Rozdział 7

262 17 12
                                    

Miłego czytania! <3


🙤 · ┈┈┈┈┈┈ · ꕥ · ┈┈┈┈┈┈ · 🙦


- Harry. - Gemma zaczęła zsuwać się z łóżka, ale Louis ją ubiegł.

- Harry. - Wymamrotał Louis, jego głos wciąż drżał po, prawdę mówiąc, pornograficznej scenie, która właśnie się rozegrała.

Ale Harry nie zatrzymał się, tylko sięgnął do drzwi i już go nie było.

- Cholera.

- O Boże, przepraszam, to moja wina. - Gemma opadła z powrotem na materac, chowając twarz w dłoniach. - Próbowałam być pomocna, czy coś w tym stylu.

Niall zachichotał, prawie zwijając się w pół. Louis spojrzał na nich oboje, gdy się poprawiał. "Nie twoja wina, Gem, ale ty Irlandczyku zamknij mordę.

To tylko sprawiło, że Niall roześmiał się jeszcze mocniej, a Gem wymamrotała przeprosiny. Louis nie miał zamiaru tracić na nich więcej czasu. Musiał dorwać Harry'ego.

- Nic im nie będzie. - Spokojny głos Nialla wydobył się za nim w pokoju.

Zerknął w tę i w tamtą stronę, aż zobaczył tam chłopaka, opartego o ścianę, z głową odrzuconą do tyłu, jedną ręką obejmującego swojego kutasa. Boże, wyglądał wyjątkowo nieprzyzwoicie i Louis miał ochotę zniszczyć go tam, gdzie stał.

Wtedy Harry otworzył oczy, a Louisowi oddech uwiązł w gardle z pragnienia, które w nim płonęło.

- Czego ode mnie chcesz, Louis? - Głos Harry'ego był surowy, a serce Louisa pękło na to pytanie. - Czego ode mnie chcesz?

- Skarbie. - Mruknął Louis, nie będąc pewnym, od czego zacząć.

- Nie. - Odgryzł się Harry, w końcu upuszczając rękę, a Louis przełknął ostre polecenie. - Nie, nie możesz mnie tak nazywać, jeśli nie masz tego na myśli.

To z pewnością nie było miejsce na taką rozmowę. Ale ją odbędą. Już dawno minął czas, by ta gówniano-dyniowa sytuacja zmieniła się w Kopciuszka. Ale nie tutaj.

- Możesz... wszystko w porządku? - Louis przechylił głowę w kierunku kutasa Harry'ego. - Możesz dojść ze mną? Em, gra słów nie była zamierzona.

Harry nie wyglądał na rozbawionego. Skinął tylko głową. - Dasz mi chwilę?

- Tak, jasne. - Louis miał własny problem do rozwiązania. Zrobił krok w tył, odsunął się i pomyślał o bólu, który widział w spojrzeniu Harry'ego. To było wszystko, czego potrzebował, by ostudzić ostatnie płomienie pożądania, które ogarnęły go zaledwie kilka chwil wcześniej. Jezu, miał nadzieję, że nie spieprzył tego na dobre.

Minęło jeszcze kilka minut, zanim Harry powiedział; - W porządku, chodźmy.

- Jesteś pewien? - Zapytał Louis, przyglądając mu się. Ta cholerna obojętna mina wróciła na dawne miejsce.

- Powiedziałem, że wszystko w porządku. – Warknął Harry, a Louis poczuł, jakby odpowiedział mu gniewnym tonem. Zdecydowanie bardziej wolał, gdy gniew przebijał się przez gładką ścianę, którą Harry starannie zbudował. Z emocjami mógł pracować. Z dystansem już nie bardzo.

- Wow, Zluzuj majtki, kochanie. - Powiedział Louis, unosząc obronnie ręce.

- Moje majtki to nie twój interes. - Powiedział Harry. - Przestań myśleć o moich majtkach.

When The Stars Come Out | L.S. | Tł. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz