Rozdział 5

278 13 7
                                    

Schodząc na dół lekko się zawahałam. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że widzę mamę po raz ostatni. Za chwilę otworzę te drzwi, a oni ją stąd zabiorą. Już nigdy więcej jej nie zobaczę. Myśl o tym sprawiała, że jeszcze bardziej za nią tęskniłam. Nie chciałam się tak czuć , ale wiedziałam, że to uczucie...uczucie bólu, strachu i tęsknoty zostanie ze mną do końca życia. Bez względu na to, czy mi się to podoba, czy nie.

Muszę być silna i znaleźć tego dupka, który ją zabił. Mama napewno by tego chciała.

          •••••••••••••••••••••••••••

Już byłam przy drzwiach, gdy nagle coś mnie zatrzymało. Usłyszałam szept. Cichy, delikatny szept. Na początku pomyślałam, że to mój umysł szwamkuje i dostałam na głowę przez to całe morderstwo. Ale głosy się powtarzały. Serce biło mi coraz mocniej. Zdjęłam rękę z klamki i powoli szłam w stronę schodów. Teraz słyszałam wszystko bardzo wyraźnie. Dźwięki dochodziły z sypialni mamy. Nie miałam pojęcia co to może być. Przecież mama leżała martwa na łóżku, a w domu nie było nikogo oprócz mnie.
Tak mi się przynajmniej wydawało.

Kiedy położyłam nogę na schodach głosy ucichły. Strasznie się bałam, ale pomimo tego olałam policjantów i weszłam bezszelestnie na górę. Gdy zbliżałam się do pokoju mamy serce podskoczyło mi do gardła. Pomyślałam, że za drzwiami może stać morderca, a ja nie miałam przy sobie żadnej broni. Ręce całe mi się trzęsły, a w głowie cały czas powtarzałam sobie w kółko to samo: BĄDŹ SILNA ALLIE, DASZ RADĘ ...NAJWYŻEJ CIĘ ZABIJE... Co?! Najwyżej mnie zabije? Chyba jest ze mną coraz gorzej.

Wstzymałam oddech, zamknęłam oczy i chwyciłam za klamkę. Delikatnie pociągnęłam drzwi, a oczom ukazał mi się...pusty pokój. Ulżyło mi, bo w pokoju nie było mordercy.

I właśnie w tym momencie spojrzałam na łóżko. Mamy tam nie było. Wszystko wyglądało na nienaruszone. Czysta pościel, białe poduszki i pachnące prześcieradło. Nie było żadnych śladów krwi. Żadnych śladów morderstwa. Żadnych. Świetnie! Teraz nie mam żadnych dowodów, policjanci uznają mnie za idiotkę. W sumie to chyba naprawdę nią byłam. Ale czy to możliwe, żebym naprawdę to sobie uroiła? Czyżbym miała coś nie tak z głową? Usiadłam na łóżku i zaczęłam płakać. Nie wierzyłam, że to wszystko dzieje się naprawdę.

Przez niecałą minutę, kiedy schodziłam na dół, żeby otworzyć drzwi policjantom morderca mamy zabrał jej ciało, zmienił pościel i najzwyczajniej w świecie uciekł?! Jak? Przecież to niemożliwe!

Czy to znaczy, że morderca mamy cały czas tu był? Kiedy wróciłam do domu on mnie obserwował. Wszystko sobie dokładnie zaplanował!

            •••••••••••••••••••••••••

W pewnej chwili drzwi do pokoju zatrzasnęły się z szerokim hukiem. Usłyszałam głośny, wręcz ogłuszający psychiczny śmiech. Serce biło mi tak mocno, że czułam jak rozrywa moją klatkę piersiową. Z oczu płynęły mi łzy....bałam się. Wiedziałam, że za drzwiami może stać morderca mamy. Za chwilę drzwi się otworzą, a on rzuci się na mnie z nożem.

Śmiech nie ustawał, a ja nie wiedziałam co mam robić.

- Zostaw mnie! Czego ode mnie chcesz?! Odejdź! Proszę! -krzyczałam, ale wiedziałam, że bez skutku. On tylko na to czekał...aż znajdę się w punkcie bez wyjścia.

I nagle przypomniało mi się o króliczku w kieszeni. Przez tego cholernego pluszaczka zaraz umrę! Wyciągnęłam go i wyrwałam mu z ręki małą karteczkę z napisem ALLIE.

- No i co szczurze?! Chcesz, żebym to przeczytała?! -wołałam do psychopaty za drzwiami. Jednak on dalej się śmiał.

Wzięłam karteczkę, otworzyłam i...nic. Pusta. O co tu chodzi?! To wszystko jest  nieźle popieprzone!

Wróciłam myślami do tamtej chwili, gdy znalazłam mamę z poderżniętym gardłem. Do tego momentu, kiedy znalazłam krwawego króliczka przy mamie. Tak! To jest to! Przecięłam się, a krew spłynęła na kartkę. To wtedy ukazało się imię.

Psychopata cały czas się śmiał i napewno nie myślał o wypuszczeniu mnie stąd. Musiałam to zrobić. Nie miałam innego wyjścia. Wzięłam kartkę i próbowałam się przeciąć. Nic z tego. Jakoś mi nie szło. Trudno, musiałam użyć czegoś innego.

Rozglądałam się po pokoju mamy, ale nic nie widziałam. Już chciałam się poddać, gdy nagle dostrzegłam szklankę. O tak, będzie idealna.

Chwyciłam ją i starałam się mocno zdusić. Nic z tego, szklanka nie ustępowała. Chwyciłam w dwie ręce i zdusiłam z całej siły. Udało się, szklanka powoli pękała. Cała się trzęsłam, mięśnie mi pulsowały, a twarz miałam strasznie spoconą, ale nie poddawałam się.

          ••••••••••••••••••••••••••••

Poszła! Szklanka się zbiła, a kawałki szkła poleciały na wszystkie strony. Pocharatały mi twarz, ale to nie było najgorsze. Moje ręce były całe we krwi. Widziałam, że krew była nie do zatamowania. Zaczęłam głośno kwiczeć. Lecz nie z bólu, a z paniki. Psychopata przestał się śmiać, a ja przestałam krzyczeć. Spojrzałam w stronę drzwi i zobaczyłam, jak klamka powoli się obraca. To był moment, którego nigdy nie zapomnę. Teraz bałam się najbardziej! Morderca zaraz tu wejdzie! Kątem oka spojrzałam na karteczkę i ujrzałam napis: KIEDYŚ PO CIEBIE WRÓCĘ.

KRÓLICZEKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz