Lady Rollince

305 24 4
                                    

Bzura delikatnie położyła herbatę na tacę.
-Gotowe - powiedziała.
Ren uśmiechnęła się, podniosła ją i udała się na górę. Lady Stonefield oczekiwała śniadania. Ren weszła so sypialni, w której Pani leżała jeszcze w łóżku.
-Dziękuję, sługo - powiedziała widząc jak Ren kładzie tacę na stoliku nocnym.
-Proszę, Pani - odpadła Ren stając przy lóżku i czekając na rozkazy.
Pani podniosła talerz z jajecznicą oraz kanapkę leżącą obok niego.
-Pomasuj mi stopy - wydała rozkaz.
-Służę - odparła Ren podnosząc kołdrę i już za moment jej palce rozmasowywały śródstopie Lady Stonefield.
-Jutro przejmiesz kontrolę nad Rezydencją.
-Słucham? - zdziwiła się Ren. - Wyjeżdża Pani? Z Sawą?
-Tak, muszę dogadać pewną inwestycję, o której ci mówiłam.
-Pani, to... bardzo ważny dzień. Oczekiwała go Pani od dawna. Dlaczego zamiast mnie pojedzie Sawa? - W głosie Ren czuć było rozczarowanie.
-Kupuję część sporej firmy z whisky od Lady Rollince. Ta kobieta jest... specyficzna. Nigdy się nie lubiłyśmy, więc muszę obrać specjalną technikę negocjacyjną.
-Jaką?
-Od kiedy jesteś taka dociekliwa?
-Od kiedy ma Pani przede mną tajemnice?
-Podjęłam decyzję! - krzyknęła stanowczo Lady Stonefiled, a Ren z pokorą schyliła głowę, skupiając się na masowanej stopie. Lady po chwili wzięła głęboki wdech. - Przepraszam, po prostu... Musiałybyśmy zachować się inaczej niż... zazwyczaj.
-Musiałaby Pani udawać, że mnie nie kocha, prawda.
-Prawda - odparła z podziwem dla jej przenikliwości. - Charlotte Rollince wierzy w podział ludzi na lepszych i gorszych. Dlatego ciężko się z nią dogadać. W każdym razie będę musiała ostentacyjnie wykorzystać swoją służącą, ukarać albo... cokolwiek, żeby pokazać swoją wyższość. Rollince musi widzieć moją twardość. Oczekuje partnerów biznesowych na swoim poziomie. Za wiele dla mnie znaczysz, bym robiła ci takie szopki.
-Chciałabym uczestniczyć w takiej szopce. Pomaganie Pani w interesach to moje marzenie.
-Na pewno są na to lepsze sposoby niż upokarzanie cię przy tej idiotce, kochana.
-Myśli Pani, że dla Sawy to będzie w porządku? Ona przecież była już upokarzana przez sadystkę. Myślę, że dla mnie to będzie łatwiejsze do przeżycia.
Lady Stonefield zamyśliła się na moment. Faktycznie, Ren miała słuszność. Rollince na pewno nie wiedziała też o jakiejkolwiek relacji między nią a Ren. Nikt nie wiedział, a Rollince dodatkowo nie mogła zobaczyć ich tańczących na żadnym balu, gdyż na nie nie chadza.
-Sługo, jeśli bardzo chcesz, zabiorę cię na te negocjacje do rezydecji Lady Rollince.
-Dziękuję, Pani. Chcę tego! - ucieszyła się Ren i z wdzięczności pocałowała masowana stopę.
-Nie ciesz się tak, będe oschła i zła. Zrobimy jakąś pokazówkę.
-Tak, Pani. Jestem gotowa na każde cierpienie! - radośnie zawołała Ren.
-Dziwnie słyszeć takie słowa wypowiadane z takim zapałem - zaśmiała się Lady.

George zawiózł Panią i Ren na wizytę u Lady Charlotte Rollince. Przed rezydencją czekała na nie służąca, która miała zaprowadzić gościnie do środka.
-Lady Stonefield, zapraszamy - powiedziała i otworzyła drzwi. Kobiety zostały zaprowadzone do salonu, w którym na fortepianie grała sama Lady Rollince. Ren usłyszała muzykę już dużo wcześniej. Weszły do środka i ujrzały wysoką, 32 - letnią brunetkę w czarnej sukience grającą na fortepianie. Siedziała na stojącej na czworaka służącej. Ren zrozumiała o czym mówiła Pani.
Lady Rollince spojrzała na nie przenikliwymi, zielonymi oczami. Widać było w nich wyższość, wielkość. Dominację.
-Mary! Dobrze cię widzieć! - zawołała wstając. Kobiety przytuliły się, a Ren znów została zignorowana. Przywykła do tego.
-Ciebie również! Nieczęsto wyglądasz poza swoją posiadłość.
-Masz rację, choć to samo mogłabym powiedzieć o tobie. Proszę, usiądź.

Lady Stonefield zajęła miejsce na bardzo ładnej, zdobionej kanapie w kwistowy wzór i spojrzała na Ren. Były umówione na to co się stanie. Służąca natychmiast padła na kolana i podpierając się rękami zmieniła się w podnóżek dla swojej Pani. Lady bez pośpiechu wyłożyła nogi na swoją własność.
-To mi się podoba - zaśmiała się Lady Rollince, która nie czuła potrzeby zachowywania oficjalnych poz podczas spotkań. - Mogę skorzystać?
-Oczywiście - odparła Lady Stonefield.
Lady Rollince "kliknęła" palcami i jej służąca, która dotychczas pełniła rolę krzesła podsunęła fotel bliżej Ren. Kobieta, podobnie jak Lady Stonefield, także wyłożyła na nogi na Ren. To uprzedmiotowienie nie przeszkadzało służącej, ale chciała czuć tylko nogi swojej Pani. Mocno się więc na nich skupiła.
-Palisz? - zapytała Lady Rollince.
-Nadal nie - odparła Lady Stonefield.
-Ja zapalę. - Po wypowiedzeniu tych słów, służąca natychmiast podeszła do komody, na której leżał wcześniej skręcony papieros oraz zapałki. Podała go swojej Pani, ta włożyla go do ust, a służąca pokornie przyłożyła zapaloną zapałkę do jego końcówki. Następnie zgasiła zapałkę, uklęknęłą i otworzyła usta. Ren spojrzała na nią nie rozumiejąc co się dzieje.
-Charlotte, nasza umowa już jest chyba wstępnie dogadana, prawnicy popracowali... - zaczęła Lady Stonefield.
-45 milionów... za tyle tyle piwnic, infrastrukturę... ludzi... no nie wiem.
-Ale nie za markę. Nadal pozostaniesz głównym udziałowcem.
-To prawda, ale... - w tym momencie Lady Rollince sptrzepnęła popiół z papierosa do ust swojej służącej. Ta zamknęła oczy, jakby walczyła z obrzydzeniem. Ewidentnie nie robiła tego pierwszy raz, ale nadal chyba nie przywykła. -...ja widziałabym raczej coś bliżej 55 milionów.
-Chyba żartujesz. 55?
-Może 60?
-Za tyle to życzyłabym sobie cały dochód ze sprzedaży tego trunku spoza Wielkiej Brytanii.
-Mało przyszłościowa inwestycja, patrząc na napiętą sytuację na świecie.
-Dlatego sprzedajesz swoje europejskie biznesy?
-Można tak powiedzieć. - Lady Rollince znów sptrzepała popiół do ust swojej żywej popielniczki. Ta wyjęła chusteczkę i wytarła ściekającą po brodzie ślinę. Ren wbiła wzrok w podłogę, by na to nie patrzeć.
-48. Chyba nie muszę mówić jak absurdalna jest twoja oferta.
-47,5 - skontrowała niespodziewanie Lady Rollince niższą ofertą. Brzmiało to jak przejęzyczenie.
-I? - Lady Stonefield wyczuła, że to nie koniec.
-Podoba mi się twoja służąca. 47,5 milona plus dasz mi ją na pięć dni. Do zabawy.
-49 bez służącej. Lubię ją i nie pozwolę, żebyś zajechała ją batem. Świetnie zajmuje się domem - Lady Stonefield nie chciała stracić kontroli, choć krew zaczęła w niej buzować.
-Pięć dni bez jednej z wielu sług w zamian za taki upóst? Bez niej mogę zejść maksymalnie do 54 milionów. Kim jest dla ciebie ta dziewczyna? - Lady Rollince zmieniła pozycję nóg wbijając obcas pod żebro Ren. Ta zacisnęła zęby, by nie wydać żadnego dźwięku. Jęk bólu zatrzymał się w jej gardle.
-Kim? Wartościową służąca. Dobieram je z głową, dlatego mi na nich zależy.
-Nie skrzywdzę jej. Chcę się tylko pobawić. Zobaczyć jak służy. Spójrz, jaka jest potulna.
W głowie Ren zakołatały słowa Parany. Możesz być marzeniem każdej Pani.

-Wiem, dlatego mi na niej zależy. Niemniej, zastanowię się. Do jutra otrzymasz odpowiedź. Jak mniemam nie znajdzie się to na umowie.

Lady Rollince skończyła papierosa. Jej służąca wyjęła z kieszonki złoty pojemnik, służący do dogaszania niedopałków. Po tej czynności, Lady Rollince, wrzuciła resztkę papierosa do jej ust.
-Nie znajdzie. To taka umowa szacownych dam. Poza papierami.
-Rozumiem. Dam ci znać.

W samochodzie rozpoczęła się poważna rozmowa.
-Moja Pani... - zaczęła nieśmiało Ren.
-Nie - przerwała natychmiast Lady.
-Pamięta Pani, jak oferowałam swoją pomoc w interesach?
-Jesteś moja, sługo - odparła stanowczo Lady Stonefield chwytając dłoń Ren. - Tylko moja.
-Tylko Pani. Na zawsze. Służąc przez pięć dni u Lady Rollince nadal będę Pani. Obiecała mnie nie skrzywdzić. Jestem gotowa wziąć za siebie odpowiedzialność.
-Ja jestem za ciebie odpowiedzialna, nie mogę na to pozwolić. Ona jest okropna, bezduszna.
-To wiele milionów funtów. Chyba warto zaryzykować. Przeżyję nowe doświadczenie, zdążymy się za sobą stęsknić.
-Wiesz, że w twoim przypadku służba oznacza pewną... erotyczną więź.
-Nie! Istnieje ona tylko z Panią. Nie dam się jej ukarać, będę bierna w tej relacji. Podam jej obiad, wyprasuję rękawiczki.
-Chcesz zjadać popiół z jej fajek?
-Dla Pani zjem nawet całe cygaro! - uniosła się Ren.
-Doceniam to, naprawdę. Jednak boję się o ciebie - powiedziała Pani zbolałym głosem.
-Jeśli chcemy być w zdrowej relacji musimy sobie ufać, ale i być gotowi do poświęceń. Pani poświęciła się w sprawie Collinsów. Dla mnie. Sprzedała dochodowy biznes dla naszego bezpieczeństwa. Oddała nam pieniądze, które należą się Pani! Pora, abym ja coś w końcu poświęciła.
-Zastanowię się.
-Kocham Panią.
-Kocham cię, sługo.

Kiedy były już w Rezydencji, temat powrócił. Ren kąpała właśnie swoją Panią. Gąbką szorowała jej ręce.
-Naprawdę tego chcesz? - zapytała magle Pani. - Mogę jej dorzucić te kilka milionów, jesteś ich warta.
-To dla mnie zaszczyt słyszeć coś takiego, ale chcę tego. Nie służby u Lady Rollince, ale służenia Lady Stonefield właśnie takim poświęceniem.
-Dam jej do zrozumienia, że nie życzę sobie byś widziała ją nago. Ani ona ciebie. Wiadomo, że seks nie wchodzi w grę, ona brzydzi się służbą.
-Dziękuję, Pani - Ren pocałowała Jej dłoń.
-To ja dziękuję - uśmiechnęła się Lady. Z A teraz plecy, nie ociągaj się.
-Tak, Pani - odparła Ren wzdychając z rozkoszą.

====

Przechodzimy do ważnej części tej opowieści. Otoczenie Ren ulegnie zmianie. Mam nadzieję, że się spodoba.

Napiszę to po raz setny, ale nie mogę przestaćntego robić. Jeszcze raz dziękuję za wszystkie gwiazdki, followy, komentarze, dodania do listy lektur, DMy czy po prostu samo czytanie bez dodatkowych interakcji. Jest mi niezmiernie miło! pisząc pierwszy rozdział Her Divinity nie spodziewałam się, że niecałe dwa miesiące później będę publikować kolejne rozdziały sequela. Jestem tu dla Was i te książki należą do Was. Zarówno ta seria, jak i mój drugi projekt Barwy Partyjne. Tworzenie dla Was to czysta przyjemność.

Dziękuję, że czytacie <3

HER FEMININITYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz