2.7 Ja i Ty

272 16 4
                                    

Wyznanie Félixa było bardzo szczere. Nie spodziewałam się tego, mimo iż z tyłu głowy od początku naszego poznania miałam taką myśl. Doceniam to bardzo, lecz w mojej głowie tylko jeden mężczyzna mi gra. Ten, z którym chcę tworzyć już pewną przyszłość i wiem, że tym razem nam się uda. A przynajmniej taką mam nadzieję...

Jak widać, Cande próbowała nas rozdzielić, lecz chyba szybko się poddała. Może i dobrze. Ale po co jej to wszystko było? Mało jej problemów? No nic. Może i kiedyś się dowiemy.

Nie powiedziałam Pablo o tym, że spotkałam się z João, gdyż wiem, że nie byłby zbyt zadowolony, że spotykam się z jego wrogiem, kiedy tym bardziej jestem z nim. Chyba nikt by tego nie chciał. W zasadzie nie muszę mu się tłumaczyć ze wszystkiego co robie. Potrzebowałam, to wyszłam. Tym bardziej, że on siedział w swoim mieszkaniu, a ja w swoim. To, że jesteśmy w związku nie pozwala na to, żebyśmy mieli się kontrolować. Tak było dwa lata temu, i tak jest i dzisiaj - i już będzie. W sensie wiadomo... Szczerość, to podstawa, ale w niektórych sytuacjach czasami warto pewne rzeczy zostawić dla siebie, wiedząc o tym, że robisz coś, z czego druga połówka nie byłaby zadowolona. Przypuszczam, że prędzej czy później się to wyda, ale przynajmniej będzie po problemie. Jeszcze ich jakoś ze sobą pogodzę. Tak samo z Pedro.

- Co tam księżniczko? - nagle do mojego mieszkania przyszedł wcześniej wspominany mężczyzna i dał mi buziaka na powitanie.

- W zasadzie to nic - odpowiedziałam. - Już Ci mnie brakuję? - zaśmiałam się.

- Pytasz, a wiesz - on zrobił to samo. - Tak czy inaczej, to... - nie dokończył. Przerwał mu dzwonek do drzwi. Znowu.

- A ty jakieś ogony za sobą ciągniesz? - powiedziałam, śmiejąc się i wstając.

- Jak to ta wariatka, to nawet nie otwieraj! - zagroził, a ja wykręciłam oczami.

Otworzyłam drzwi i z wrażenia aż stanęłam w progu. Tego się nie spodziewałam. A raczej jego. Co on robi w progu mojego mieszkania? Przecież to on jako pierwszy jakiś czas temu je opuścił, wywołując przy tym kłótnie. Po chwili i mój chłopak spojrzał w ową stronę i sam zaniemówił, lecz widziałam po nim, że jest trochę poddenerwowany i wcale mu się nie dziwię. Kto by chciał widzieć w progu drzwi taką osobę? No ale dobra. Już lepszy on, niż tamta. Chociaż w sumie oboje warci siebie...

- Co ty tu robisz? - zapytałam oschle, kiedy się wyrwałam z transu.

- Przyszedłem Wam coś wyjaśnić - zaczął, a ja niechętnie, ale wpuściłam go do mieszkania.

- No więc... O co chodzi? - zapytał zdenerwowany i zaintrygowany Pablo, a ja usiadłam obok niego.

- To ja podpuściłem Cande, żeby Was skłóciła - powiedział, a nasza reakcja była taka sama - słynne „co?!" - No ale na moje usprawiedliwienie kazałem jej szybko wyjść, gdyż dowiedziałem się jednej bardzo istotnej rzeczy. A gdyż jeszcze mam honor i godność nie mogłem tego słuchać...

Oboje mieliśmy dalej tą samą reakcję. Nie chciał nam powiedzieć z początku o co chodzi, jednak nie odzywaliśmy się nawet słowem, przez co skruszał i zaczął mówić.

- Cytuję „Pablo, to był tylko nic nie znaczący skok w bok" - powiedział, a wspomniany mężczyzna aż zbladł z wrażenia. Mnie zatkało.

- A to kurwa - syknął Gavira.

- I po co Ci to było, hm? - odpowiedziałam poddenerwowana.

Niedość, że ukradła mi chłopaka, którego kochałam ponad życie, uwiodła go, to jeszcze potraktowała go jak jakąś szmatę czy nawet i zabawkę. Mimo tego, że on zrobił to samo, to w
dalszym ciągu nie rozumiem, co on w niej widział... Dlaczego akurat ona?

Focus on our future || Pablo GaviraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz