeby to rozszyfrować, bo co jeśli Daisy naprawę ma być porwana. Czemu czas jej umykał? O co może chodzić z tym wierszykiem był na pewno po coś napisany. Bo jaka nastolatka tak piszę w pamiętniku no chyba, że planuje zostać poetką . Ale daty może coś mi dadzą chociaż co niby zaginęło za dużo osób żeby pisać każdą datę pokoleji wiem tylko tyle że porywane były codziennie. Nie wiem co mam wymyślić lecz muszę jutro coś z moich notatek utworzyć jakiś plan działania, albo czego kolwiek innego. Tylko jak bym chociaż wiedziała jakieś sensowne rzeczy typu jak je uprowadzono czy to była nie wiem n]biała ciężarówka czy BMW, czy może ktoś je wsadził w worek i wyniósł do lasu ale tego raczej się nie dowiem. W sumie to tak naprawdę nie wiedziałam nic , a nic, mogłabym przemyśleć z dziewczynami zmianę domku zapytała bym o to Merry i panią Cortney. Chociaż nie, bo wszystkie domki są zajęte, a zresztą one miały nie wiedzieć o żadnym porwaniu. Myśląc tak o rozwiązywaniu zagadek przypomniałam sobie pana Sparks'a, który siadał z nami o opowiadał historię z pracy.

***

Usłyszałyśmy pukanie do drzwi, a po chwili ukazał nam się w nich pan Sparks, Daisy od razu wstała, żeby rzucić się w jego objęcia i pochwalić się swoją oceną z bilogii. Po tej krótkiej chwili pan Sparks podszedł do każdej z nas i poklepał po głowie, właśnie tak się z nami witał.

-Co robiłeś w pracy?-zapytała od razu Daisy

-W sumie to nic tak ciekawego, sama papierologia i co najwyżej odbieranie zgłoszeń-powiedział

-A o czym były te papiery?-dopytała zaciekawiona Merry

-O zaginięciu dziecka, które na szczęście się odnalazło chociaż niewiele brakło, a matka by go już nie zobaczyła-opowiadał

-A czemu?-zapytała Daisy

-Został porwany przez dwójkę ludzi, prowadzących nielegalny handel dziećmi chcieli te dziecko wywieść do innego stanu i tam je komuś odsprzedać. Byli już prawie na końcu naszego stanu, a wtedy zostali schwytani

-Jak dorosnę też chce łapać przestępców tak jak pan-powiedziała Rose z wielkim uśmiechem

-My też-krzyknęłyśmy chórem z dziewczynami

-Niestety to nie jest tak cudowna praca jest pełna ryzyka w każdej chwili może ci się coś stać możesz zniszczyć sobie doszczętnie psychikę, złamać nogę, rękę, a nawet kręgosłup albo można nawet zginąć. Ale jak to mówią do odważnych świat należy jak ktoś chce pracować w policji musi wiedzieć o ryzyku.

-Ale przecież ci nic nie jest-powiedziała Daisy

-Bo nie mamy, aż tak niebezpiecznego miasta i na szczęście u nas w mieście jest dość spokojnie-powiedział

***

Do odważnych świat należy, no to może rozwiąże tą zagadkę, bo zawsze jest rozwiązanie, a jak nie to trzeba je znaleźć za pomocą wskazówek. A wskazówką jest wszystko co ma związek z tą sprawą, dla tego trzeba znaleźć ich więcej i podsumować.


Dom w środku lasuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz