Nowy świat

184 23 0
                                    

Ren nacisnęła na mięśnie swojej Pani, które ugięły się pod jej dłońmi. Czuła jak przestają się napinać pod wpływem jej ruchów. Kochała masować swoją Panią. Sprawiać Jej przyjemność dotykiem. Ta, z kolei, kochała być masowaną. Uważała, że Ren ma spory talent do tej sztuki.
Służąca kolistymi ruchami rozluźniała mięśnie z dolnej partii pleców, a następnie przeszła do pośladków.
-To twoja ulubiona część? - zapytała Lady niemal mrucząc.
-Pewnie tak - zaśmiała się w odpowiedzi.
-Lubisz mój tyłek? - zapytała o dziwo niezwykle poważnie.
-Bardzo.
-To powiedz coś o nim.
-Jest... jędrny i...
-Tylko na tyle cię stać, sługo? Mało to romantyczne.
-Wybacz, Pani - Ren chrząknęła jakby przygotowując głos do wyniosłej odpowiedzi. - Pani pośladki są miękkie niczym świeże bochenki chleba, wypieczone ręką mistrza.
-Bochenki... - zaśmiała się Pani. - To całkiem zabawne porównanie.

Po skończonym masażu nadszedł czas na kąpiel. Ren przygotowała wodę w wannie i rozebrała swoją Panią.
-Pani łydki z kolei są jak wyrzucone na brzeg doskonale owalne kamienie, cud natury, dzieło okrutnego żywiołu, który niczym najwybitniejszy artysta przekłada swoją potęgę w hołd dla piękna - stwierdziła Ren myjąc łydkę Lady.
-A cóż to za poetka przy mojej wannie - zaśmiała się Lady. - Ciutkę przekombinowane, ale podoba mi się. Powiedz coś jeszcze. Może o... szyi.
-Pani szyja jest jak... - Ren musiała się zastanowić. - najdroższa wstążka z aksamitu, którą związany jest bukiet róż. Każdy zachwyca się pięknem kwiatów, ale czymże były one bez idealnej i zniewalającej wstążki ściskającej łodyżki. Należy spojrzeć niżej, by zrozumieć, jak ważna jest ona dla całości.
-Kocham cię, sługo - powiedziała głosem niemal rozmarzonym Lady Stonefield opierając głowę na dłoni, którą położyła na brzegu wanny.
-Też Panią kocham.
-Twoje dłonie są jak... - tym razem to Lady postanowiła wspiąć się na oratorskie wyżyny sztuki komplementowania - ...hmm... chmury. Kiedy ruszasz nimi, to tak jaknlby uciekały przez niebo ku swojemu własnemu przeznaczeniu. Jednak nie można oderwać od nich wzroku, marząc, by móc ich sięgnąć. Różnica jest taka - Lady chwyciła dłoń służącej - że twoje dłonie są namacalne. Ich bliskości nie muszę sobie wyobrażać. Mogę ją odczuwać. - Przejechała dłonią po brzuchu aż do piersi. - I na pewno są milsze w dotyku nawet od samych chmur.
-Pani piersi są... jak... gdybym je opisała to straciłyby swój urok - zaśmiała się i ścisnęła jędrną pierś swojej Pani. Ta oderwała plecy od wanny i przycisnęła usta do ust Ren. Ta położyła mokrą dłoń na jej policzek i rozpoczęła namiętny pocałunek. Po chwili Lady niespodziewanie chwyciła ją za ramię i wciągnęła do wody. Ren z pluskiem wpadła do wanny.
-Pani! - krzyknęła zmoczona.
-Zaraz oduczę cię podnosić na mnie głos.
Lady chwyciła głowę służącej i wepchnęła ją pod powierzchnię wody. Trzymała. Trzymała. Ren zaczęła się wiercić i chlapać rękami. Puściła. Służąca zaczęła szybko zaczerpywać powietrze.
-Dzie... Dziękuję... yyh... Pani...
-Nauczyło cię to czegoś?
-Tak, Pani. Niestety teraz jestem jeszcze bardziej napalona.
-Jakoś to rozwiążemy - odparła seksownym głosem, który wywołał dreszcze na ciele Ren.

Woda chlapała z wanny na podłogę kiedy kobiety, w szale uniesień konsumowały swoją miłość. Doskonale wiedziały gdzie się dotknąć, jak pocałować, co powiedzieć. Zatracały się w swojej czułości. Z wanny przeniosły się na łóżko, gdzie kontynuowały zabawę. Ren leżała na plecach, gdy Pani posuwistymi ruchami zaspokająła ją przywiązanym przez biodra sztucznym członkiem. Kiedy Ren zadygotała i za zgodą swojej Pani eksplodowała najczystszym strumieniem rozkoszy, Lady zrobiła kilka kroków na kolanach i nagle dysząca jeszcze Ren miała przy ustach Kobiecość swojej Pani.
-Zrobisz to, sługo?
-Błagałabym, by to zrobić, gdyby Pani nie poprosiła.
Już po chwili źrenice Lady Stonefield powędrowały pod powieki.
-Twój język... ah... jest jak... jak... piorun. Kiedy trafia w miejsce... swoją potęgą wywołuje aż gęsią... ahhh... skórkę.
Ren uśmiechnęła się, co poczuła na udach jej Pani.

To był piękny wieczór. Obie zasnęły w swoich objęciach. Dla Ren był to już trzeci dzień, w którym nie myślała ani przez chwilę o porwaniu, zniewoleniu i strachu. Była blisko swojej Pani nic nie mogło jej grozić. Śnił jej się śnieg, który niespodziewanie spadł w środku lata. Razem z innymi służącymi rzucały w siebie śnieżkami.

Kiedy obudziła się rano, wschodzące słońce padało na kołdrę zapraszając do podniesienia się z łóżka. Obok nie było jednak Lady Stonefield. Ren podniosła głowę zaskoczona. Pani nie wracała jednak już kilka minut, więc Ren w koszuli nocnej pobiegła do Jej gabinetu.
Lady Stonefield rozmawiała przez telefon. Usłyszała to spod drzwi. Nie ośmieliła się Jej przeszkadzać. W końcu jednak głos Pani ucichł i Ren zdecydowała się by zapukać.
-Wejdź!
-Nie usłyszałam jak Pani wstaje - powiedziała Ren.
-Wiem, spałaś jak zabita. Wszystko w porządku, nie bój się. Wiedziałam, że muszę wstać ciut wcześniej i niestety moje przewidywania okazały się prawdą.
-Jakie przewidywania?
Lady Stonefield spojrzała na zegar.
-Akruat zaczyna się audycja, sama to usłyszysz.
Pani włączyła radio, z którego grobowym głosem przemówił spiker.
-Po raz kolejny podajemy informację dnia, która może być punktem zwrotnym w historii Europy. Dzisiaj o godzinie 3:48, a 4:48 czasu polskiego, siły niemieckie przekroczyły granicę Polski i rozpoczęły inwazję bez wypowiedzenia wojny. Atak przeprowadzono zarówno z lądu jak i z morza... - Lady ściszyła radio.
-Witaj w nowym świecie, sługo - powiedziała smutno.

HER FEMININITYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz