11. Grzeszne przyjemności

751 53 57
                                    

Następnego dnia para kochanków wybudziła się mniej więcej w tym samym czasie, niemalże od razu zerkając na siebie po uchyleniu powiek.

Oto nastał kolejny moment, kiedy do młodzieńczej bańki Mikołaja dotarło, jak krzywdzące jego zachowanie było wobec leżącego obok mężczyzny. Przecież to przy nim jego serce biło mocnej, to dla niego odwiedzał stolicę w wolnych chwilach. To z nim sypiał i tylko z nim chciał sypiać, więc na chuj to wszystko było? Na to pytanie jeszcze nie znalazł satysfakcjonującej odpowiedzi.

Z kolei Sylwester patrzył się na chłopca z taką samą miłością jak przedtem. Zdziwił się nieco, lecz cóż miał poradzić, skoro uczuć nie da się oszukać tak, jakbyśmy wszyscy tego chcieli.

Mikołaj spartolił sprawę po całości i to był fakt niepodważalny, aczkolwiek życie zawsze będzie szło do przodu, więc to od nas zależy czy zostaniemy z tyłu. Tym wzłuszającym zdaniem Sylwester zakończył poranne refleksje, po czym powiedział:

– Jak się spało?

Konopski zachichotał, chowając twarz w dłoniach.

– Bywało lepiej – odparł po chwili. – a tobie?

– Definitywnie bywało lepiej – uniósł brwi razem z kącikami swych ust. – dziś czeka nas dużo rzeczy do zrobienia. Najman prawdopodobnie zjawi się tu na obiad.

– Najman? – powtórzył zdziwiony.

– Chyba nie myślałeś, że odpuszczę sprawę nożownika.

– Cholera, Sylwester – pokręcił przecząco głową, zakładając okulary. – tym razem nie możemy bawić się w detektywów. Policji się to nie spodoba zwłaszcza komisarzowi.

– Lokalni śledczy mogą mi naskoczyć. Te ciołki działają w żółwim tempie i z pewnością większość oficerów jest mocno skorumpowana. Nie mógłbym spojrzeć w lustro, gdybym odpuścił. Dla własnego bezpieczeństwa powinniśmy zacząć śledztwo. Mam już przygotowaną tablicę z pierwszymi poszlakami w pokoju nagrań, zresztą idź i zobacz. Jest nawet twoje zdjęcie.

– Co? – Mikołaj wstał jak polany wrzątkiem, z małym oburzeniem podążając do wspomnianego pomieszczenia, a dumnego kroku dotrzymywał mu Sylwester.

– I jak? – zapytał drwiąco Druid, widząc jawne naburmuszenie na twarzy chłopaka, drętwo stojącego przed wywieszonymi obrazkami.

– Chyba sobie żartujesz. – prychnął, porywając się do ściągnięcia swojego zdjęcia.

– Nie! – głośno zaprotestował, przechwytując jego rękę, na co Konop zmarszczył brwi. – Nie wolno niczego dotykać! Musiałem cię uwzględnić i dobrze wiesz, czemu to zrobiłem. Teraz nie pajacuj mi tu, bo dostaniesz klapsa w dupsko.

Mikołaj zaśmiał się, łapiąc się za czoło, następnie dodał:

– Masz wielkie szczęście, że cię kocham.

Konopski ostatecznie przystał na odważną decyzje Sylwestra, tym samym dołączając do ekipy śledczej, w której skład wchodziła stara Wataha poza Kasjuszem i Alanem.

Kwadrans później dwudziestojednolatek znalazł się już pod prysznicem, dokładnie szorując zęby szczoteczką kochanka, podczas gdy ten gotował wegańską ucztę w kuchni. W pewnym momencie telefon Mikołaja wydał z siebie znajomy dźwięk, toteż chłopak zatrzymał wodę, z przyzwyczajenia sięgając po urządzenie.

Wataha_Kurestwo: Czyżbyś zdążył już o mnie zapomnieć? :(
10:10

Mikołaj przeklnął w duchu na wszystkie sposoby, czując nieprzyjemny ścisk w klatce. Nieznajomy wariat znowu postanowił się odezwać.

Puszka Pandory 2 | Wardęga x KonopskyyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz