6.

65 9 41
                                    

Adora

-Co tam Adorka? Jakieś nowe ślady?- spytał przechodzący obok mojego gabinetu Martin.

-A daj spokój. Poznałam ostatnio taką dziewczynę...- przetarłam palcami zmarszczone czoło.

-Nie pytam o twoje życie towarzyskie.- zadrwił podstępnie.

-Co? Ale to właśnie w sprawie... Czekaj, czy ty sugerujesz...

-Ja nic nie mówię.- podniósł ręce w geście obronnym.- Dobra dawaj, co masz?

-Ta dziewczyna nazywa się Catra i dasz wiarę, że trafiłam właśnie na potencjalną córkę tych zamordowanych ludzi?

-Potencjalną? Na co ty jeszcze czekasz, sprawdź to!

-Wiesz, nawet jeśli to ona, to nie chcę jej tak perfidnie wykorzystywać. To dobra dziewczyna, ale bardzo skrzywdzona. Ma problemy finansowe i ... z alkoholem.

-Oj Adora. Posłuchaj głosu rozsądku. Spójrz na to tak. Pijaczka jakich wiele, czym ty się przejmujesz? Pewnie się zachleje na śmierć, a ty stracisz szansę na pokazanie kim tak naprawdę jesteś, a może nawet na wyższą posadę. Tylko sobie wyobraź ten szacunek i podziw w oczach szefa kierowany w twoją stronę. Jesteś młoda i skoro teraz stać cię na tyle, to wyobraź sobie co będzie w przyszłości. Adora, nie możesz zaprzepaścić takiej szansy.

-Hm... Muszę pomyśleć, daj mi chwilę.

Mężczyzna wyszedł z gabinetu, a ja pozostałam ze swoimi myślami sam na sam. Z jednej strony to co mówił było logiczne, ale zupełnie nieludzkie.

Myślałam sporo, aż w końcu nogi same pokierowały mnie do archiwum i sprawdzałam właśnie papiery związane z tą sprawą. Tak jak myślałam... To była ich córka.

Biłam się z myślami jak ugryźć ten temat, wnet wpadł mi do głowy pewien pomysł. Niestety nie mogę jej powiedzieć wprost, że potrzebuję pomocy, bo co jak się wścieknie i mi odmówi? Stąpałam po kruchym lodzie.

Z racji, iż dzień pracy dobiegał końca, zabrałam swoje rzeczy i wyszłam z budynku. Stukot wysokich butów, którymi stąpałam po ziemi był jedynym dźwiękiem pośród grobowej ciszy panującej na korytarzach. Druga zmiana.

Gdy byłam w mieszkaniu zaparzyłam sobie herbatę i rozsiadłam się w fotelu rozmyślając nad tym wszystkim.

Wnet dostałam telefon.

-Halo?- zapytałam.

-Adora... Wybacz jeśli cię budzę.- zaszlochała.

-Catra? Co się dzieje?

-Nie... Nie mogę spać. Czuję jakby... oh, czuję jakby, no wiesz cały świat wirował, kiedy tylko zamykam oczy. Miałam okropny koszmar.- wysapała przerażona.- Czy możemy chwilę porozmawiać przez telefon? Tylko chwilę. Bym się uspokoiła. Proszę.

-Poczekaj, zaraz będę.

Wzięłam samochód i ruszyłam czym prędzej. Ulice były niemalże puste. Światła odbijały się w kałużach pozostałych po ulewie. Denerwowałam się nieco, ale widok ten działał kojąco. Muzyka z radia całkiem wpasowała się w klimat. Ale nie to zajmowało moją głowę. Musiałam jakoś zdobyć zaufanie tej dziewczyny.

-Co się dzieje?- spytałam gdy drzwi zostały otwarte tuż przed moim nosem.

Zamiast odpowiedzi doczekałam się dziewczyny momentalnie wtulającej się w moje ramiona. Odwzajemniłam gest, lecz trochę dziwnie się z tym czułam.

Porozmawiałyśmy nieco.

Nieco długo.

Choć weszłam tu końcowo z zimną krwią i trzeźwym nastawieniem, to jednak siedziałam właśnie powstrzymując nagromadzone pojedyncze łzy.

Zrobiło się późno.

Catra przysypiała.

To ciekawe. Wszędzie panował chaos. Nie tyle co w samym mieszkaniu dziewczyny, które samo w sobie było istnym huraganem, ale jeżeli chodzi o okolicę. Jednak my dwie trwałyśmy w ciszy i spokoju, poczuciu bezpieczeństwa i ciepła. To tak jakby wzniecili w tej kamienicy ogień. W tym pokoju.

Czas na mnie. Musiałam już wracać.

Catra opatulona w kocyk podeszła ze mną do drzwi, aby mnie wypuścić. Wystawała jej jedynie twarz i lekko kosmyki puszystych, gęstych włosów. Uśmiechnęłam się mimowolnie.

-Dobranoc Adorka.- powiedziała ochryple.

-Dobranoc kiciusiu.- mówiłam jak gdyby zaczarowana. Zaczarowana na tę chwilę. Wcale nie chciałam tego powiedzieć.

Catra uśmiechnęła się delikatnie.

Dopiero gdy wyszłam ogarnęła mnie rzeczywistość. Ciepłe, przyjemne światło dobiegające z mieszkania Catry zgasło.
Pozostały zimne barwy i chłód otoczenia.
Wyszłam w pośpiechu z klatki pocierając dłońmi z zimna i szybko zapakowałam się do auta.

Chwyciłam kierownicę i pochyliłam się nad nią.

Co ja wyprawiam?

Spontaneous-CatradoraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz