14. Złość Konopskiemu szkodzi

736 68 93
                                    

40 minut wcześniej

Sylwester wodził paznokciem wzdłuż szklanki z resztką whiskey. Razem z Robertem zajęli stolik w samym kącie kameralnej dziury, położonej dwie ulice od komendy.

Kameralna Dziura – bo tak nazywał się ten pub – obecnie przypominała opustoszałe gniazdo, odstraszające staroświeckim wyglądem nowobogackich snobów Warszawy. Cóż, mężczyznom taki fakt był zdecydowanie na korzyść.

– Czyli nie wszczynasz żadnego śledztwa? – Robert nadal podpytywał, uparcie licząc na wydobycie informacji dla komisarza Lolka.

– Nie czuję, bym miał do tego podstawy – skłamał Sylwek, nieufnie zerkając w błękitne oczy rozmówcy. Jego szósty zmysł został wybudzony w momencie, gdy Robert zadał to pytanie raz trzeci. – Myślałem o tym, ale za dużo roboty.

Pasut nieszczerze skinął głową, ponieważ nie kupował zwięzłego wyjaśnienia Sylwestra, ale pozory musiały mylić.

– Wspominałeś coś o utracie przytomności. Masz jakieś podejrzenia? Wiesz, słyszałem to i owo. Może za wszystkim stoi jedna i ta sama osoba?

Sylwester nie dał po sobie poznać, że twierdzi podobnie. Kwestia tajemniczej tożsamości nożownika pożerała go od wewnątrz, a świadomość zetknięcia się z prawdopodobnym sprawcą, dobijała jeszcze bardziej.

– Na sto procent – odparł bez wahania. – i nie, nie mam konkretnych podejrzeń. Nie jestem w stanie sobie nawet wyobrazić kogoś z naszego środowiska w roli mordercy. Co dokładnie słyszałeś?

– Jakby nie patrzeć, to Konopskiego złapali jako pierwszego, dlatego wśród Influencerów zyskał nieciekawą opinię, jeśli wiesz, co mam na myśli.

– Oskarżają go? Poważnie? – Sylwester zareagował nieco intensywniej niż powinien był, odbierając zarzucenia personalnie. – Kurwa, co za bzdury. Gdzież on by skrzywdził kogokolwiek.

– Tak sądzisz? – zaintrygowany dopił piwo.

– Jestem tego pewien.

– Nie chcę cię martwić, ale każdy z nas nosi maskę...

– Nie obchodzi mnie to – wtrącił, wywracając oczami. – chłopak jest niewinny. – zamyślił się, nieświadomie połykając haczyk. – Czekaj, co w ogóle na niego mają? Myślisz, że policja wciąż nad nim węszy?

– Wydaję mi się, że policja skupia się wyłącznie na potencjalnych wrogach Michała. No i z tego co otarło mi się o uszy, to przymknięcie Konopa byłoby na rękę wielu Influ. Nie oszukujmy się, Sylwek, zaledwie rok temu też byłbyś po ich stronie.

Sylwester prychnął pod nosem z zażenowania.

– Nigdy w życiu.

Robert musiał zgrywać nieświadome dziecko, któremu obce jest prywatne życie Wardęgi. Lolek zadbał, by jego wtyczka zyskała dogłębny dostęp do policyjnych aktów Sylwestra. Tuż przed ich „przypadkowym spotkaniem" komisarz wyraźnie zaznaczył, aby Robert subtelnie doszukał się podtekstów w relacji między szeryfami.

– Mikołaj z pewnością docenia przyjaźń z tobą, prawda?

Sylwester zmarszczył brwi, oczekując szerszego wytłumaczenia.

– W sensie – ciągnął Robert. – pomagasz mu obracać się w tym całym szajsie. Ile on ma, dwadzieścia lat? Zresztą nieważne. Grunt, że pełnoletni, nie?

– Co? – serce Sylwestra przez chwilę podeszło mu pod same gardło.

– No, trochę dziwne by to było, gdyby dorosły facet kolegował się z gówniarzem, nie? Ale skoro jest pełnoletni... – uśmiechnął się, analizując mowę ciała Druida. – Tak z innej beczki, to niektórzy podejrzewają też Błońskiego. – rzucił kłamstwem tylko po to, żeby by sprawdzić zależność między trójką mężczyzn, o co również prosił Lolek. – Co o tym sądzisz?

Puszka Pandory 2 | Wardęga x KonopskyyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz