Gdy szłyśmy na zgromadzenie, rozbolały nas łapki, a zwłaszcza Liska. Ale ona chyba nie zwracała na to uwagi i dalej szła.
- Łapki mi odpadają, jesteśmy na miejscu? -
- Tak, jesteśmy na miejscu Leszczynko. - odpowiedział Drzewiasta Gwiazda. Nagle poczułam wiele nieznanych mi zapachów, ale to chyba normalne. Od frontu zalały nas pytania:
- Co wy tu robicie? -
- Kociaki na zgromadzeniu? -
- Klan Księżyca postradał zmysły! -
Zaczęli się czepiać. Za to Liska to nie obchodziło i szła z uniesionym ogonem i zadartą do góry, jakby dla niej to były pochwały. Nagle wszyscy ucichli i odwrócili się w stronę Głazu na Leśnym Zachodzie.
- Koty wszystkich Klanów! - zamiałczał nasz przywódca.
- Sowia Gwiazdo, zabierzesz głos? -
- Dziękuję Drzewiasta Gwiazdo. U nas w Klanie Słońca jest wszystko dobrze, nie ma się czym chwalić, Mchowy Wróblu, teraz twoja kolej. -
- Dziękuję. U mnie również nie ma nic do opowiedzenia. Za niedługo odbywam drogę do Gwiezdnego Jeziora, i chciałbym poprosić o zgodę Klan Księżyca abym przeszedł przez skraj waszego terytorium. -
- Nie ma problemu. -
I oni nadal tam rozmawiali, gdy nagle poczułam powiew wiatru na skórze, i zdałam sobie sprawę że to jakiś kot, który dyszy mi nad głową. To był Zorzowa Skóra, medyk.
- Hej, przeszkadzasz mi! - Syknęłam.
- Na klan Gwiazd, to mój oddech, i będę dyszał gdzie chce mysi móżdżku. - odsyczał.
- Klanie Gwiazd, a może byś zostawił Leszczynkę w spokoju, bo ja na ciebie tak nadyszę, że już na zgromadzenie więcej nie przyjdziesz. - wtrąciła się Lisek.
- O jeju, uważaj bo zaczniesz mnie obchodzić. - odpowiedział bezczelnie.
Nagle Lisek ugryzła go w nogę i podrapała po plecach. - To za Leszczy-
- Hej, na zgromadzeniu panuje rozejm! -
Wtrąciła się Jabłkowy Cień. - I rozdzieliła dwójkę walczących. - oj Lisku, nie rób tak...