Od koncertu minął tydzień. Przez ten cały czas nie otrzymałam żadnej wiadomości od Hamserta. Cieszyło mnie to i miałam nadzieję że na prawdę nie zapamiętał mojego numeru.
Dzisiaj był mój pierwszy dzień w nowej szkole. Związałam włosy w luźnego kucyka i założyłam to :
Zjadłam śniadanie i zeszłam do Kingi, która czekała na mnie przed domem.
Pojechałyśmy razem jej samochodem do kawiarni i po otrzymaniu naszego zamówienia udałyśmy się do szkoły.Gdy tylko weszłyśmy do budynku stanęłam jak wryta. Przed nami stał nikt inny jak Hamsert.
- No hej mała - powiedział i znowu puścił mi oczko.
- No chyba nie - pomyślałam na głos.Wzięłam Kingę za rękę i pociągnęłam w głąb szkoły. To najgorsza rzecz jaka mogła mi się przytrafić w pierwszym dniu szkoły. Weszłyśmy do klasy i usiadłyśmy razem w ławce na tyle sali. Około 5 minut później zadzwonił dzwonek i przyszła pani od Matematyki, czyli nasza nowa wychowawczyni. Przedstawiła się i rozpoczęła lekcje.
Minęła już połowa dnia i zauważyłam że jednego ucznia nie ma. Gdy przyszedł czas na angielski przyszła także ona. Miała krótkie włosy w lekko różowym kolorze i była średniego wzrostu lecz nadal wyższya był ode mnie. Była ubrany w czarne spodnie i koszule ala hawajska. Przedstawiła się wszystkim w klasie jako Zosia i usiadła przede mną i Kingą. Moja przyjaciółka znała ją chyba gdyż zaczęli ze sobą zawzięcie rozmawiać. Nie dołączyłam się jednak I siedziałam myśląc o dzisiejszym spotkaniu i trudnościach jakie może mi przyprawić chodzenie do szkoły z Hamsertem.