2.6 Gwiazdy

320 26 70
                                    

/prosze o gwiazdki kochanii - tak piekny tytul to i gwiazdki musza byc 🫶🏼/

Ta noc była piękna. Pełna wrażeń. Ale do niczego między nami intymnego poza całowaniem się nie doszło. Nie no dobra, kogo ja oszukuję? Każdy głupi jest w stanie się domyślić, że doszło. A raczej ktoś we mnie... Tak czy inaczej jestem teraz w stanie stwierdzić, że brakowało mi go cholernie. Brakowało jak nie wiem co! Z Pedro aż tak bardzo dobrze mi nie było, kiedy byliśmy ze sobą, a z Pablo jest jakoś inaczej... Pewnie Mercedes jeszcze sprzed roku puknęła by się w głowę i wyśmiała z wagi swoich słów nie myśląc o tym, że on kiedykolwiek powróci jeszcze do jej życia...

- Jak się spało księżniczko? - zapytał lekko zaspany odgarniając włosy z mojej twarzy.

- Tak, jak nigdy dotąd - uśmiechnęłam się. - Brakowało mi Ciebie - dopowiedziałam, a on jedyne, co zrobił to skradł mi buziaka, chwycił z rękę i odwrócił na drugi bok z zamiarem pójścia spać dalej.

Nawet nie protestowałam. Było mi tak dobrze. Mimo iż moja mania telefonowania była większa niż lata, które nas ze sobą rozdzieliły, to nie puszczając uścisku mężczyzny przybliżyłam się do niego i przytuliłam powoli zamykając oczy, by odpłynąc w dalszą krainę snu zamiast sprawdzić godzinę na zegarku. Naprawdę każda sekunda nas do siebie ponownie przybliżała. Może to było to, co faktycznie miałam mieć, jednak zostało mi zabrane, dlatego tak bardzo dałam ponieść się emocjom?

Dziś piłkarze mają wolne, również i ja, dlatego cały dzień możemy spędzić tylko we dwoje, w jednym łóżku, mieszkaniu czy cokolwiek. Nikt nam w tym nie przeszkodzi.

- A to co? - zapytał lekko wzdrygnięty.

- Ktoś się najwidoczniej dobija do drzwi - odpowiedziałam dość niepewnie.

- Zostań, ja sprawdzę - powiedział i w pół nagi udał się do drzwi by je otworzyć.

Niestety. Usłyszałam znajomy głos, więc od razu tak jak byłam „ubrana" tak wybiegłam.

- Co tu robisz? - powiedział zdenerwowany Pablo, a ja podsłuchiwałam ich rozmowy stojąc za ścianą.

- Tak jak Ci pisałam, zniszczę Cię - przyjechałam to wykonać - odpowiedziała blondynka wchodząc do jego mieszkania, jak do siebie.
- O, Merci, cześć! - powiedziała sarkastycznie swoim piskliwym tonem zauważywszy mnie za kantem ściany na co ja nerwowo przegryzłam wargę i wyłoniłam się z mojego miejsca ukrycia.

- Wynoś się stąd. Nikt Cię tu nie zapraszał i nigdy nie zaprosi - oznajmił brunet już bardziej poddenerwowany.

- Czego Ty właściwie od nas chcesz, Cande? - dodałam swoje trzy grosze przyłączając się do rozmowy. - Nie wystarczy Ci, że rozwaliłaś parę lat temu nasz związek?

- Mercedes, mówiłem. Miałaś zostać w sypialni - powiedział do mnie już łagodniejszym głosem.

- Pablo, ale nie mogłam. Kiedy ją usłyszałam coś we mnie momentalnie wstąpiło i musiałam tu przyjść.

- Czyżby jakaś gorąca i ponętna noc? - zaśmiała się sarkastycznie.

- Zamknij się! - wykrzyczeliśmy oboje zdenerowani.
- Wynoś się i już nigdy nie wracaj - zagroziłam, biorąc ją za ubranie, otwierając drzwi, wywalając ją i zamykając je przed jej nosem.

Zdenerwowała mnie. Bardziej niż González w ostatnim czasie, bardziej niż powrót Gaviry i bardziej niż cokolwiek innego na tym świecie. Nie rozumiem po co wraca. Rozwaliła nasze plany na życie, zostawiła Antonío, zabawiła się moim byłym i obecnym partnerem, a teraz nagle wraca by zniszczyć mu życie jeszcze bardziej niż to już zrobiła. To przez nią ma zniszczoną karierę. Gdyby go nie omamiła, zostałby w Barcelonie, nie odchodziłby, fani by go nadal kochali, a teraz musi odbudowywać swój wizerunek i PR, by ciągnąć z tego jakiekolwiek korzyści majątkowe. A w szczególności musi odbudować zaufanie drużyny, trenera, a przede wszystkim fanów, którzy się na nim zawiedli. W zasadzie to nie jest tylko jej wina, a i jego również, może i nawet moja... Mogłam wtedy go jakoś zatrzymać. Byłam głupia, on z resztą też - jeszcze bardziej niż ja. Popełniliśmy masę błędów, kiedy byliśmy gówniarzami, a teraz to wszystko wciąż do nas wraca, choć bardzo byśmy tego nie chcieli. Mam nadzieję, że Cande dopadnie kiedyś karma i szybko jej się wszystkiego odechce. Nie życzy się źle, nawet najgorszemu wrogowi, ale ją niech piorun pierdolnie - najlepiej w ten głupi, pusty łeb - może zmądrzeje. Chociaż w co ja wierzę? Głupi zawsze nim pozostanie. I naprawdę pomyśleć, że ja i Antí się z nią tyle przyjaźniliśmy - a on jeszcze z nią był...
Nie wiem jak bym się zachowała na jej miejscu. Ja bym nie potrafiła spojrzeć nikomu z nas w oczy, nawet Pablo, a co dopiero nachodząc kogoś w domu i grożąc mu, że zniszczy mu życie. Ona naprawdę powinna iść się leczyć, jak jeszcze na to nie jest za późno, a najlepiej do psychiatryka na oddział zamknięty, bo jest niepoczytalna.

Focus on our future || Pablo GaviraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz