Ordinary Customer.

279 15 8
                                    

     Wstając rano z łóżka uderzyłam się o szafkę nocną. Już od początku dnia byłam zirytowana, tym bardziej, że do pracy będę musiała wstawać o 7. Przetarłam zaspane oczy i wsunęłam na stopy kapcie, które leżały obok drewnianego łóżka. Udałam się do łazienki gdzie wzięłam zimny prysznic, mając nadzieję, że pomoże mi on w dobudzeniu się. Po umyciu się zawinęłam ręcznik wokół moich piersi i roztrzepałam mokre ciemno brązowe włosy. Wykonałam swoją poranną rutynę i wyszłam z łazienki zostawiając na podłodze ślady mokrych stóp.

Podeszłam do szafy marudnie otwierając ją, tak jak codzień mając problem ze znalezieniem moich ciuchów do pracy. Zawsze gdy mama robiła pranie musiała mi je rzucać w zakamarki szafy, a poźniej ja szukałam ubrań przez dobre 10 minut. Kiedy w końcu znalazłam ciuchy, ubrałam się w czarne spodnie i białą koszulkę. Nienawidziłam tego stroju, najwidoczniej szefowa nie miała gustu tworząc tak basic'owe ubrania. Sięgnęłam po suszarkę i szybkimi ruchami wysuszyłam włosy zimnym podmuchem. Ze względu na to, że powoli zbliżał się koniec czerwca na dworzu robiło się coraz to cieplej.

Zeszłam powoli na dół, moich rodziców nie było już w domu, ponieważ oni też pojechali do pracy. Tata pracuje w biurze, jest pracoholikiem i namiętnie bierze wszystkie zmiany, dlatego rzadko się z nim widuję, za to mama pracuję w niedalekim sklepie z biżuteriom. Mam również 3 lata starszą siostrę i i 5 lat starszego brata. Brat rok temu się wyprowadził, a siostra chodzi na uczelnie. Ja za to mam już wolne, ponieważ chodzę do liceum, w którym przerwa wakacyjna zaczyna się kilka dni wcześniej.

Zeszłam spokojnie na dół spoglądając na godzinę w telefonie. -Mam jeszcze pół godziny do autobusu.- powiedziałam do siebie wchodząc do kuchni. Stałam chwilę przed lodówką spoglądając co ciekawego mogłabym stworzyć, jednak klasycznie postawiłam na płatki z mlekiem.

Jedząc swoje jakże znakomite śniadanie przeglądałam sieć. Moją uwagę przykuły najnowsze wiadomości z miasta

„Wczoraj dotarł do naszego miasta sławny zespół „Tokio Hotel!"..."

Przeczytałam tylko nagłówek wywracając oczami. „Pewnie znów jakiś klasyczny pop dla nastolatków" parsknęłam otwierając instagrama.

„Cholera" wrzasnęłam spoglądając na godzinę. Tak bardzo zapatrzyłam się w telefon, że o mało nie spóźnię się na autobus.

„Znów będę musiała biec" westchnęłam szybko ubierając buty i zgarniając torbę zamknęłam dom. Wyparowałam z mojego małego osiedla spiesząc krok na przystanek autobusowy.

~~/20 minut później\~~

Udało mi się dotrzeć do pracy na czas, weszłam na zaplecze witając się z menadżerką i Natashą, moją przyjaciółką która również tu pracowała. Weszłam szybko za ladę i powoli zaczęłam przyjmować klientów. Praca jak zwykle była nudna i monotonna, aż w końcu coś przykuło moją uwagę, a raczej ktoś.

Był to wysoki, szczupły chłopak ubrany cały na czarno tak, jakby chciał się zamaskować. Szedł z ogromnym ochroniarzem.

„Jeszcze tego brakuje, wschodzące gwiazdy w naszej kawiarni" powiedziałam poirytowana spoglądając na Natashę. Blondynce, co prawda farbowanej blondynce opadła szczęka.

„O co chodzi?" zapytałam, widząc jej minę uniosłam brew.

„Nie poznajesz?" zapytała „Czy to nie Bill Kaulitz?" wyszeptała mi do ucha wciąż patrząc na zamaskowanego mężczyznę.

„Nie?" zmarszczyłam brwi.

„Nie czytałaś artykułu o Tokio Hotel? Podobno przyjechali do naszego miasta, a Bill Kaulitz to ich wokalista." szeptała dalej by w razie czego się nie speszyć.

Kawiarnia - BILL KAULITZ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz