I will text u

143 12 1
                                    

-Co?- zamartwił się czarnowłosy.

-To mama dzwoni.- przełknęłam ślinę i sięgnęłam po telefon, by przeciągnąć słuchawkę i odebrać. - Teraz się zamknij, ani słowa- westchnęłam i po chwili usłyszałam bardzo nieprzyjemny głos kobiety.

-Halo?- powiedziałam jakby nigdy nic.

-Gdzie ty do cholery jasnej jesteś.- powiedziała rodzicielka. -Wróciłam szybciej z pracy, a ty powinnaś być w domu-

-Może nie zauważyłaś smsa, napisałam ci, że zostaje u Natashy.- powiedziałam, wymigując się z kłopotów. Chłopak podniósł brew i pomachał głową uznając mi szacunek za szybką i sensowną odpowiedź.

-Masz wrócić przed 18, zrozumiano?- powiedziała poirytowana.

-Jo, narazie- odetchnęłam z ulgą i rozłączyłam rozmowę.

-Kim jest Natasha?- spytal zaciekawiony Bill.
-Moja przyjaciółka, ta z którą pracuje w kawiarni, debilu.- klapnęłam się w głowę a chłopak zaśmiał się na mój gest.

Po chwili mojego załamania z powrotem zrezygnowana położyłam się na łóżku czarnowłosego i westchnęłam głęboko. -Czy mogę iść dalej spać...? Jutro znów do pracy..- zaczęłam narzekać na robotę która mnie czeka a Bill tylko się ze mnie śmiał -Wiesz, mnie to jakoś nie śmieszy. - uniosłam na niego ironicznie złowrogo brew. Czarnowłosy siedział ze mną na łóżku, nastała głucha cisza, jednak.w mojej głowie panował bałagan przez kontakt wzrokowy, który cały czas utrzymywaliśmy.

-Tak właściwie to..- zawahał się na moment nie wiedząc co konkretnie chciał powiedzieć. Na szczęście do pokoju wparował nam Tom.

-Oj.- powiedział widząc nas na łóżku. -Przeszkadzam?- zachichotał patrząc na Billa, a czarnowłosy przymrużył na niego oczy

-Nie- oznajmił

-Chciałem spytać czy mam odwieźć twoją koleżankę... bo akurat jadę do studia.- Brzmiał conajmniej jakby coś kombinował.

-Z chęcią, ale potrzebuje ciuchy.- spojrzałam na niego mydlanymi oczami, wierząc że starszy bliźniak może mi coś pożyczyć.

-Za chwile ci coś przyniosę, ale weźcie się pośpieszcie cokolwiek robicie..- Walnął do nas lekkim szyderczym uśmiechem i wypełznął z pokoju. Wywróciłam oczami -On tak zawsze?-

-Zawsze, i uwierz doświadczam tego odkąd palnęło go w głowę.-

-Czyli odkąd się urodził?- prychnęłam

-Dokładnie tak- zaakcentowałam na to śmiechem i wstałam powoli z łóżka i przeglądałam się w lustrze. Czułam na sobie ciężki wzrok Billa, miałam wrażenie, że obtaczał całe moje ciało przez co przeszły mnie dreszcze. To było dziwne uczucie. 

-Idaaaaa- zawołał Tom zza drzwi -Chodź tu-
Poszłam za głosem, który pokierował mnie do pokoju Toma. Był tam straszny bałagan, pełno czapek i spodni porozrzucanych po podłodze. W rogu pokoju stała biała gitara elektryczna. Dostałam do rąk najmniejsze spodnie jakie Tom posiada w swojej garderobie w rozmiarze M i koszulkę, która wygląda jak by była noszona przez giganta. -Japierdole, większych się nie dało?- powiedzialam zrezygnowana -Obydwojga jesteście jacyś wyrośnięci-

-Wcale nie, to ty jesteś mała- poczochrał mi włosy i kierując się do wyjścia powiedział -Ubierz się i chodź do pokoju Billa- zamknął drzwi

Wsunęłam na siebie spodnie warkocza i nie powiem, całkiem pasowały. Za to bluzka, była ogromna. Wyglądała na mnie jak mini sukienka, ale najważniejsze że w ogóle miałam się w co ubrać. Pokierowałam się do pokoju czarnowłosego z jego ciuchami w których spałam.
-I jak wyglądam?- spytałam robiąc pozę jak modelka.

-Jak worek- zaśmiał się Bill, za co dostał w czapę od Toma.

-Moim zdaniem wyglądasz jak ja, czyli zajebiście- oznajmił z dumą.

Uśmiechnęłam się, ale po chwili moja twarz zamartwiła się. -Która godzina?- spytałam.

-16. Jeszcze masz sporo czasu, chyba..- powiedział wokalista, który bardzo mi się przyglądał

-A no tak- uśmiechnęłam się do bliźniaków siedzących na łóżku.

-Wiecie co, mam ochotę potańczyć.- podeszłam do głośnika, który znajdował się na ciemnej komodzie obok telewizora. Włączyłam piosenkę, którą bardzo uwielbiam z Natashą, a szczególnie kiedy w naszych żyłach płynie alkohol.

-I want no other, no other lover- zaczęłam śpiewać, i bujać się do rytmu. Tańczyłam jakiś jazz połączony z kocimi ruchami. -This is our life, our time!- zaśpiewałam, a do mojej melodii dołączył Tom. Tańczyliśmy razem, jak ziomki. Chyba przez jego ubrania poczułam się jak on. Zabrałam mu czapkę, ubierając ją przodem do tyłu i próbowałam go naśladować. Bill za to nadal siedział na łóżku i się z nas nabijał.

-Może przestaniesz się śmiać i przyjdziesz potańczyć zanim pojadę?- wywróciłam oczami na czarnowłosego.

-Żartujesz sobie?- prychnął

-Ani trochę- powiedziałam totalnie poważnie nadal wywijając biodrami.

Tom uśmiechnął się do mnie trochę szyderczo, ale jego uśmiech wywołał u mnie zmieszanie. Uniosłam na niego brew, ale po chwili obydwojga
rozśmialiśmy się w niebo głosy.

Po naszych dzikich tańcach oddałam warkoczykowi jego czapkę, na co ten tylko zmrużył oczy. -Musimy już jechać, ja też nie mogę się spóźnić- powiedział Tom.

-No dobraaa... ale wcale nie chce mi się jechać do matki.- wywróciłam oczami, a Tom uśmiechnął się do Billa i wyszedł z pokoju -Czekam na dole-

-No to ja się zbieram- powiedziałam do czarnowłosego, pożegnania dla mnie zawsze są nie zręczne.. Bill wstał i obdarował mnie uściskiem. Czułam się przy nim mała, ale to było bardzo komfortowe uczucie bo chłopak otulił mnie całą. -Narazie, Bill- powiedzialam uśmiechając się do siebie. -Napiszę później- powiedział, a ja opuściłam pokój i zeszłam do Toma. Ubrałam buty i krzyknęłam do Gustava i Georga którzy siedzieli właśnie w salonie -Narazie wielcy kucharze!- oni również się pożegnali, po czym opuściłam dom, a Tom zamknął za mnie drzwi.

///

Kawiarnia - BILL KAULITZ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz