mała papuga

85 3 3
                                    

Dlaczego akurat ja...

Ciepłe wiosenne popołudnie. Słońce świeci. Tak że jest gorąco jak w lato. Basen napełniony. Czego chcieć więcej?

Może spokojnego życia w niebie u boku mamy? Tak właśnie tego chcę. Każdy tego chyba chcę. Po śmieci spotkać się w niebie z bliskimi zmarłymi.

Co kilka dni chodziłem na grób mamy i opowiadałem. Mówiłem wszystko co działo się jak mnie przy jej grobie brakowało.

Pewnie użala się nad tym dlaczego jej najmłodszy syn taki jest. Mnie też to zastanawia.

Hailie. Hailie ma już 18 lat. Może robić co chce.

Dalej mi pomaga. Czasem dostaje od niej zlecenia. Obiecałem że zabije wszystkich tych którzy podskakiwali do mojej siostry.

Właśnie na celowniku do kłótni napatoczyła się Anja.

- Anja Weź ucisz Lissy bo nie moge oglądać

- Sam się ucisz Tony. Właśnie próbuje uśpić Lissy ale nie chce spać i płacze.

- No to nie wiem daj jej leki nasenne

- No chyba cię coś pojeba... - nie dokończyła bo przerwała jej Lissy

- Mama

- Tak kochanie

- Tata spac

- Tata ma cię uśpić?

- Taj - jeszcze nie za bardzo wychodziło jej tak

- Dobrze to zostań tu z wujkiem Tonym a mamusia pójdzie po tate

Anja posadziła mi Lissy na kolanach. Nie wiedziałem co z nią zrobić.

- Jak się trzymasz maluchu? - zapytałem radośnie małą

- Dobze

- No i super

- supel

- Ale z ciebie mała papuga

- Papuja

- No nie mówię

- nje

- Oj Lissy, Lissy

Przyszła Anja z Vincem.

-Lissy czemu nie chcesz iść spać?

- Z tata pac

- Dobrze mała chodź z tatą na górę i pójdziemy spać - powiedział łagodnie do Lissy ale zanim wyszedł syknął do mnie - a ty wyrażaj się.

Anja wypytywała się mnie jak to zrobiłem że mała tak szybko się uspokoiła.

*Tydzień później*

10.
15.
18.
24.
36.

Dokladnie 36. Tyle w tym miesiącu było zabójstw.

Mimo że Hailie ma już 18 lat pozwoliłem jej na 1 morderstwo w jej życiu.

Nauczyłem jej mojego tekstu.

Gdyby nie ja nie miałaby takiego cela. Zawsze gdy miała zły humor szliśmy na strzelnice. Strzelanie działa na nas kojąco.

Z tego co mi mówiła nigdy wcześniej zanim się do nas przeprowadziła nie widziała broni na żywo i bała się krwi.

Przez ten cały czas przyzwyczajała się do jej widoku. Przecież morderca nie może bać się krwi.

Zaczynał się maj. Co roku w maju ginie najwięcej osób. Oczywiście z mojego powodu.

Wybraliśmy się na rodzinną wycieczkę na wodospad Niagara. Słyszałem od Willa i Hailie że bardzo tam ładnie.

Po drodze zatrzymaliśmy się w lesie. Nie był to najlepszy pomysł...

Usłyszeliśmy strzały. W naszą stronę. W tej chwili ktoś oberwał, sprawca uciekł a Vincent i Will dali Dylanowi pistolety, a on pobiegł za nim.

O boże...

Oberwała Hailie...

- Malutka nic ci się nie stało? - zapytał Will. Jeszcze nie wiedział kto oberwał.- HAILIE!

- Chłopaki... Vin...- nie skończyła. Odpłynęła.

Oberwała w brzuch i nogę.

- Kretyni ruszcie się dzwońcie po karetkę!

Coś tam się pamięta ze szkoły więc zacząłem uciskać ranę na brzuchu a Shane na nodze.

Naprzemian ktoś krzyczał.

- Hailie nie śpij!

- Zaraz będzie karetka!

- Hailie budź się!

- Dasz radę!

- Wszystko będzie dobrze!

Wziąłem pistolet mój i mojego bliźniaka.

Zacząłem krzyczeć i strzelać w niebo.

To koniec spokojnego Monetowskiego życia. Chociaż ono nigdy nie było spokojne...

//Na drodze zła// Tony Monet//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz