Rozdział 4

413 26 2
                                    

Luke's pov

O dziwo wstałem wcześniej od mojej siostry. Szczerze mówiąc nie spodziewałem się tego po sobie. W końcu nie należe do porannych ptaszków. Skąd wiedziałem, że ta kreatura śpi? Zawsze można poznać to, po głośnej muzyce czy chociażby odgłosach prysznica.

Leniwie wyczołgałem się spod kołdry i usiadłem na brzegu łóżka. Wyciągnąłem rękę w kierunku telefonu, który o dziwo spoczywał na podłodze. Odblokowałem telefon z zamiarem sprawdzenia godziny. 10:36. Czas chyba wstawać i przygotować śniadanie dla naszej dwójki.

Dzień zapowiadał się leniwie- tak jak każdy. Jednakże nocny wyścig Sky, był przeciwieństwem codziennych poczynań.

Po zjedzonym śniadaniu udałem się do łazienki, by się odświeżyć. Prysznic zajął mi nie całe 20 minut. Ubrałem na siebie białą koszulkę z logo AC/DC i czarne rurki z dziurami na kolanach. Dodatkiem do tego wszystkiego były białe supry.

Gdy tylko wyszedłem z łazienki zauważyłem, że drzwi od pokoju Sky są otwarte. Czyżby krasnal wstał?

Skierowałem się do salonu, by posiedzieć bezczynnie na kanapie i pooglądać jakieś głupie seriale. Zadzwoniłem jeszcze tylko do Caluma, by przyjechał i opowiedział mi czego się dowiedział na temat, o który go prosiłem.

Po 30 minutach usłyszałem głośne pukanie do drzwi. Chociaż bardziej przypominało to walenie w nie. Tylko Cal tak robi, to jego znak rozpoznawczy.

Wstałem z siedzenia i powędrowałem w stronę przedpokoju, następnie otwierając drzwi.

-Witaj, Luke!-w progu przywitał mnie mój przyjaciel uśmiechający się od ucha do ucha.

-Masz to, o co cię prosiłem?- zapytałem zirytowany przechodząc do sedna sprawy.

-Ło, ktoś tu chyba wstał dzisiaj lewą nogą- zaśmiał się- Tak, mam wszystkie informacje- powiedział, po czym bez zaproszenia wszedł do salonu i rozsiadł się wygodnie na kanapie.

-Tak, czuj się jak u siebie w domu- rzuciłem sarkastycznie, na co brunet zaśmiał się. Wziąłem teczkę z papierami, które miał mi dostarczyć. Nikt za wiele nie wie o Louisie Tomlinsonie, no ale taki człowiek jak Hood zawsze zdobędzie to czego chce. A prościej mówiąc, włamuje się do akt policyjnych i wykrada to co mu potrzebne.

-Zadowolony? Masz to o co prosiłeś. Nie pogardziłbym podziękowaniami- burknął.

-Um.. Ta jasne, dzięki- podziękowałem Calowi.

- Tylko tyle?- zapytał poprawiając się na siedzeniu.

-A czego oczekiwałeś?- odpowiedziałem pytaniem na pytanie. Teraz zacznie się monolog na temat jaki to on jest perfekcyjny! Świetnie! Nie mam zamiaru tego słuchać. Chyba faktycznie powinienem kupić zatyczki do uszu.

-Twoje podziękowania powinny mówić jaki to jestem przystojny, miły, idealny i seksowny- powiedział wstając z kanapy i przyjmując jakieś głupie pozy. Popatrzałem na niego jak na kosmitę. Stanowczo ma za wysoką samoocenę.

-Super, skończyłeś?- Hood pokiwał głową twierdząco- to daj mi w spokoju przejrzeć te papiery- powiedziałem otwierając po raz kolejny teczkę.

-Dobra, idę czegoś się napić. Przynieść ci coś?- zapytał idąc w kierunku kuchni.

-Ta, wodę- odpowiedziałem nawet nie patrząc na przyjaciela. Ten bez słowa wszedł do pomieszczenia obok, a ja w spokoju mogłem przejrzeć kartę wielkiego Speed Boy'a.

Louis Tomlinson (21l)- członek jednego z najniebezpieczniejszych gangów, zwycięzca nielegalnych wyścigów samochodowych w Sydney. Pierwszy swój wyścig odbył w 2012 roku. Podczas tego wyścigu zginął dziewiętnastoletni Sam Lots, który startował jako jego przeciwnik.

Z zaciekawieniem czytałem każde słowo notatki, gdy do salonu weszła Sky. Miała na sobie tylko moją za dużą koszulkę, którą włożyła w dżinsowe spodenki. Włosy miała spięte w koński kucyk. Pewnym krokiem podeszła do kanapy i usiadła obok.

-Co czytasz?- zapytała z chrypką w głosie. Czyli dopiero wstała.

-Akta Tomlinsona-powiedziałem, po czym do salony wszedł Calum z dwoma kubkami wypełnionymi po brzegi płynem.

-Przyniosłem napój-krzyknął przyjaciel, po czym popatrzał na siostrę siedzącą obok- O hej Sky!- usiadł na kanapie i podał mi wodę.

-Hej Cal- Przywitała się nieśmiało- Co dzisiaj będziemy robić?- popatrzyła to na mnie, to na Hooda.

-Jeśli chcesz mogę zabrać cię do wesołego miasteczka- zaproponował brunet siedzący obok- potem skoczyli byśmy do MCDonald's albo KFC na jakieś niezdrowe żarcie- kontynuował nie odrywając wzroku od Sky.

-Okej- przystała na jego propozycję. Ja siedziałem tam i wciąż czytałem kartotekę Tomlinsona. Szczerze mówiąc, nie wiem czy moja siostra powinna brać udział w tym wyścigu. Bo skoro jest członkiem gangu, to na pewno zabija niewinnych ludzi. Ma swoich kumpli, więc ci na pewno będą mu pomagać. Jeśli coś zepsują w jej aucie?

Nim się obejrzałem Sky i Calum stali już w przedpokoju ubierając buty i kurtki. Wstałem z miejsca i pokierowałem się w to miejsce, by się z nimi pożegnać.

-Wychodzimy!-krzyknęła moja siostra, która myślała, że nadal siedzę w salonie.

-Stoję tu, nie krzycz- powiedziałem żartobliwie, na co Sky wywróciła oczami. Spojrzałem w kierunku Hooda, który gotowy czekał aż moja siostra się ubierze.

-Cal-powiedziałem surowo- ma wrócić cała i zdrowa.

-Jasne, nie martw się- zaśmiał się Calum a ja zmierzyłem go wzrokiem-wróci w jednym kawałku-zachichotał.

-Dobra, idźcie już- powiedziałem otwierając im drzwi, po czym oboje z uśmiechami na twarzy wyszli z domu.

***********************************

Wyścig miał się pojawić już w tym rozdziale, ale stwierdziłam, że będzie w następnym.

W ogóle nie podoba mi się ten rozdział XD. Następny będzie lepszy. Chyba że znowu coś zepsuje.

Miłych wakacji, Miśki xx.

// 01.07.2015

Speed Boy || Louis TomlinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz