Siedziałam w samochodzie ojca, na tyle, gdy on prowadził, nie odzywał się do mnie. Chyba był ma mnie wkurzony, choć zawsze jest, ale tym razem bardziej. Gdy byliśmy jakieś pół godziny drogi z Manchesteru, postanowił się odezwać.
-Jesteś z siebie dumna?-Nadal skupiał się na drodze. Jego żyła na czole zaczęła pulsować.-Jesteś z siebie dumna do cholery?!-Krzyknął, a ja podskoczyłam lekko na jego podwyższenie głosu.
-Nie, nie jestem-Przyznałam cicho-przepraszam.
-Ja i matka myśleliśmy, że może już zginęłaś. Przeprosiny tu nie wystarczą. Za godzinę przyjdą wyniki z twojego egzaminu z matematyki i biologii, jak będą poniżej 80% to nawet nie wiesz co cię czeka.-Ojciec popatrzył na mnie przez lusterko w samochodzie, a ja przełknęłam gule w gardle. Wiedziałam co mnie czeka i wiedziałam, że nie zadowolę ich moimi wynikami. Nie odzywaliśmy się już do siebie.
Wysiadłam z auta przed domem i szybko weszłam do środka. Zdjęłam buty i powiesiłam kurtkę na wieszak w sieniach. Nagle moja matka znalazła się obok mnie z tym swoim wściekłym spojrzeniem.
-Isla Kathryn czy to do cholery zmysły postradałaś?! Dziecko gdzieś ty była?-Matka objęła mnie i tak staliśmy przez chwile. Byłam zszokowana jej zachowaniem, bo nie pamiętałam kiedy ostatnio mnie przytulała. No cóż.
Poszłam szybko do pokoju i zamknęłam drzwi. Rzuciłam się na łóżko i dałam się ponieść snu. Nie wiem ile minęło, ale obudziło mnie głośne walenie w moje drzwi. Przetarłam twarz dłońmi i wstałam, po czym otworzyłam drzwi. Zastałam wściekłych rodziców. Kurna, wyniki. Boże. Matka i ojciec weszli do mojego pokoju, a ja usiadłam na łóżku.
-No, niby tak długo się uczyłaś do Biologii. Wow córeczko, kochana wow. Niby tak ci wspaniałe poszło... 53%?! Przeklęte 53% z Biologii do której tak kułaś! Ty nieuku cholerny!-Nawrzeszczała na mnie matka, żałowałam, że oni mieli dostęp do mojego elektronicznego dziennika. Byłam już dorosła kurde. Ale... dość nieźle mi poszło.
-No i matematyka! 32%, ty szmato! Czemu niby? Czemu jesteś taka głupia?! Ty nie powinnaś zdać! Ty nie zdasz! I co?-Ojciec ryknął wściekłym głosem. Poczułam się jak jakaś mysz. Może to dziwne porównanie, ale naprawdę czułam, że moi rodzice to koty, które na mnie polują. Normalni rodzice powinni pocieszyć i znaleźć jakieś pozytywy. Tymczasem moi, którzy krzyczą i nazywają od szmat.
Przez chwile była cisza i jedyne co było słychać to tykanie zegara i wiatr na zewnątrz, jednak po chwili ojciec zaczął mówić.
-Jutro się wyprowadzasz z tego domu.-Powiedział pewny siebie-Nie będę miał pod swoim dachem takiego nieuka jak ty.
Poczułam się w pewnym sensie zdradzona. Moi rodzice wyganiali mnie z własnego domu. Mimowolnie łza spłynęła mi po policzku. Spojrzałam na matkę, która jeszcze dzisiaj mnie czule obejmowała. Ona też nie sprzeciwiała się ojcu.
-Jesteś już dorosła i zaczniesz życie w swoim ciężko zarobionym domu. Wreszcie nauczysz się wdzięczności Isla-Powiedziała z tym obojętnym spojrzeniem.Prychnęłam.
-Mówi ta, która wogule nie pracuje. Mówi ta, która nie jest wdzięczna. Idźcie w cholerę! Wyprowadzam się jutro z rana. Wynocha z mojego pokoju dopóki jeszcze jest mój!-Krzyknęłam, a rodzice wyszli, trzaskając drzwiami. Wydobyłam z siebie cichy szloch i schowałem twarz w dłonie.
Przeleżałam tak płacząc chyba z godzinę, po czym wyjęłam z szuflady mój stary iPhone 10, który był głęboko wciśnięty w jej kąt. Podłączyłam go do ładowarki i zaczekałam, aż się włączy. Starłam łzy w kącikach oczu i potem nastała chwila ciszy, nad wszystkim myślałam. Co będę teraz robić? Właśni rodzice mnie z domu wyganiają. Co ja mam teraz do cholery zrobić? Nie mam pracy. Nie mam pieniędzy. Nie mam niczego wynajętego lub wykupionego. Czemu los mi dał takie życie?! Dlaczego ja?
Znowu zaczęłam płakać, niewiedząc co ze sobą zrobić. Nie mam nawet nikogo u kogo mogłabym zostać na pare dni. Nie miałam przyjaciół, znajomych, mój telefon nigdy, sam nie wyświetlił od kogoś wiadomości, tylko od ojca albo od matki, którzy skarżyli się mi przez telefon ciągle. Oddychałam głęboko próbując się uspokoić. Przetarłam twarz dłońmi i udałam się do łazienki. Przemyłam twarz zimną wodą, a potem wyszłam z łazienki i zaczęłam pakować swój czarny plecak. Włożyłam tam 2 pary spodni, 4 koszulki, 1 bluza. 6 par bielizny i skarpetek,małego misia, który zawsze towarzyszył mi w złych chwilach, uprzykrzających mi życie, słuchawki bezprzewodowe, aby w chwilach oddać się muzyce, a resztę postanowiłam później spakować. Wzięłam do ręki mój telefon, który był już naładowany i zaczęłam przeglądać co tam mam. Ostatnio go używałam chyba 2 lata temu. Uśmiechnęłam się lekko. Nagle przypomniało mi się, że miałam napisać recenzje o tej kawiarni na Instagramie, na mojej twarzy pojawił się lekki grymas. Próbowałam sobie przypomnieć jak się nazywała ta kawiarnia. No jasne, przecież to była kawiarnia „Federal Café Bar" jak mogłam zapomnieć. Wyszukałam tą nazwę na Insta i od razu zobaczyłam ten profil. Weszłam w niego. Obserwujący-129, a Oserwujących-100k. Wow. Sławna kawiarnia. Weszłam w miejsce do recenzji i ujrzałam kilka pozytywnych recenzji. Czułam lekkie wyrzuty sumienia pisząc złe rzeczy o dobrej kawiarni, ale jej szef mi kazał, więc miałam prawo. Zaczęłam pisać: „Kawiarnia „Federal Café Bar" to bardzo słaba kawiarnia o bardzo niskiej jakości. Gdy się wchodzi do tego budynku od razu cię ogarnia klaustrofobia, a ceny? Ceny są za drogie! Proszę was £10 za jedną małą czekoladę na gorąco. Oceniam tą kawiarnie 1/5 gwiazdek."
Skończyłam pisać i z bólem w sercu kliknęłam wyślij. Chryste, co ja robię ze swoim życiem? Nie mam znajomych i ich nie będę mieć bo odsuwam ich pd siebie pisząc negatywnie na temat jakiejś kawiarni, dlatego że jakichś jej niby szef kazał mi. Chciałam uciec. Weszłam na swoje konto. To było moje stare konto na Instagramie. Nazywałam się „ Isla.Kathryn" i miałam obserwujących zaledwie 100. Zaczęłam przeglądać stare zdjęcia, które wrzuciłam. Oczywiście wszystkie z tylko ze mną. Ostatnie zrobione to byłam ja na polanie na kocu. Leżałam i szczerzyłam się do kamery. 2 komentarze: „Omg, ale jesteś ładna" i ja, która napisała „dziękiii". Żenujące.
Była 23:42 i ja poszłam do łazienki, wziąć gorącą kąpiel. Po godzinie wyszłam już w piżamie i bez makijażu. Weszłam pod koc i zaczęłam przeglądać znowu telefon. Wyświetliło mi się powiadomienie z Instagrama „IsaacWright polubił twoją recenzję",
„IsaacWright zaczął cię obserwować", „IsaacWright polubił twoje zdjęcie". Kim był Isaac Wright i czemu raptownie ktoś zaczął mnie obserwować? Weszłam na jego konto i wcisnęłam jego ostatnie zdjęcie. Kurde. To był ten sam blondyn, który kazał mi napisać tą recenzje. To był szef tej kawiarni. Boże on mnie obserwuje. Chryste czemu?
To zdjęcie pokazywało go, i jakiegoś innego chłopaka. Stali na dworze w nocy i ktoś im robił zdjęcie, gdy oni się szczerzyli do aparatu. To było tydzień temu. Chryste, ten chłopak miał obserwujących 10k... wow. Pisało w biografii pod nazwą, że ma 20 lat, ciekawe...
Spędziłam chyba z godzinę na przeglądaniu zdjęć z jego profilu. W większości zdjęciach był z kimś, nie jak ja. Ja nie miałam z kim te zdjęcia robić. Zobaczyłam godzinę. 2 w nocy. Szybko odłożyłam telefon na szafkę nocną i wzięłam kilka głębokich wdechów, starając się myśleć tylko o pozytywnych rzeczach. A w moim życiu, pozytywne rzeczy mogłam policzyć na palcach jednej dłoni. Zawsze mogłam wymyślać. To właśnie zrobiłam.
YOU ARE READING
Lost With You
Romantizm18 letnia Isla Kathryn na co dzień musi się oporać z trudnymi, ciężkimi do zrozumienia czynnościami, których ona sama nie nawidzi. Resztę dowiesz się po przeczytaniu. ;) Ta opowieść jest pisana na szybko i to jedynie szkic. Nie zwracajcie uwagi na b...