Wpatruję się w stojącą obok Ashera kobietę, a w głowie mam pustkę. Patrzę na jej drobną dłoń opartą na torsie mężczyzny i roześmianą twarz. To przepiękna kobieta o smukłej talii i długich nogach, wręcz niemożliwie doskonałych proporcjach. Jest młodsza ode mnie, dużo młodsza. A jej idealnie proste, miedziane włosy mienią się złotymi i pomarańczowymi refleksami przy każdym subtelnym ruchu.
Dobrze pamiętam o słabości Ashera do rudowłosych kobiet. Czyli to jego dziewczyna? Czy jedynie partnerka na dzisiejszy bal?
Widząc jednak to, z jaką swobodą ze sobą rozmawiają i to jak kobieta śmiało dotyka Ashera upewnia mnie, że ich relacja nie trwa krótko.
‒ O, Asher z kimś przyszedł? ‒ zdumiewa się James, zauważając pojawienie się brata. ‒ Chodźmy się przywitać.
Rusza w jego stronę, a ja nie mając wyjścia zmuszam nogi do współpracy. Staram się doprowadzić do porządku i przyjąć normalny wyraz twarzy. Obawiam się, że moja wcześniejsza mina wyglądała, jakby co najmniej zbierało mnie na wymioty.
Asher widząc, że idziemy w ich kierunku też prowadzi swoją partnerkę w naszą stronę. To silniejsze ode mnie, wzrok sam prześlizguje mi się po dłoni kobiety, kiedy ta chwyta Asha pod ramię i oplata palcami jego biceps.
‒ No proszę... Kto tu sobie przypomniał o rodzinie? ‒ żartuje James, kiedy parami zatrzymujemy się naprzeciwko siebie. ‒ Bracie, dlaczego ja jeszcze nie znam twojej uroczej partnerki?
Ash przedstawia nas kobiecie, którą okazuje się być Vivian. Przyklejam na usta uprzejmy uśmiech, kiedy wymieniam się z nią uściskiem dłoni.
‒ Przepiękna sukienka! ‒ komplementuje mnie, na co reaguję drętwym podziękowaniem.
Ona też prezentuje się zabójczo w złotej, cekinowej miniówce. A zwłaszcza te jej długie, opalone nogi, które jak widzę z bliska są umięśnione, jakby kobieta trenowała regularnie albo uprawiała jakiś sport. Nie jestem jednak w stanie wydusić z siebie żadnych pochlebnych słów. Nie patrzę nawet na Ashera, bo boję się, że wtedy trudniej będzie mi powstrzymywać emocje. A nie mogę tak się zachowywać. Miał prawo zacząć się z kimś spotykać, ułożyć sobie życie na nowo. Powinnam cieszyć się z tego powodu, że tak szybko się pozbierał.
‒ Vivian, rozumiem, że to ty jesteś powodem zniknięcia mojego brata? ‒ zagaduje kobietę James, nie kryjąc zainteresowania jej osobą. ‒ Dziwiłem się, dlaczego nie przyjeżdża nas odwiedzać do Portland, ale teraz wszystko jest już jasne.
Kobieta śmieje się dźwięcznie słodkim głosem, przez co jej buzia wygląda na jeszcze piękniejszą. Franca ma zjawiskowy uśmiech, w dodatku idealnie białe zęby. Bordowa szminka tylko to podkreśla i uwypukla kształt pełnych warg. Moja samoocena drastycznie spada.
‒ Najwyraźniej tak ‒ potwierdza słowa Jamesa równie słodkim głosem.
Czy ona ma jakąś wadę? Jakąkolwiek?
James zadaje następne pytania, kontynuując rozmowę. I dobrze, bo ja nie wiedziałabym co powiedzieć albo co gorsze palnęłabym jakąś gafę. Tym bardziej teraz, kiedy kątem oka widzę patrzącego na mnie Ashera. Dół brzucha zwija mi się w kłębek pod wpływem jego przeszywającego spojrzenia.
Rozmowa Jamesa z Vivian zostaje przerwana przez nagłe pytanie Ashera, wypowiedziane napiętym głosem:
‒ Coś mnie ominęło?
Dziwi mnie jego ton, dlatego momentalnie koncentruję się na mężczyźnie. Wciągam bezgłośnie powietrze na widok piwnych oczu patrzących wprost na mnie z oczekiwaniem. Asher ukrywa emocje pod maską, ale poznaję po sposobie, w jaki właśnie zaciska szczękę, że jest podirytowany.