Wyższa rangą.

1.8K 152 32
                                    


Bri zastała mnie siedzącą pośród ciepłych kocy, z kubkiem gorącej kawy, na najwyższym stopniu schodów prowadzących do domu. Dochodziła osiemnasta, gdy dwa czarne samochody wtoczyły się na podjazd, wywołując uśmiech na mojej twarzy.

- Less! - Brianna wysiadła z samochodu i pomachała do mnie - Zobacz kogo ci przywiozłam!
Kiedy dostrzegłam znajomą twarz, odłożyłam kubek i wyplatałam się z koców, by znaleźć się w otwartych ramionach siostry.

- Malia! - przytuliłam ją, pozwalając obezwładnić się kwiatowemu zapachowi jej perfum i bezpieczeństwu, z jakim od zawsze mi się kojarzyła.

- Wszystko będzie dobrze, jestem tu... - powiedziała cicho oddając uścisk.

- Też chce być przytulona! - Brianna odciągając mnie od siostry, zdusiła w ramionach z siłą większą, niż było to konieczne, przez co jęknęłam w proteście.

- Okropnie za wami tęskniłam - oznajmiłam, kiedy Bri wreszcie mnie puściła - Stało się tyle rzeczy...

- Porozmawiamy Less, po to przyjechałyśmy.

- I zostajemy na noc! - Bri przeszła na tył samochodu otwierając bagażnik i przywołując dłonią jednego z mężczyzn. Rozejrzałam się wokół, widząc otaczających nas ochroniarzy, do których dołączyli Sasza w ludźmi pilnującymi domu. Malia szybko orientując się, na co patrzę, rzuciła w ich kierunku kilka ostrych słów, przez co niemal natychmiast się rozeszli.

- Wejdziemy do środka, czy organizujemy kolację tutaj? - Bri wychyliła się zza tyłu samochodu, gdzie pakowała w dłonie ochroniarza, pudełka z jedzeniem. Sama chwyciła w obie dłonie po butelce wina i zatrzymała się przy nas.

- Bedzie impreza! - krzyknęła śpiewnie i zakręciła się kilka razy wokół własnej osi, przynajmniej do momentu, aż jedna z butelek jakie trzymała nie wyleciała jej z dłoni, ładując kilka metrów dalej w głębokim śniegu.

Zerknęłam z politowaniem na Malię, która widząc to pokręciła głową z lekkim uśmiechem.

- Czy wino zamarza? - Bri ruszyła w śnieg w poszukiwaniu zaginionej butelki.

- Tak, ty mała wariatko - Nie mogłam powstrzymać śmiechu, widząc jak przyjaciółka brodzi w śniegu, starając się iść tak, by nie wpadł on do jej butów.
Przypominała polującego Fleminga.

- Nie mogę go znaleźć, walić to, napijemy się go, jak przyjdzie późna wiosna.

- Czyli kiedy? - dopytałam prowadzać je w stronę wejścia.

- Jak dobrze pójdzie, to może na przełomie marca i kwietnia. - Zaśmiałam się

- To za kilka miesięcy...

- Nie martw się, wino poczeka - stwierdziła i jako pierwsza weszła do domu.

- Po lewej jest salon, czujcie się jak u siebie - oznajmiłam - zajrzę do kuchni i przyniosę nam jedzenie.

Wchodząc do przestronnego pomieszczenia z zaskoczeniem odkryłam, że wszystko co przywiozła ze sobą Brianna zostało starannie porozkładane na talerze, a na środku wyspy stały trzy kieliszki do wina. Do tej pory nie spotkałam gosposi, która opiekowała się domem, ani nikogo, kto by go sprzątał, jednak skoro wszystko zostało uszykowane, musiał ktoś tu być.

Chwyciłam pierwsze z brzegu talerze z pielmieni i zakąskami, po czym wróciłam do dziewczyn, które teraz siedziały na kanapie pochylając się nad telefonem.

- Co oglądacie?

- Usiądź Less.

- Vincent wydał krótkie oświadczenie, w którym oznajmia, że dzielicie opiekę nad synem, żyjąc tymczasowo osobno, będąc w separacji i próbując rozwiązać problemy prywatne, przez co prosi o uszanowanie waszej prywatności... tak w skrócie - Malia zacisnęła usta, patrząc na mnie z zaskoczeniem.

ZŁĄCZENI PRZEZ KREW| Zakończone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz