V: The Meat

59 4 0
                                    



Szedł po korytarzu Scotland Yardu, zdecydowanie zbyt powolnym krokiem, niż powinien. W jednym ręku miał kawę, a w drugim telefon, w którym przeglądał wieczorne wiadomości. Ostatni tydzień nie był dla niego łaskawy, chociaż w jedną wolną niedzielę faktycznie wypoczął, nie komunikując się z nikim i nie odpowiadając na żadne wiadomości. Nie pamiętał, kiedy ostatnim razem spał do takiej godziny. 

Za to następnego dnia, nie mogło być tak kolorowo. Jego przyozdobiona o siniaka twarz zrobiła nie małą furorę u każdej osoby w Scotland Yardzie prócz Sally. Zbywając Andersona wymówką, że został zaatakowany w barze, następnie musiał pozbyć się Donovan, która mało nie weszła mu na głowę, chcąc wyjaśnienia z sobotniej nocy. Rzecz jasna, w życiu nie wyznał jej prawdy, nie chciałby ryzykować gniewy Mycrofta, którego było stać na wiele rzeczy, o których zdecydowanie nie chciał teraz myśleć. 

Na jego szczęście, sprawa ucichła po dwóch dniach, a kolory na jego obolałej twarzy również lekko złagodniały. Był to plus, w szczególności, że miał do wykonanie masę pracy, przy której nie byłoby to zbyt wygodne, ani praktyczne. Właśnie, o wilku mowa. Jak tylko zamknęły się za nim drzwi biura, przyszedł do niego sms. 

,,Martin Grolls, kolejny podejrzany. Handlarz narkotykowy, znajdziesz go pubie w ,,Pull out Rock". Aresztuj go, ja zajmę się resztą. MH"

Tak samo jak Brownem - pomyślał o facecie, który niedawno "uciekł" z ich aresztu. A raczej został potajemnie uprowadzony przez ludzi Mycrofta.

Greg wywrócił oczami, jednocześnie skąd Mycroft wziął jego numer telefonu. Nawet miał ochotę o to spytać, ale domyślał się, że to bez sensu. Jego ludzie mają dostęp wszędzie. Lestrade spojrzał jeszcze raz na wiadomość, zastanawiając się czy tylko i wyłącznie na tym będzie opierała się jego współpraca z starszym Holmesem: Na jego niewiedzy i aresztowaniu losowych ludzi. Coś mu tu śmierdziało, ale nie chciał niczego podważać, ani narażać zaufania, którym go obdarował. Cokolwiek się działo, Greg miał pewność, że i tak z czasem wszystko wyjdzie na jaw. W szczególności, kiedy Sherlock zacznie przy tym węszyć. 

,,Ok, jutro tam pojadę. ~Lestrade"

Napisał i w sekundzie dostał nagle trzy wiadomości. Jedna od Mycrofta, dwie od Sherlocka. 

,,Dzisiaj. MH"

,,Znalazłem mordercę, potrzebujemy pomocy. Wyślij patrole na green street 32, jest niebezpiecznie. Pośpiesz się, Garth, próbujemy go złapać. SH"

,,Cholera, szybko Lestrade!"

 — Niech to szlag! — warknął sam do siebie i natychmiastowo wybiegł z biura, od razu kierując się do Sierżant Donovan. — Zbieraj się i zabierz trzy jednostki ze sobą na green street 32, Sherlock znalazł mordercę, podobno jest niebezpiecznie. Ruchy! — nakazał szybko, aby potem samemu zniknąć. 

Najszybciej jak potrafił zbiegł do garażu, gdzie stał jego służbowy samochód. Nie wiedział co dokładnie się wydarzyło, ale skoro sam Holmes pisze, że jest niebezpiecznie, to znaczy że albo żartował, albo naprawdę kroi się niezła jatka. Greg nie miał zamiaru długo się nad tym zastanawiać. Skoro ten go potrzebował, nie miał zamiaru go zawieść. Niemalże wpychając bieg w podłogę, napisał jeszcze krótkiego smsa.

,,Chyba nie da rady, właśnie jadę ratować twojemu bratu tyłek"


*   *   *


Pięć godzin wcześniej...


— Naprawdę się cieszę z tego, że udało nam się spotkać — uśmiechnął się promiennie, do kobiety, która szła przy jego ramieniu. John spojrzał na nią, czując rozpierającą go od środka dumę, że tak piękna, zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz, kobieta była nim zainteresowana. 

Drugged and Mindless | Johnlock & MystradeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz