4. Polski Karnawał: część pierwsza

826 65 54
                                    

Twórcy commentary dojechali pod wskazany adres kwadrans przed dziewiątą

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Twórcy commentary dojechali pod wskazany adres kwadrans przed dziewiątą. Zaparkowali tuż pod oświetloną willą, gdzie postawione było siedem innych pojazdów, w tym dwie taksówki. Wardęga nieco się zdziwił, spodziewając się lekko ponad piętnastu, nawet dwudziestu samochodów, ponieważ bal kojarzył mu się z dużą ilością gości. Może jeszcze nie przyjechali, pomyślał.

Posiadłość była wybudowana w stylu klasycznym przez włoskiego architekta na specjalne życzenie właścicieli Fame MMA. Trzypiętrowy budynek sporych rozmiarów, w całości otynkowany na biało. Otoczony gęstym lasem, wywierał imponujące wrażenie już z podjazdu, chociażby ze względu na doskonałą w detalu symetrię wykończenia. Jesienny wieczór dodawał rezydencji dodatkową dawkę filmowego klimatu rodem z Hollywood.

Wyszli z Psiakobusa, mając na sobie czarne garnitury, karnawałowe maski i gwieździste niebo nad głową. Mikołaj wybrał najzwyklejszą maskę, także czarną, przykrywającą górną część twarzy. Z kolei Sylwester własnoręcznie zrobił maskę ze sztucznych kości, również osłaniającą żuchwę i usta. Konopski siłą powstrzymywał go od zabrania ze sobą leśnego kija, aczkolwiek Druid postawił na swoim, by teraz dumnie trzymać atrybut w dłoni.

Kiedy Panowie stanęli pod otwartymi na oścież dębowymi drzwiami, przywitał ich szeroki w barach ochroniarz, z marszu odhaczając ich z listy gości.

– Schodami do góry. – poinstruował goryl.

Wchodząc na dziwnie pusty parter, nie przejmowali się osądami, które podejrzewałyby coś więcej niż przyjaźń. Cóż, na internetowych forach byli określeni mianem oficjalnych kolegów, więc nic nadzwyczajnego, że przyszli razem.

Gdy zawitali na pierwszym piętrze, mogli w końcu ujrzeć gromadkę na oko trzydziestu ludzi, z czego mniejszość była im znana, pomimo zamaskowania na twarzy. Bardzo łatwo było im odgadnąć tożsamość Amadeusza Ferrari, Marty Linkiewicz, Adriana Polaka, czy Gimpera i jego dziewczyny. Jednakże niektórzy goście – noszący kolorowe maski weneckie – stanowili dla pary szeryfów niemałą zagadkę. Jednakże rozgadani Influencerzy nie zwrócili na nich szczególnej uwagi, siedząc w pięcioosobowych grupkach przy sześciu okrągłych stołach z ciemnego drewna, nakrytych białym obrusem.

Wystrój prezentował się zachwycająco. Marmurowe płytki, czerwone dywany, alkohol z wyższej półki, złote talerze i sztućce, a obok szwecki stół z egzotycznym jedzeniem. Reprodukcje renesansowych obrazów o złotej ramie widniały na kremowych ścianach razem z bordowymi firanami, tuszującymi widok z wielkich okien. Z głośników leciała składanka fortepianowych koncertów Chopina, na co Wardęga prychnął pod nosem.

– Co to ma być? – skomentował, błądząc wzrokiem po otoczeniu.

– Nie mam pojęcia – mruknął obojętnie Konopski. – Trzeba zająć wolne krzesła. Patrz! – wskazał palcem na odosobniony stolik w rogu.

– Mam złe przeczucie – odparł, podążając za chłopakiem. – Coś mi tu śmierdzi. 

– Na bank nie będzie tu tak tragicznie, jak myślisz. Odzwyczaiłeś się od przebywania w tym gronie. 

Puszka Pandory 2 | Wardęga x KonopskyyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz