IV: The last supper

72 3 0
                                    


,,Podesłałem Ci listę potencjalnych parterów biznesowych właściciela restauracji, sprawdź czy któryś pasuje pod twój opis.  ~Lestrade"

Sherlock wszedł w podesłanego przez policjanta pdf, było kilka stron poświęconych głównym podejrzanym. Zaczął wczytywać się w to, co dokładnie o nich pisało, jednocześnie w telefonie rozmawiając z ludźmi na blogu jedzeniowym. Próbował jak najwięcej dowiedzieć się na temat tajemniczego kucharza, pochodzącego z wschodniej strony Francji. 

— Dzień dobry — usłyszał ziewnięcie Johna już na samym wstępie, kiedy przekroczył próg salonu. Jak to mieli w zwyczaju, Sherlock wstał sporo przed nim. 

Watson spojrzał na współlokatora, spostrzegając, że jedną ręką pisze na laptopie, a drugą na telefonie. Ten widok nie był niczym nowym, więc postanowił go zignorować i podejść do kuchni. Dzisiaj miał ochotę na śniadanie i nie było opcji, że jakikolwiek chory pomysł Holmesa mu w tym przeszkodzi. 

— Jadłeś coś? — spytał doktor, sięgając do półek z których sięgnął wczorajsze zakupy. Sherlock nic mu nie odpowiedział, więc albo go nie usłyszał, zbyt zagłębiony w swoje zagwozdki, albo nie chciał udzielić odpowiedzi, bo wiedział z czym by się to wiązało. 

John uznał, że druga opcja jest bardziej prawdopodobna. Sherlock ma doskonałą podzielność uwagi. Jak zwykle pewnie uznał, że jedzenie zbyt obciąży jego organizm i niepotrzebnie przeszkodzi w sprawie. Watson naprawdę rozumiał jego dziwne przesądy i nawyki, ale nie mógł tolerować takich, które jedynie mu czysto szkodziły. Już od pierwszego dnia, jak wspólnie zamieszkali zauważył, że Holmesowi często zdarzało się zapominać, że też jest człowiekiem, a nie tylko pracującą maszyną. Wtedy jego rola, aby jako dobry przyjaciel, móc mu to przypomnieć. 

Postanowił, że zrobi śniadanie również dla Detektywa, chociaż wątpił, aby ten miał na to ochotę. Cóż... Najwyżej wciśnie mu je do gardła, gdy go zdenerwuje. John zaśmiał się w duchu na to wyobrażenie i zaczął przygotowywać tosty z jajkiem sadzonym oraz dwie kawy. Kiedy skończył, zabrał wszystko i kubek wraz z jednym talerzem położył obok laptopa Sherlocka. 

Detektyw spojrzał się, jakby John co najmniej położył mu na talerzu ludzką rękę. 

— Co to — powiedział martwo, przez co Watson się zaśmiał, siadając naprzeciwko. 

— Śniadanie, Sherlock — rzucił, samemu zaczynając się zajadać. — Ludzie to jedzą po przebudzeniu, powinieneś wiedzieć — dodał. 

Brunet przekręcił lekko głowę w zamyśleniu. 

— Zrobiłeś je dla mnie? — teraz jego wzrok przekierował się na doktora. 

— Tak — znowu się zaśmiał, bo dawno nie widział Holmesa tak... zaskoczonego? — Często to robię, miło, że zauważyłeś. Nie musisz dziękować. 

 Detektyw nie odezwał się słowem, ale przyjął jedzenie, które zrobił dla niego John i to mu wystarczyło. Doktor sprawdził Bloga, jak i swoją skrzynkę, a w między czasie obydwoje zjedli swoje śniadanie. Kiedy skończył, wstał z krzesła i zaszedł Sherlocka od tyłu, pochylając mu się nad ramieniem. 

— Co to? — spytał, nawet nie zwracając uwagi na bliskość. 

Za to osobą, która zwróciła na to uwagę był Sherlock, który jak tylko poczuł jego oddech przy swoim uchu, cały zesztywniał. John pachniał kawą i niedawno spożytym śniadaniem. Można było jeszcze wyczuć minimalną nutę mięty z jego pasty do zębów. Starał się nie reagować na swoją naruszoną przestrzeń i zaczął tłumaczyć. 

Drugged and Mindless | Johnlock & MystradeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz