Rozdział 2

53 0 0
                                    

Z Zane'm obgadaliśmy cały plan po drodze. Mieliśmy jeszcze jakieś sprzeczki ale to tylko tak na odznakę że się nienawidzilismy.

Byliśmy punktualnie pod miejscem gdzie mieliśmy kogoś pozabijać. Naładowałam pistolet i włożyłam do kieszeni.

Już prawie wychodziłam, ale nie zrobiłam tego bo zostałam pociągnięta za rękę. Odrazu odwróciłam się do chłopaka patrząc na jego czekoladowe oczy.

-Jeżeli coś ci się stanie - powiedział stanowczo - to nie będzie to moja wina

Wyrwałam się z jego ucisku patrząc na jego oczy. Miał obojętny wyraz twarzy, nigdy nie był jakoś zaskoczony czy coś.

-Pierdol się Zane - wycedzilam przez zęby a zaraz po tym, wyszłam z jego samochodu i trzasnęłam drzwiami.

Ruszyliśmy razem w stronę budynku. Nie czułam jakiegoś stresu, wręcz przeciwnie. Zatrzymaliśmy się obok drzwi upewniając się czy ktoś tam jest. Spojrzałam ostatni raz znacząco na zane i ruszyliśmy do środka.

Z daleka było słychać odgłosy dziewczyny która prosiła aby ktoś ją zostawił. Szliśmy naprawdę cicho aby nikt nas nie słyszał i chyba się udało.

-B-błagam zostawcie mnie ja nic nie zrobiłam - usłyszałam odgłosy dziewczyny z oddali.

-To nie będzie bolało kochanie - powiedział jakiś obrzydliwy facet w tle - ściągnę ci majteczki i wszystko będzie okej.

Nie wytrzymałam i podeszłam do nich. Wyjęłam z kieszeni pistolet i zaczęłam celować w chłopaka. Patrzył na mnie z niepokojem, a jego ręce uniosły się w pozycji obronnej.

Zane pojawił się już obok mnie. To samo robił co ja. Podeszłam bliżej celując w niego pistoletem.

-No proszę proszę panna Wilson się pojawiła - próbował powiedzieć pewnie siebie ale coś mu to nie wychodziło.

Uśmiechnęłam się a po chwili pociągnęłam za spust. Chłopak zgiął nie na pół i zaczął się drzeć.

-Zamknij mordę bo ptaki przestraszysz - powiedziałam i znów pociągnęłam za spust

Wcześniej wycelowałam w brzuch, teraz już zrobiłam to poważnie i strzeliłam w serce. Chłopak jeszcze głośniej krzyknął, a po chwili i tak upadł.

Okazało się że podczas kiedy mordowałam tego chłopaka to Zane zabijał kolejnego. Nawet nie zwróciłam na nich uwagę.

Schowałam pistolet do kieszeni i podeszłam do dziewczyny która płakała. Odwiązałam ją a ona najwidoczniej się jeszcze bardziej bała.

-Co się dzieje? - zapytałam poważnie bo nie umiałam troskliwo

Dziewczyna nawet na mnie nie spojrzała. Położyłam swoje ręce na jej patrząc w jej twarz

-My ciebie nie zabijemy - powiedziałam - przyszliśmy Cię zabrać w lepsze miejsce.

Kobieta wbiła swoje niebieskie oczy w moje. Była blondynką i naprawdę ładna. Odwiązałam ją i ruszyliśmy z nią do auta.

***
-Kurwa jeszcze lepiej. Zabrał się za młode? - powiedział do mnie ojciec odpalając cygaro.

Wymachiwałam nożem a po chwili parsknęłam.

-Chciał ją zapewnię zgwałcić - powiedziałam dumnie - teraz nie będzie miał kiedy poruchac.

Wyruszyłam ramionami a mój ojciec się zaśmiał. Miałam czasem dobry kontakt z rodzicami. To zależało od naszego humoru.

-Twój telefon - powiedział do mnie i wskazał głową na telefon który dzwoni

Wzięłam go i zobaczyłam na wyświetlacz. Japierdole i po chuj on dzwoni. Powiedziałam tacie jeszcze że to ważne i wyszłam z jego gabinetu.

Drop of Death +18 Where stories live. Discover now