Drugie spotkanie #4

14 1 0
                                    

Douma

Następnego dnia cały czas myślałam o tym demonie. Przykuł moją uwagę i to nie tylko dlatego że jest wyższą dwójką a jego oczy. Piękne kolorowe,skrywające tajemnice. Jednak zapomniałam o tym że mam się z nim dzisiaj ponownie spotkać i umówiłam się z moim przyjacielem Sugą. A kiedy sobie o tym przypomniałam? Oczywiście że w najgorszym momencie. Było już późno skończyłam swoją pracę na dziś i poszłam na spacer z Sugą. Kiedy nagle zrobiło się chłodno chociaż była noc to temperatura była dosyć ciepła. I wtedy stało się to. Głowa Sugi odleciała od jego ciała a z szyi poleciał strumień krwi. Z przerażeniem patrzyłam już na jego bezwładne ciało, które zdążyło już opaść na ziemię. I tak jak poprzednio mojej katany dziwnym trafem nie było przy mnie. Nagle podszedł do mnie mężczyzna z początku nie wyróżnił się niczym prócz dziwnego stroju oraz wachlarzy. Zorientowałam się że to ten sam demon z wczoraj i momentalnie się przeraziłam. Po czym odezwałam się łamiącym głosem:

-Czego chcesz?-zapytałam tą kreature chociaż i tak pewnie zaraz i tak mnie zabije a potem zje. Może chociaż będe mu smakować.

-Oh czyś by zapomniała o naszym pakcie? Mówiłem żebyś nikogo nie przyprowadzała. - mówił już lekko zirytowanym głosem.

-Ale...to nie tak!-powiedziałam desperackim tonem-Ja zapomniałam i...i gdyby nie to,to nigdy bym go nir przyprowadzała! Przysięgam!

Demon nie wyglądał na zbytnio przekonanego moim wyjaśnieniem. Jednak jednocześnie zadowolonego śmiercią mojego towarzysza.

- Hmm...mówi się trudno,twoja strata-powiedział bez uczuciowym tonem, jakby czyjaś śmierć nic dla niego nie znaczyła.

- Jak możesz tak mówić? Zachowujesz się tak obojętnie!

- Jestem demonem,nie mam serca a nawet jeśli tam jest...jest czarne,puste i chłodne.- odparł bez większego zainteresowania lecz jego ton owiewa chłodem,na który przeszedł mnie dreszcz wzdłuż kręgosłupa.

- Pomijając twoje serce czy jego brak,co ty w ogóle chcesz ode mnie?-powiedziałam z pretensją i irytacją.

- Potrzebuje ciebie.- powiedział z...chciwością? Pożądaniem? Nie...to było coś innego coś czego nie mogłam pojąć- Będziesz szpiegiem, twoim zadaniem będzie przekazywać mi informacje na temat korpusu.

Stałam zszokowana. Nie wiedziałam co zrobić....szpiegować dla niego czy zostać lojalna....

Akaza

Można mnie uznać za szaloną gdyż wróciłam do tego lasu. Jakoś tak po 2 tygodniach gdy udało mi się znaleźć prace,dom do wynajmowania oraz moje rany jako tako się zagoiły. Niby przyszłam tam tylko po to by się przewietrzyć jednak...z tyłu głowy miałam cichą nadzieję że spotkam tego demona. Krótko mówiąc dalej zastanawiało mnie to dlaczego mi pomógł.

Gdy tak się przechadzałam usłyszałam kroki, odwróciłam się żeby zobaczyć co to jest jednak nikogo ani niczego nie zauważyłam. Po tym jak wróciłam spojrzeniem prosto przed siebie...ujrzałam go. Różowowłosego z wieloma tatuażami na skórze mężczyzę a raczej demona. Jego żółte oczy wpatrywały się prosto we mnie.

-To ty. Ta dziewczyna, której ojca zabiłem.- odparł jakby z zainteresowaniem i..pogardą w strone mojego ojca. Chociaż pamiętał mnie.

-Tak...pamiętam cię. Uratowałeś mnie.-powiedziałam z wdzięcznością i spokojem. Ukłoniłam się jako podziękowanie.

On na to dotknął mnie delikatnie w ramię i pociągnął w górę. Jego dotyk był czuły i w ogóle nie był agresywny.

-Nie wypada by kobieta kłaniała się mężczyźnie. Szczególnie taka piękna jak ty.-mrugnął do mnie jedym okiem a ja natychmiast poczułam fale ciepła przebiegającą przez moje ciało.

-Ja...no wiesz...-nie wiedziałam co powiedzieć. To było jakbym była conajmniej oszołomiona jego osobowością. Czułam że moje policzki różowieją.

-Jesteś słodka gdy się rumienisz.-głaskał mój policzek kciukiem. Później nachylił się a ja poczułam jego ciepłe,miękkie wargi na moim policzku. Chwilę później już go nie było. Wypuściłam powietrze,które nawet nie zauważyłam że wciągnełam.

Rui

Rodzina Ruiego została zamordowana. Jego ciała nigdy nie odnaleziono. Byłam strasznie rozpaczona tym faktem. W końcu byliśmy najlepszymi przyjaciółmi.

***
Byłam w lesie. Całkiem sama. Jedyne co zauważałam to pełno malutkich białych pajączków. Było ich dużo. Za dużo. W pewnym momencie zauważyłam chatę. Z początku myślałam że jest w powietrzu dopóki nie zauważyłam nici. Było to nie naturalne wręcz nie możliwe. Później pomyślałam że zaraz zwymiotuje. Pełno ludzkich ciał w stanie rozkładu. Ich części były pajęcze. Chwilę potem zobaczyłam chłopka. Przynajmniej jego głowę. Jego tułów  i ciało przypominało pająka. Śmiał się szyderczo na mój widok. Gdy strzelił dziwną fioletową substancją zamknęłam oczy i zasłoniłam głowę. Jednak nic mnie nie trafiło. Gdy otworzyłam oczy zobaczyłam rozpadające się ciało pająko-chłopaka, oraz śnieżnobiałowłosego chłopca...Rui. To była moja pierwsza myśl.

-Wszystko dobrze?-zapytał cichym spokojnym lecz zaniepokojonym głosem.

Ja w odpowiedzi kiwnęłam głową dalej oszołomiona. Po chwili moje oczy zalały się łzami. On popatrzył na mnie zmartwiony i zszokowany dlaczego zaczełam płakać.

-Hej...dlaczego pła- nie dałam mu dokończyć gdyż rzuciłam się w jego ramiona i przytuliłam tak mocno jakby zależało od tego moje życie. Nie chciałam i nie miałam zamiaru go puścić.

-Proszę...nie zostawiaj mnie znowu.-wyszeptałam w jego klatkę piersiową a on na to pogłaskał mnie po plecach.

-Nie zrobię tego znowu...Obiecuję.- objął mnie tak jak ja jego i nie puścił. Tak oto w takiej pozycji zostaliśmy na kilka minut. W ciszy i naszych obecnościach.

****
Wiem że to bardzo mało jak na mój brak aktywności za który bardzo przepraszam. Postaram się pisać więcej jednak tego nie obiecuje. Jeśli ktoś ma pomysł na następny rozdział lub kontynuację relacji można pisać na pv.

Nati <3

Kimetsu no yaiba preferencje [ZAWIESZONE]Where stories live. Discover now