Rozdział 8

329 16 7
                                    

"WhY iS iT sPiCy" hihi, miłego czytania czytania :>>>

Kolejny rozdział niestety jest tym ostatnim :,<

🙤 · ┈┈┈┈┈┈ · ꕥ · ┈┈┈┈┈┈ · 🙦

- Matko jedyna, Chryste. - Słowa zostały wykrzyczane w usta Harry'ego i Harry musiał zagryźć własne krzyki, gdy zostali oblani wodą. - Kurwa, kurwa, kurwa.

Harry odsunął się, śmiejąc się z mężczyzny pod nim, zbyt zadowolony z życia, by przejmować się zraszaczami. Louis nie wydawał się podzielać tego uczucia.

- Przestań szczerzyć się do mnie jak obłąkany i wypinać tyłek, Styles. - Louis szarpnął swoimi nadgarstkami, wciąż mocno trzymanymi w dłoni Harry'ego, wypinając biodra w sposób, który sprawił, że Harry połknął swój język, nawet jeśli nie było to zamierzonym działaniem.

- I tak będziemy musieli się rozebrać. - Harry nie mógł się powstrzymać. Było coś w rozdrażnionym, mokrym i wijącym się Louisie, czego nie chciał jeszcze wypuścić.

- Harold. - Wymamrotał Louis tuż przed tym, jak zraszacz wykonał kolejny obrót i obaj zostali oblani wodą. Harry potrząsnął głową, by usunąć krople, a niektóre z nich rozprysły się na Louisa i Harry musiał powstrzymać śmiech.

- Tak, Lewis?

- Chciałbym ci przypomnieć, że moje kolano jest bardzo dobrze ustawione, aby wyrządzić pewne szkody w obszarze, którego wolałbym nie uszkodzić. - Powiedział Louis. - Ale pamiętaj, że w razie zagrożenia użyję tego sposobu.

Harry rozważał sprawdzenie jego możliwości, ale wtedy noga Louisa drgnęła pod nim i zdecydował, że nie warto. Chciał Louisa w łóżku, bez względu na wszystko.

- Ejjj. - Wycedził, blokując i tak wstrzymany ruch, staczając się z Louisa. Poderwał się na nogi i zgrał się w czasie z działaniem zraszaczy. W momencie, gdy miały się obrócić z powrotem w ich stronę, zaczął biec. -Złap mnie, jeśli potrafisz!

- Ty pieprzony gnojku. - Usłyszał za sobą krzyk Louisa, ale nie obejrzał się za siebie. Serce mu waliło, gdy poślizgnął się na mokrej trawie, ale chichotał szaleńczo i nie mógł sobie przypomnieć doskonalszego uczucia w swoim życiu.

Louis złapał go w momencie, gdy ten miał już skręcić za róg domu, niemal go przytrzymując. Utrzymali się na nogach, ale później Harry zrobił jeszcze kilka kroków, jednak pozwolił, by Louis łapał go jeszcze kilka razy, aż został przyciśnięty do ceglanej ściany.

- Zapłacisz za to. - Powiedział Louis, jego ciało przywarło do Harry'ego, a Harry nie mógł oddychać, nie mógł się ruszyć, nie mógł zrobić nic poza pozwoleniem, by usta Louisa pożerały miękką skórę w miejscu, gdzie jego gardło stykało się z obojczykami. Harry oparł głowę o ścianę, by zapewnić mu lepszy dostęp. Język Louisa odnalazł punkt wyczuwania pulsu Harry'ego i pozostał tam, wciskając się głęboko, a jego zęby gryzły skórę.

Harry potrzebował jednak więcej. A potem, jakby czytając w jego myślach, ręka Louisa wsunęła się między nich i dotknęła twardego kutasa Harry'ego. - Proszęęęę... - Jęknął Harry, a jego biodra wbiły się w dłoń Louisa.

- Dobrze, kochanie, mam cię. - Louis wycofał się, całując delikatnie i długo w ślad, który właśnie zrobił. - Chodź.

Chwyciwszy mocno palce Louisa, Harry dał się wciągnąć do posiadłości. Trzymali się w cieniu, najlepiej jak potrafili.

Kiedy Louis zatrzymał się na schodach, Harry wpadł na jego plecy.

- Masz jakieś rzeczy? - Zapytał Louis, zaczynając iść powolnym krokiem.

When The Stars Come Out | L.S. | Tł. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz