Chapter 6

39 2 1
                                    

Po 4 dniach mogłam wyjść ze szpitala. Po ostatnim incydencie z Dylanem więcej się nie pokazał. Z jednej strony to dobrze ale z drugiej nie wiedziałam czego się po nim spodziewać. Mimo, że wyniki miałam dobre i mogłam wracać już do domu to i tak przy każdym ruchu czułam przeszywający ból. Niby lekarz przepisał mi jakieś tabletki przeciwbólowe ale nie zawiele dawały. Koło południa do szpitala przyjechała po mnie Emma. Zabrała mnie do siebie. Przez jakiś czas będe mieszkać u niej. Nie miałam zamiaru wracać do tego potwora. Emm pomogła mi wejść do mieszkania. Sama nie dałabym rady. Emma podtrzymywała mnie z lewej strony- I jesteśmy- odparła jak zawsze z uśmiechem. Zaprowadziła mnie do salonu. Usiadłam na kanapie trzymając się za żebra. Dalej czułam bół kiedy siadałam czy wstawałam.
- Zrobie nam coś do picia- oznajmiła i poszła do kuchni. Przyniosła dwa kubki z kawą. Podała mi jeden do ręki i usiadła tuż obok mnie- Na pewno nie będzie Ci przeszkadzać, że tu pomieszkam?- spytałam nadpijając trochę kawy- No coś ty! Pewnie, że nie- uśmiech nie schodził jej z twarzy- Zostaniesz tu na tak długo jak tylko zechcesz! Zobaczysz, będzie fajnie- może ma racje? Może będzie fajnie? I nic mi się więcej złego nie przydaży? Może ale też nie byłam w 100% tego pewna. Jednak, dobrze mieć taką przyjaciółkę jak Emma. Zawsze stara się myśleć pozytywnie. Prawie niczym się nie przejmuje. Chodzi wiecznie wesoła. Żadko kiedy jest smutna tak samo żadko kiedy widzę ją bez uśmiechu na twarzy. Pomagała mi. Była dla mnie jak siostra, której nie miałam. Jedyna bliska mi osoba. Nie wiem co bym bez niej zrobiła- Oh, zanim zapomne- odparła sięgając po coś do kieszeni- Prosze- podała mi coś zimnego i metalowego do ręki- Twoje własne klucze do mieszkania.
- Dzięki Emm- usiłowałam jakoś podnieść się z łóżka jednak zaraz poczułam silny ból. Jęknęłam łapiąc się za brzuch- Czekaj, pomogę Ci- Emma wstała i pomogła mi się podnieść- Powinnaś trochę odpocząć- stwierdziła. Przeszłyśmy przez korytarz. Po lewej stronie znajdowały się drzwi- Twój pokój- oznajmiła zaprowadzając mnie do środka. Posadziła mnie na łóżku- Dzięki- westchnęłam kładąc głowę na miękkich poduszkach- To ja Cię zostawiam, jakby coś się działo to wołaj- uśmiechnęła się po czym wyszła z pokoju. Z trudem przekręciłam się na bok. Niby lekarz mówił, że wszystko jest dobrze ale ja czułam jakby było jeszcze gorzej. Zamknęłam oczy i powoli odpłynęłam we śnie...

***
Bolało jakby mniej. Co prawda nadal czułam drobny ból w żebrach ale dało się wytrzymać. Powoli zwlekłam się z łóżka. Podpierając się rękoma podniosłam się z materaca. Sunąc nogami po podłodze szłam w kierunku kuchni- Dzień dobry Christi- przywitała mnie Emma, już ubrana- Jak się czujesz?
- Dobrze, nadal trochę boli ale jakoś wytrzymuję- odparłam jednocześnie przecierając oko- Gdziesz idziesz?- spytałam lekko zaspanym głosem- No, do pracy- kąpletnie zapomniałam, że Emm pracuje. Jakoś odzwyczaiłam się od tego, że wszyscy chodzą do pracy. Dylan często był w domu, a ja sama nawet nie pracowałam. Dlaczego? Dlatego, że Dylan mówił, że nie musze. Pieniądze mieliśmy i to sporo. Nigdy nie było problemów z finansami. Nigdy nawet się nie zastanawiałam skąd mamy tyle tych pieniędzy- Będe dopiero wieczorem więc mieszkanie masz całe dla siebie. Jak coś by się działo to dzwoń.
- Okey, miłej pracy- odparłam posyłając jej miły uśmiech- Pa!- drzwi się zamknęły. Emma wyszła. Zostałam sama. Przynajmniej nie muszę się już martwić, że Dylan znowu mnie skrzywdzi. Nigdy mu tego nie wybaczę. Nienawidzę go za to. Chcę żeby coś złego mu się przydażyło. Żeby cierpiał. Zrobiłam sobie tylko kawę. Nie miałam za bardzo ochoty na nic do jedzenia. Razem z kubkiem kawy wyszłam na dość duży balkon. Była tam nie wielka kanapa naprzeciw której stał mały stolik i dwa fotele. Po drugiej stronie wisiał hamak. Oparłam się o barierke. Promienie słońca lekko ogrzewało moją twarz. Gorący kubek parzył opuszki moich palców. Patrzyłam się na wszystko co dzieje się na dole. Mieszkanie Emm było dość wysoko. Mieszkała na siódmym piętrze i miała piękny widok na Sydney. Podobał mi się. Popijając kawę spoglądałam na ludzi. Z góry wszyscy wyglądali jak mrówki. Chodzili w tą i z powrotem to do szkoły to do pracy. To samochodem to rowerem. A ja co? Siedziałam sama w dużym mieszkaniu. Nigdzie nie muszę. Poszłabym do pracy gdybym tylko ją miała. Poszłam wziąć prysznic. Od razu poczułam się lepiej. Większość siniaków zniknęła. W niektórych miejscach jeszcze czułam drobny bół ale zaraz wzięłam leki jakie lekarz mi przepisał i ból ustał. Ubrałam na siebie jakieś czyste ciuchy i usiadłam w salonie z laptopem na kolanach. Szukałam czy nikt nie szuka pracownika ale...pusto. Nikt dosłownie nikt nie szuka nikogo do pomocy. No nic. Trudno. Eh...co zrobić. Chwilowo będe musiała zostać bez pracy...

*****************

No to mamy 6 rozdział. Szybciej nie mogłam napisać ale mam nadzieję, że chociaż trochę się wam spodoba

PUNK LOVE STORYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz