Chapter #1

181 8 4
                                    

Robiło się już późno. Siedziałam sama w mieszkaniu czekając aż Dylan wróci do domu. Czas mijał. Wsłuchana w odgłos tykającego zegara nerwowo chodziłam w tą i zpowrotem z telefonem w ręku. Chłopaka nadal nie było. Nie wiedziałam gdzie jest ani z kim. Wyszedł nie wspominając nic gdzie się wybiera. Kilka razy próbowałam do niego dzwonić ale za każdym razem było to samo ''Telefon po za zasięgiem''. Nie odpuszczałam. Wybrałam numer i jeszcze raz zadzwoniłam ale na próżno.Nadal nie odbierał. Nie mogłam usiedzieć w miejscu. Cały czas nerwowo chodziłam po całym mieszkaniu. Gdzieś około północy usłyszałam jak ktoś przekręca klucze w drzwiach. To Dylan. Wrócił do domu całkiem pijany. Stanęłam na przeciw niego z założonymi rękoma na wysokości klatki piersiowej, nerwowo tupiąc nogą o podłogę- Gdzie byłeś?- spytałam chłodnym a zarazem stanowczym głosem.
- A co Cię to obchodzi! Hmm?!- warkną w moją stronę. Przeszedł obok mnie trącając mnie ramieniem. Nawet na mnie nie spojrzał. Podszedł do lodówki i wyciągną z niej butelkę schłodzonego piwa. Otworzył je i wziął spory łyk- Jeszcze Ci mało?
- O co Ci chodzi?!- rzucił nerwowo. Ledwo idąc pokierował się do salonu. Usiadł na kanapie wykładając nogi na stół- Dobrze wiesz o co mi chodzi!- stanęłam obok niego zrzucając mu nogi spowrotem na podłogę- Wracasz w środku nocy do domu, na dodatek całkiem pijany!- krzyknęłam- I to znowu! Mam tego dosyć!
- No ale o co Ci znowu chodzi?! Dziewczyno!!
- A o to, że dla Ciebie najważniejsze jest żeby napić się w trzy dupy i mieć na wszystko wyjebane! Codziennie wracasz nie wiadomo o której i nie wiadomo skąd kompletnie pijany!
- Dobra, dobra..odpierdol się ode mnie!
- Nie! Dylan, co się z Tobą stało?
- Nic, a niby co się miało stać?!
- Zmieniłeś się...ostatnio mało spędzamy ze sobą czasu, prawie w cale nie rozmawiamy, dla Ciebie liczy się tylko ten pieprzony alkohol!- chłopak nie chciał tego słuchać. Wyciągną z kieszeni paczkę papierosów i zapalił jednego- Ile razy mam Ci powtarzać żebyś tu nie palił?!
- Nie będziesz mi mówić co mam robić!- teraz byłam strasznie na niego zła. Zabrałam mu całą paczkę szlugów rzucając ją na podłogę. Zaczęłam po niej skakać. Wyrwałam mu z rąk papierosa i wrzuciłam do butelki z piwem którą później wyrzuciłam do kosza.
- Christina!- krzykną podnosząc się z kanapy. Widać było, że się zdenerwował. Podszedł do mnie przyciskając do ściany- Co ty robisz?!- krzyknęłam mu prosto w twarz. Patrzył się na mnie z nienawiścią w oczach. Cały śmierdział alkoholem i fajkami.
- Dylan! Puść mnie!- próbowałam się uwolnić. Krzyczałam i wyrywałam mu się ale to nic nie dało. Chłopak uniósł ręke do góry i uderzył mnie prosto w twarz. Upadłam na podłogę. Do oczu napłynęły mi łzy. Spojrzałam na niego trzymając dłoń na pulsującym od bólu policzku- Ja Cię nie poznaję!- krzyknęłam przez łzy- Nie nawidzę Cię!- chłopak stał jeszcze przez chwilę nade mną patrząc na mnie bez jakiego kolwiek współczucia. To nie był już ten sam chłopak w którym się zakochałam ten był inny. Pozbawiony uczuć, jakiej kolwiek wrażliwości. Dylan którego znałam nigdy nie podniósł by na mnie ręki, nigdy by mnie nie uderzył. Chłopak którego kochałam odszedł.. Zapłakana pobiegłam do łazienki zamykając się w niej. Odwróciłam się plecami do drzwi osuwając się na podłogę. Schowałam twarz w dłonie i się rozpłakałam. Policzek miałam lekko siny i spuchnięty od uderzenia. Bardzo mnie bolał ale jeszcze bardzie świadomość, że w ogóle coś takiego mi zrobił. Resztę nocy spędziłam w łazience siedząc na podłodze. Oczy miałam czerwone i spuchnięte od płaczu, a policzek? Siny i nadbrzmiały od bólu. Wyglądałam okropnie. Po cichu wyszłam z łazienki. Dylan spał na kanapie w salonie. I dobrze. Nie miałam ochoty z nim teraz rozmawiać. Nie po tym co mi zrobił. Wolałam go teraz unikać...

PUNK LOVE STORYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz