Co to za dźwięk? Budzik? Czy nie? Chyba tak. Otworzyłam oczy, aby zobaczyć, że mój telefon miga z włączonym alarmem na godzinę 5:30. Szybko wyłączyłam głośny dźwięk, a następnie przeciągnęłam się lekko i wstałam z łóżka. Nałożyłam swoje puchate kapcie na nogi, po czym weszłam do łazienki.
Od razu po wejściu zobaczyłam swoje niesforne odbicie w lustrze. Długie brązowe włosy były rozczochrane i trochę przetłuszczone, a twarz była strasznie sucha i pod brązowymi oczyma dość widoczne wory. Skrzywiłam się na ten widok i przetarłam twarz dłońmi.
Wczorajszy dzień był katorgą. Szczerze mówiąc, tylko dlatego, że zapomniałam o egzaminie z Matematyki i pisałam na logikę. A miałam być taka dobra z matematyki. No cóż, plany legły w gruzach.
Weszłam pod prysznic, aby się odświeżyć. Dzisiaj miałam pisać egzamin z Biologii i niesamowicie się stresowałam. Był Listopad, a to znaczyło, że czas na egzaminy końcowe. Ostatni rok szkolny. Wiecie o co chodzi. A ja, jako że wybrałam profil Mat/Bio/Fiz do liceum, musiałam jakoś napisać te przeklęte egzaminy dodatkowe. To nie tak że sama wybrałam sobie profilowe. Moja matka zawsze chciała, żebym miała takie profile, a gdy ja jej odmówiłam (bo wolałam na przykład Ang/His/Chem) to ojciec zdjął pasa, i resztę sami możecie się domyślić.
Wyszłam z prysznica, włożyłam włosy i smukłe ciało w ręcznik, po czym weszłam do mojej walk-in szafy. Zdecydowałam się na Szerokie jeansy i obcisłą bluzkę i długim rękawem. Włosy posuszyłam, wyprostowałam i rozpusciłam. Usłyszałam głośne walenie o drzwi mojego pokoju. Wyszłam ze swojej łazienki i otworzyłam drzwi. Ujrzałam matkę. Moją mamę ubraną w szlafrok. Moją mamę która miała to wściekłe spojrzenie ( znowu). Uniosłam brwi spoglądając na nią, ciekawa o co chciała się przyczepić tym razem.
-Wiesz że dzisiaj masz egzamin z Biologii, Isla?-Zapytała, na co pokiwałam głową-Postaraj się. Tym razem naprawdę się postaraj, daj z siebie wszystko, rozumiesz?
-Dobrze mamo. Uczyłam się. Poradzę sobie, nie martw się.
-Ja myśle, bo jak dostaniesz mniej niż 80% to będzie źle. Więc jak nie umiesz to lepiej teraz powtarzaj.-Mówiąc to poszła w głąb tego dużego domu. Rodzinnego. Piekła. Może nie piekła. Ale coś w tym stylu.
Miałam ogromny dom. Tylko dlatego, że ojciec pracował jako prawnik, który zarabiał jakieś nie wiadomo ile tysięcy funtów. Matka za to wcale nie pracowała tylko szlajała się po domu i nudziła się. W każdym bądź razie wszyscy w moim wieku marzyli o tym, aby żyć w takich luksusach, ale dla mnie to wcale nie było fajne i marzyłam by jak najszybciej albo wynająć, albo kupić jakieś mieszkanie i się wyprowadzić jak najdalej stąd.
Szybko zgarnęła plecak z pokoju i nałożyłam czarną, puszystą kurtkę oraz buty Nike po czym wyszłam z domu. W drodze na przystanek autobusowy powtarzałam sobie w myśli materiał na egzamin. Wsiadłam do autobusu i usiadłam na wolne miejsce. Patrzyłam przez okno na piękne zimowe krajobrazy w Leedsach. Drzewa opatulone szronem, dużo śniegu, dekoracje. Uroczo. Tylko, że to miasto już mi nie dawało szczęścia tak jak innym. Ono mi bardziej przypomina piekło, ale takie zimne, ładne piekło.
Wysiadłem z autobusu i udałam się do liceum. Weszłam do środka, potem do szatni, z szatni prosto pod salę. Jeszcze przed salą powtarzałam materiał, gdy wszyscy gadali ze sobą nawzajem, integrowali się. Kurde jak ja chciałam z nimi pogadać. To jakieś nienormalne. Czemu mi się akurat przytrafiło bezinteresowność osób do mnie, do mojej osoby? Moim zdaniem wszyscy zasługują na bycie lubianym, a dla mnie to się jedynie przytrafiło raz w przedszkolu, gdy nie miałam z kim bawić się lego, więc pani przydzieliła mi chłopca z kim się bawiłam.
Dzwonek zadzwonił i wszyscy weszli do sali. Usiadłam na swoim miejscu, czyli na ostatniej ławce i wyjęłam dwa długopisy. Jeden do pisania, a drugi tak na wszelki wypadek gdyby pierwszy się wypisał. Pani rozdała testy i mieliśmy 2 godziny lekcyjne.
Po egzaminie już nie było lekcji, a więc wszyscy poszli do domów. Poszło mi koszmarnie. Okazało się, że uczyłam się ze złego działu i to było z tamtego roku. Boże, co ja miałam z tą przeklętą nauką. Już nie chciałam wracać do domu bo wiedziałam co mnie tam spotka. Wyniki powinny być za 5 godzin. Ja byłam pewna, że będę miała mniej niż 80%. Chciałam iść do domu na 4 godziny, a potem wyjść potajemnie i wrócić późno. Weszłam do autobusu i usiadłam na wolnym miejscu. Zapatrzyłam się w okno. Nie wiedziałam co mam zrobić. Jak postąpić. Na jakie studia iść za rok? A może wcale nie iść. Jaki zawód wybrać? A może być bezrobotna jak matka? Absolutnie. Nie chcę być taka jak ona. Za okrutna. Zanim się obejrzałam byłam w jakimś miasteczku obcym mi. Wstałam jak poparzona i skierowałam wzrok na tabliczkę z przystankami. Kurna, musiałam wysiąść 4 przystanki temu. Chryste. Gdy autobus się zatrzymał, ja szybko wysiadlam. Nie wiedziałam gdzie jestem, ale pomyślałam, że to może jakiś znak abym zapomniała o rzeczywistości i jednak nie szła na razie do domu. Chciałam się gdzieś spontanicznie zgubić. Zaczęłam iść przed siebie podziwiając małe rodzinne domki i udekorowane sklepy. Nie wiedziałam jakie to miasto, ale było ładne. Szłam tak chyba z pół godziny, moje nogi już zdążyły zdrętwieć z zimna, a moje policzki już były czerwone od mrozu. Chciałam się gdzieś schronić. Może iść do jakiejś kawiarni, aby coś ciepłego w siebie wsadzić. Weszłam do pierwszej lepszej. Była mała, świątecznie udekorowana, przytulna. Usiadłam przy małym dwuosobowym stoliku. Kelnerka do mnie podeszła.
-Coś dla pani?-Zapytała uśmiechając się.
-hm, może jakąś gorącą czekoladę, dziękuje.-Zazwyczaj czekolada na gorąco mi nie odpowiadała, ale teraz miałam wielką ochotę na nią.
Po jakichś 10 minutach ta sama kelnerka wręczyła mi kubek gorącej czekolady, a w niej pianki i laska cukrowa. Podziękowałam i zaczęłam pić. Była ciepła i ogrzała mnie. Dość pyszna, tylko zastanawiałam się czy ta laska cukrowa jest ozdobą, czy ma się ją potem zjeść. Ostatecznie nie zjadłam jej, ponieważ i tak lasek cukrowych nie lubiłam. Kelnerka podeszła, gdy zobaczyła, że skończyłam pic i wręczyła mi rachunek. Chryste. Co to ma być? Ta czekolada kosztowała £10. Boże, jak bym wiedziała, że tak drogo to bym tu nie zachodziła. Uśmiechnęłam się nerwowo do kelnerki i wyjęłam swój mały czarny portfel z plecaka. Otworzyłam go bojąc się, co tam zastanę. Kurna. £2 i 48 pensów. Boże, co ja mam teraz zrobić. Spojrzałam na kelnerkę i powiedziałam cicho, mając gule w gardle.
-Uhm, chyba nie mam pieniędzy... mam tylko £2 i 48 pensów.-Kelnerka patrzyła na mnie bez emocji i oczekiwała, aż powiem, że to tylko głupi żart i tak naprawdę to mam pieniądze. To nie nastało.
-Widzi pani, że to moja praca i ja przychodzę tu codziennie i haruje dla was wszystkich. Przychodzę, zapisuje zamówienia, daje zamówienia, potem zmywam naczynia i co z tego dostaje? Nie wiem, kobietę która nie ma pieniędzy-Powiedziała trochę głośniej i z wściekłością w oczach-Idę po szefa.-Po tych słowach zaszkliły mi oczy.
-Nie, proszę niech pani nie idzie po szefa!-Nalegająco powiedziałam-Jakoś spłacę.
Kelnerka zdążyła już iść na zaplecze i potem do jakiegoś pomieszczenia. Chwile później już kelnerka z jakimś młodym panem o blond włosach pod czarną czapką z daszkiem podeszli do mnie. Przełknęłam gule w gardle i starałam się nie rozbeczyć jak małe dziecko. Blondyn miał nijakie spojrzenie gdy patrzył na mnie, za to kelnerka miała wściekłe i tylko czekała, aż dam pieniądze. Stanęli przede mną, ja też wstałam.
-Ja bardzo przepraszam. No nie wiem było mi strasznie zimno, więc poszłam do pierwszej lepszej kawiarni, aby coś wypić ciepłego, no i nie pomyślałam o pieniądzach. Skąd miałam wiedzieć, że jedna czekolada na gorąco kosztuje £10?-Powiedziałam na jednym wdechu, co trochę rozbawiło szefa tej kawiarni, ale kelnerkę jeszcze bardziej rozwścieczyło.
-Na menu piszę przecież!-Kelnerka patrzyła na mnie starając zachować powagę.
-Georgia, idź na zaplecze, bo nie pomagasz.-Rozkazał szef i Kelnerka pokiwała głową, jeszcze raz posłała mi to spojrzenie, a potem poszła na zaplecze, zamykając drzwi.
-Jeszcze raz przepraszam. Ja nie wiedziałam, że...-nie zdążyłam dokończyć, bo szef mi przerwał.
-Boże, nic nie szkodzi. Jest pani nadal zimno? Mogę pani zaoferować koc.-powiedział, patrząc na mnie bez emocji, a ja spojrzałam na niego zdziwiona.
-Uhm, już nie jest ale dziękuje. Wracając, może mogę jakoś zapłacić nie używając pieniędzy, np. posprzątać teraz ulice? Nie wiem. Przepraszam.-Westchnęłam patrząc na blondyna, gdy on nad czymś intensywnie myślał.
-Zrobimy tak, nie będziesz musiała sprzątać ulicy, bo to jest kara sądowa-Powiedział z lekkim rozbawieniem w oczach-ale napiszesz recenzje o naszej kawiarni na Instagramie.-Zdziwiłam się o jego
prośbie, ale zgodziłam się, bo napisanie recenzji było o wiele łatwiejsze.
-Dobrze, dziękuje panu. Pewnie mam napisać, że 5 gwiazdek tak?-Zapytałam, ale blondyn się nie odzywał nad czymś myśląc.
-Nie. Masz napisać, że dajesz 1 gwiazdkę.-Powiedział, a ja nie wiedziałam czy to sarkazm czy nie. Popatrzyłam szybko na niego.
-Czy to był... sarkazm?-Zapytałam, na co on się roześmiał.
-Gdyby to był sarkazm, to usłyszałabyś go. Mówię poważnie, sam nie przepadam za tą kawiarnią, a mój ojciec każe mi być szefem w niej. Powiedział, że się świetnie do tego nadaje i i tak nie mam innego zawodu. Głupie, nie?-Boże on mówił poważnie. Teraz mnie się pyta? Co mam odpowiedzieć? Cholera.
-No, tak. Dość głupie. Noto muszę napisać recenzje o tej kawiarni z 1 gwiazdką i mam napisać, że kelnerka jest nie miła,wszystko jest drogie,że nie jest tu wcale ciepło i że odradzam tu przychodzić, tak?-Blondyn patrzył na mnie chwile, po czym skinął głową.
-Nie jest tu ciepło? Mówiłaś, że jest ci ciepło. Przynieść ci koc?-Zapytał, na co natychmiast pokręciłam głową.
-Spokojnie proszę pana, to kłamstwo. Jest tu ciepło, ale jeżeli mam napisać złą recenzję muszę coś wymyślić.-Uśmiechnęłam się lekko, na co on odwzajemnił uśmiech i siedzieliśmy tak przez chwilę. Skrzywiłam się na myśl, że nie wiem gdzie jestem i, że pewnie jak wrócę do domu to rodzice dadzą mi jakąś srogą karę i inne rzeczy. Wzięłam plecak, który leżał na fotelu.
-Muszę już iść. Jeszcze raz, dziękuje panu.
-Nie ma za co-Uśmiechnął się lekko- I będę czekał na recenzję. Oczywiście na naszym koncie w sekcji recenzji.-Pokiwałam głową, powiedziałam szybkie do widzenia i wyszłam na mróz.
YOU ARE READING
Lost With You
Romance18 letnia Isla Kathryn na co dzień musi się oporać z trudnymi, ciężkimi do zrozumienia czynnościami, których ona sama nie nawidzi. Resztę dowiesz się po przeczytaniu. ;) Ta opowieść jest pisana na szybko i to jedynie szkic. Nie zwracajcie uwagi na b...