---Why Teddy bear ?---

250 12 6
                                    

------Pov.Regulus-----
Pierwszy września zawsze czekałem na ten dzień, ale teraz gdy Syrusz uciekł czekałem na ten dzień jeszcze bardziej. Zawsze o tej porze czekaliśmy na niego z matką, aż zjedzie po ogromnej poręczy wraz z turlającym się po stromych schodach kufrem, a teraz? Stałem z matką na dole gotowi do teleportacji i za chwilę miałem opuścić ten bardzo cichy jak na ten dzień dom.

Gdy razem z matką pojawiliśmy się na peronie rozejrzałem się szukając Syriusza oczywiście bez skutku, po dalszym rozglądaniu się zauważyłem Barty' ego i Evana kłucących się o coś zaciekle. Już do nich szedłem gdy nagle matka mnie zatrzymała mocno wbijając mi szpiczaste paznokcie w ramię

-Regulusie, chyba o  czymś zapomniałeś -powiedziała z powagą Walburga podając mi moją czarną torbę- Pamiętaj o tym kim jesteś. Nie sprowadź na nasz ród hańby masz być żywym ideałem . Musisz dobrze się uczyć i pisać mi o postępach w życiu twoim i pamiętaj nie odzywaj się do twojego BYŁEGO brata- kobieta popatrzyła po peronie akcentując przed ostatnie słowo
-Dobrze mamo-powiedziałem choć w środku wiedziałem że kłamie
-Chyba się zapomniałeś, gdyby nie to że znajdujemy się wśród ludzi zostałbyś natychmiastowo ukarany ale z powodu okoliczności jakie mamy odpuszczę ci- powiedziała z kamienną twarzą
-dziekuje matko- odpowiedziałem i odeszłem w stonę przyjaciół.

-------Pov. James-------

Od zawsze nie miałem problemu z wczesnym wstawaniem, fakt wolałem wstawać o dziewiątej lub dziesiątej ale potrafiłem się przestawić na szóstą. Tego dnia nie było inaczej wstałem wcześnie wziąłem prysznic i zeszedłem do kuchni. W kuchni nie zastałem nikogo więc postanowiłem zrobić dla wszystkich śniadanie. Kiedy aromat pancakes z cynamonem można było poczuć w całym domu do pokoju wszedł mój najlepszy przyjaciel Syriusz. Był on ubrany w luźny T-shirt z logo Queen , krótkie spodenki a jego długie włosy o kolorze węgla były spiecione w dwa warkocze.

-Hej co tam pichcisz?- zapytał zaspanym głosem Syriusz

-Pancakes z cynamonem -szybko odpowiedziałem

-Nie mogły być z jagodami?- zapytał marudnie Syriusz

- Uważaj bo zaraz w ogóle nie dostaniesz- zaśmiałem się na co Syriusz usiadł z lekkim niezadowoleniem do stołu

- Jak tam z Luńkiem ?- zapytałem nawiązując do "małego puchatego problemu" chłopaka

-Nie najlepiej , wiesz nigdy nie czuł się najlepiej po pełni ,a dziś będzie musiał udawać przed całą szkołą że czuje się świetnie i cieszy się z tego że jest prefektem -odpowiedział smutniej chłopak, lecz po chwili dodał z tym swoim uśmieszkiem na twarzy- A co tam u ciebie i Evans?

- Wszystko dobrze mamy się spotkać w pokoju wspólnym po uczcie w wielkiej sali-odpowiedziałem lekko zarumieniony.
Syrusz już miał coś powiedzieć ale nagle do pokoju weszła moja mama

- dzień dobry dzieciaki - powiedziała z uśmiechem kobieta stojąca w framudze drzwi

-Część Mamo! Chcesz pancakes? - Zapytałem z uśmiechem

- Oczywiście , tyko przykryj pozostałe zaraz tależem lub serwetką bo tata nadal śpi - powiedziała kobieta która po chwili usiadła przy stole z tależem pancakes - Cieszysz się że spotkasz się z bratem, Syriusz?- zapytała po jednym zjedzonym naleśniku moja mama

- Nie wiem Ellfie , chyba tak - zawachał się czarnowłosy - W sensie nie widziałem go całe lato . Trudno. W każdym razie bardziej cieszę się na spotkanie z Remusem

-Och wy zakochani . Jak ja spotkałam twojego ojca - powiedział rozmażona spoglądając na mnie - też się tak zachowywałam.Pośpieszcie się bo za chwilę wyjeźdzamy

-Już?!? która jest godzina-zapytałem

- 6:50 ale jeśli nie chcemy spotkać sami wiecie kogo to musimy być przed 7:30- powiedziała z uśmiechem

Na tą wiadomość pośpieszyliśmy się i byliśmy na peronie o 7:25. Weszliśmy do pociągu i zajeliśmy nasz ulubiony przedział i czekaliśmy na resztę . Pierwszy przyszedł Remus który od razu usiadł koło Syriusza, a Peter ledwo co się nie spóźnił przez kupowanie mugolskich słodyczy.
Podróż mijała nam spokojnie , ja z Syriuszem rozmawialiśmy o Quidditchu oraz o nowych pomysłach na żarty, Remus czytał jakąś książkę i przeczesywał włosy swojego chłopaka, a Peter jak to Peter śmiał się i podjadał żelki w kształcie kolorowych misiów. ( Nie wiem czemu akurat te ale Peter daje mi ten vibe xD). Nagle do naszego przedziału weszła osoba której się kompletnie nie spodziewałam. Nie... Jednak
trochę myślałem że on przyjdzie

- Syriusz - powiedział ślizgon o kruczo czarnych włosach. Był ubrany elegancko i schludnie w przeciwieństwie do nas ubranych w mugolskie ubrania - Zostawiłeś to w domu- powiedział dajac Syriuszowi małe opakunek i wyszedł.

Syriusz z zaskoczeniem otworzył podarunek w którym znalazł zeszyt i małego misia. Jak pierwsza rzecz nie przykuła mojej uwagi to druga bardzo, jakby szanujmy się zeszyt z różnymi notatkami mógł być pamiętnikiem ale miś ? Postanowiłem że się dowiem o co chodzi.
-------------------------------------------------------------
740 słów
No więc tak to się zaczyna...
Mam nadzieję że wam się podoba.
Ale tak z innej beczki to będąc szczera nie lubię misiów Haribo xD
A jakie są wasze ulubione żelki?
Dajcie mi znać
Do następnego

troisième [ Jegulus ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz