Z Sali Zabaw do Sali Balowej

387 19 2
                                    

Ren zapukała do drzwi Sali Zabaw.
-Wejść! - usłyszała.
Ren otworzyła drzwi i ujrzała swoją Panią siedzącą na tronie. Nie był to dla niej nowy widok. Zaskakiwać mógł jednak dobór kolorów przez Panią. Przylegający do ciała czerwony gorset, czarna bielizna, czarne pończochy, czerwone szpilki, czerwone rękawiczki i powieki w tych dwóch kolorach. Na głowie miała z kolei coś co przypominało czarną tiarę z mieniącymi sie białymi kryształkami. To agresywne połączenie podobało się jednak Ren. Niosło w sobie jasną dominację. Pani wyglądała po prostu niezwykle pociągająco.
-Rozbierz się, sługo i przyjdź do mnie. Uniżenie.
Ren wiedziała co się za tym kryje. Zrzuciła z siebie ubrania i uklękła. Zagryzła wargę obserwując jak Pani zakłada nogę na nogę. Dotknęła wciąż oblałymi dłońmi podłogi i na czworaka zbliżyła się do Pani.
-Wykazałaś sie brakiem szacunku do mojej osoby i mojej pozycji.
-Wiem, Pani. Błagam o przebaczenie, Pani.
-Nim nadejdzie przebaczenie, musi nastąpić kara.

Lady Stonefield chwyciła służącą za włosy i w ten sposób zaprowadziła ją do wiszących z sufitu lin.
-Wstań i wyprostuj się - rozkazała.
Ren wykonała polecenie i już za moment Pani stała za nią, wykręcając ręce za plecami. Były one jednak wyprostowane. Ren czuła jak zaczyna krępować je lina. Przygryzła wargi. Ręce podniosły się zwiększając uczucie dyskomfortu.
Jeszcze wyżej. Dłonie znalazły się nad głową Ren i żeby ulżeć bólowi musiała stanąć na palcach. Kolejny dyskomfort do kompletu. Lady Stonefield podeszła do ściany, na której wisiały przeróżne narzędzia tortur. Wróciła z pejczem, na którego końcach zawiązne były guzki, dla lepszych... efektów.
Lady podniosła rękę i Ren już po chwili poczuła palący ból na piersiach spowodowany ciosem skórzanych żemyków w skórę, ale już po chwili do doznań służącej dołączył jeszcze punktowy ból wywołany kontaktem z twardymi guzkami.
Ren zacisnęła zęby i zajęczała gardłowo. Jakby powstrzymując krzyk.
-Za co cię karam?
-Za okazanie braku sza.... aaach - przerwał jej kolejny cios w piersi. Tym razem guzek uderzył w sutek, co sprawiło, że Ren aż pojaśniało przed oczami - sza... szacunku do Pani i Pani pozycji.
-W jaki sposób?
-Przez przyjście w... aaaa! - Raz padł na plecy. - brudnej spódnicy do Pani sypialni.
-Czy jesteś wdzięczna za karę, którą otrzymujesz?
-Tak, Pani.
-Zatem okaż tę wdzięczność.
Następne chłośnięcie spadło na pośladki, które zatrzęsły się z bólu.
-Dziękuję Pani! - krzyknęła Ren zaciskając powieki, spod których płynęły łzy.
Kolejny cios.
-Dziękuję Pani!
-Wysil się, sługo! - skarciła ją władczo Lady.
-Dziękuję za ten cios! Jestem bardzo wdzię... aaaałaa... Dziękuję za jeszcze jeden cios. To dla mnie zaszczyt być karaną przez Panią... aaaach.
Ren pod wpływem kolejnego ciosu spuściła pięty, by odciążyć łydki, ale wtedy cierpienie wywołane przez skrępowane ręce okazało się zbyt nieznośne. Marzyła o rozwiązniu ich. Czuła hamujące krążenie, siniejące palce. Te myśli z głowy wyrzucił jej oczyszczający raz w pośladki. Ostatni. Najboleśniejszy.
Ren wrzasnęła wyrzucając głowę w górę i szybko łapiąc powietrze. Pani dotknęła dłonią obolałych, czerwonych pośladków.
-Jestem wdzięczna, Pani. Jestem dozgonnie wdzięczna za karanie mnie i uczenie odpowiedniego zachowania - mówiła Ren, a Pani delikatnie dłonią sunęła wyżej. Po plecach, aż po szyję. To wywołało ciarki na skórze Ren. Pani stanęła nagle twarzą w twarz z służącą i Jej dłoń wylądowała na policzku Ren. Delikatnie go poklepała.
-Byłaś dzielna, sługo. - powiedziała niezwykle seksownym, głębokim i władczym głosem Lady Stonefield, po czym włożyła dwa palce w rękawiczce do ust swojej służącej.
-Zdejmij, tylko nie waż się mnie ugryźć.
Ren delikatnie zębami zsunęła czerwoną rękawiczkę z dłonie swojej Pani. Ta wyjęła ją z jej ust i rzuciła na ziemię. Następnie włożyła dwa palce znów w usta Ren, ale tym razem dużo głębiej. Służąca wydała dźwięk sugerujący krztuszenie. Szybko jednak palce Pani opuściły jej jamę ustną i znalazły się... w pochwie.
Lady Stonefield przykucnęła i starannie, rytmicznymi ruchami zaspokajała Ren. Doskonale znała jej upodobania. Jej tempo.
Służąca zaczęła wzdychać. Doskwierający jej ból rąk stał sie nagle niezwykle pociągający, a już po chwili zdominowany przez cudowny dotyk Pani na łechtaczce.
-Pozwoliłam ci przestać okazywać wdzięczność? - zapytała z powagą Lady Stonefield.
-Dziękuję, Pani. Jestem... ach... bardzo... bardzo... wdzięczna... Nie zasługuję na takie... ooo... traktowanie... Zawsze będę Panią wielbić, kochać i... ooo... i marzyć o Pani... Dziękuję... Dziękuję za wszystko... za ka... każdy... och... cios... za każdy orgazm... Jest Pani doskonała... ooo... ach... och... Jest... aaa... Pa...Pani moją Bo...Boginią...
Lady Stonefield z satysfakcją słuchała jak jej służąca przeżywa seksualne uniesienie. Patrzyła jak wygina się pod wpływem nadciągającej rozskoszy. Sprawiało jej to wielkie trudności przez skrępowane za plecami, a właściwie tez nad głową ręce. Stojąc na placach jej nogi drżały. Po chwili do nóg dołączyła reszta ciała.
-Czy... Czy mogę... d...dojść, Pani?
-Trzymaj... Trzymaj...
Ren jęczała i wciągała zachłannie powietrze.
-Trzymaj... i już.
Ren wydała z siebie dźwięk rozkoszy i udpadła na płaskie stopy ignorując ból rąk.
-Dziękuję, Pani - powiedziała rozmarzona.
Lady Stonefield pocałowała ją w czoło i zabrała się za rozwiązywanie rąk służącej.
-Lubię tego słuchać - powiedziała Pani z uśmiechem.
-Lubię, gdy może Pani tego słuchać - odparła normując oddech.

HER FEMININITYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz