16 - czemu nie działa? cz.2

3 0 0
                                    

- Secr? Wszystko w porządku? - Zabrzmiał zmartwiony głos blondyna. Zbliżał się wolnym krokiem do siedzącego na kamieniu pirata. Widział przerażenie na jego twarzy.

Ten nie odpowiedział tylko wrócił wzrokiem na swoje dłonie. Tak jakby przed chwilą mu wyrosły i właśnie poznawał nowe kończyny. Ale to nie było to. Nie ten rodzaj przerażenia widniał na jego twarzy. Bardzo prawdopodobnie był spowodowany wydarzeniem odbytym chwile temu. 

- Czemu nie zadziałało? Przecież wszystko był tak jak wtedy - Zmarszczył brwi Secr odwracając wzrok z rąk na twarz rozmówcy. Zeron teraz dojrzał. Jego przyjaciel był. wręcz przerażony. Oczy miał zeszklone, tak jakby był bliski płaczu. Nie tego się spodziewał. Bardziej jego wrażenia były skierowane ku złości. Myślał, że ten zacznie krzyczeć, grozić wszystkim. A tak za prawdę Secr był bliski załamania. 

- Myślę, że nie do końca - Wyjaśnił Zeron siadając obok przyjaciela na kamieniu. - Otoczenie może i takie same, ale myślę, że okoliczności były inne - Wyjaśnił blondyn zwracając na siebie pytający wzrok przyjaciela - Teraz kazali Ci to zrobić. A wtedy gdy pokazałeś mi to. . . To było inaczej. Wtedy byłeś weselszy. A przede wszystkim spokojniejszy - Doprecyzował swoje rozumowanie. 

- Czyli twierdzisz, że to otoczenie wpływa na moje moce? - Dopytał na co chłopak wzruszył ramionami.

- Wtedy nikt ci nie kazał. Wczoraj z tą wodą w szklance. . . Też nikt Ci nie rozkazał. Robiłeś to z własnej woli a dodatkowo sprawiło ci to przyjemność. Bynajmniej ja to w ten sposób widziałem. Dzisiaj nie dość, że ten durny las wyprowadził. . . w zasadzie nas obu z równowagi, to jeszcze ten twój b-! 

- Brat. Myślałem, że gdy wyjechał na granice Monesko to już tam zostanie - wyjaśnił przerywając swojemu rozmówcy zamiar dokończenia zdania. - Ja i Sandy nie mieliśmy dobrych  kontaktów. Znaczy. Gdy byłem mały to tak, było super. Z czasem gdy okazało się czym jestem, tak jakby zaczął się odwracać ode mnie. Potem nasze rozmowy były tylko kłótniami, a gdy miałem dwanaście lat wyprowadził się. Ojciec mówił, że wyjechał na uczelnie, matka, że znalazł dziewczynę i ucieka do niej. Ja uważam, że to przeze mnie - wyjaśnił wzdychając na koniec. 

- Na pewno jest na to wytłumaczenie - Pocieszył go blondyn klepiąc go lekko po ramieniu. Chciał coś jeszcze dodać ale usłyszeli szmer w krzakach za nimi. 

Zanim zdążyli zareagować zza zieleni wręcz wyleciał Rain. Za nim wybiegła Maya ciągnąć za sobą zdyszanego Mikę. Widok na pierwszy rzut oka komiczny, jednak ich poddenerwowane wyrazy twarzy nie sprawiały, że zarówno Zeron jak i Secr chcieli się roześmiać. 

- Wy też tutaj? - Spytała Zirra wychodząc zza krzaków. Była widocznie poddenerwowana. Podeszła chwile chwiejnym krokiem ostatecznie stając przed nimi na stabilnych nogach.

- Asura powiedział, że mamy przyjść tutaj jak skończymy trening. Skończyliśmy to jesteśmy ale po drodze Mika myślał, że coś nas goni - Skrzyżował ręce na piersi Rain wzdychając ciężko gdy spojrzał na brązowowłosego widocznie był zawstydzony zaistniałą sytuację. 

- Ale to ty powiedziałeś, że coś może nas zjeść w tym lesie! - Odpowiedział Mika oburzony. Zeron wręcz dławił się ze śmiechu. Zerknął na swojego przyjaciela który również nie był poważny. 

Ostatecznie w akompaniamencie kłótni chłopaków reszta wręcz dusiła się ze śmiechu. Co jak co ale obydwoje uważali, że ta ekipa nie była by zbawcami świata. Co prawda pierwsza akcja której z resztą byli świadkami wyszła zdumiewająco. Tak jakby prowadzili ją zawodowcy. Jednak poza "polem walki" byli kompletnie innymi osobami. Zirra, która wydawała się początkowo stanowczą kobietą okazała się na prawdę elastyczną osobą o wielu wręcz osobowościach. Zależało od dnia. Maya na pierwszy rzut oka zdawała się być poważną osobą jednak była jedną z tych która wręcz dokładała drewna do ognia "kłótni" pozostałem dwójki. Mika, który najbardziej interesował Zerona z wyglądu był szarą myszką z jednak głęboko skrytym potencjałem. Rain . . . On był widocznie sobą. Za gburowatą maską krył się opanowany acz pyskaty młodzieniec. Każdy z nich nosił swoje maski, które dawały ich osobą takiego zwrotu akcji. Poznanie osoby innej niż się napotkało na pierwszym kroku.  Zarówno Zeron jak i Secr coraz bardziej uważali, że to tu jest ich miejsce. Może nie w Koreko, ale między tymi ludźmi. To uczucie swobody dawało im szerokie pole manewru. 

Strażnicy PL [zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz