rozdział 14

365 10 4
                                    

Dni przed operacją zlewały mi się w jedno. Obydwie byłyśmy w słabych humorach. W końcu nadszedł dzień operacji. Wstałyśmy bardzo wcześnie. Nie mogłam jeść przed operacją a Daria stwierdziła że nie jest głodna. Droga do szpitala minęła nam w strasznej ciszy. Usiadłam w poczekalni a mamusia poszła coś załatwić. 

**Perspektywa Darii**

Poszłam dopytać się do recepcji za ile dokładniej odbędzie się operacja. Babka na recepcji stwierdziła że za jakieś piętnaście minut będą mojej kruszynce podawać narkozę. Musiałam wypełnić parę dokumentów. Wróciłam do poczekalni i usiadłam obok Emily. Nie długo po tym Edyta nas zawołała by przygotować Emily do operacji. Musiała się przebrać w specjalne ubranie. Siedziałyśmy w gabinecie a lekarz przygotowywał narkozę. Pozwolili mi zostać aż Emily zaśnie. Położyła się na łóżku a ja przysunęłam sobie krzesło by bliżej. Chwyciłam mojego aniołka za dłoń. Lekarz podłączył jej narkozę.

-Boję się..- cicho szepnęła. Przyłożyłam jej dłoń do moich ust i delikatnie pocałowałam jej dłoń.

-Wszystko będzie dobrze kochanie.- odpowiedziałam szeptem.- Obiecuję ci że wszystko się ułoży.- Emily kiwnęła głową w odpowiedzi. Siedziałam w ten sposób do momentu aż była w pełni pod narkozą. Wtedy lekarz poprosił mnie żebym wyszła. Usiadłam na jednym z krzeseł na poczekalni. Edyta powiedziała że prawdopodobnie dopiero jutro Emily będzie mogła wrócić do domu. Chciałam poczekać aż operacja się zakończy. Na recepcji powiedzieli że nie będzie z tym problemu ale prawdopodobnie operacja potrwa dość długo. Przez cały czas który siedziałam na poczekalni praktycznie się nie ruszałam. Dopiero po pierwszych trzech godzinach wstałam by trochę rozruszać mięśnie. Martwiłam się że operacja aż tyle trwa. Po kolejnej godzinie dostałam informację że operacja się zakończyła a lekarz poprosił bym z nim o czymś porozmawiała. Weszliśmy do pokoiku obok sali operacyjnej. Po chwili lekarz się odezwał.

-Podczas operacji nastąpiły pewne komplikacje i trzeba było zrobić transfuzję krwi.- na chwilę przerwał. Czułam jak mi tętno przyśpiesza. - Potrzebujemy żeby została na obserwacji co najmniej do poniedziałku.- pokiwałam głową na znak że słucham. - Dobra informacja jest taka że jej stan jest stabilny.- mimowolnie odetchnęłam z ulgą.

-Kiedy mogłabym ją odwiedzić?- spytałam jak już odzyskałam głos.

-Dopiero jutro będzie możliwość by ją odwiedzić. Od dwunastej do osiemnastej.- odpowiedział. Znowu pokiwałam głową.

-To wszystko doktorze?- dopytałam.

-Tak tak, w razie jakby coś się zmieniło to będziemy panią informować.- ledwo co odpowiedział i już ktoś go zawołał. Wyszłam z pokoju, przetarłam twarz dłońmi i westchnęłam. Wyszłam z szpitala i wsiadłam do auta. Stwierdziłam że nie ma co stać na parkingu i zaczęłam drogę do domu. Do końca dnia nie mogłam się na niczym skupić. Co chwilę obsesyjnie sprawdzałam telefon czy przypadkiem nikt nic do mnie nie pisał albo dzwonił. Stwierdziłam że ogarnę trochę dokumentów które mi wysłał szef.  Pracowałam nad tymi dokumentami do drugiej w nocy. Nawet nie wiem kiedy minął ten czas. Nie miałam siły nawet żeby wziąć prysznic więc tylko się przebrałam w piżamę. Resztę nocy przewracałam się z boku na bok i nie byłam w stanie usnąć. Spojrzałam na zegarek i pokazywał już szóstą rano. Stwierdziłam że nie ma sensu dalej leżeć i jednak wezmę prysznic. Przez co najmniej dwadzieścia minut pozwalałam chłodniej wodzie spływać po moim ciele. Wyszłam, ubrałam się i zeszłam do kuchni.  Zrobiłam sobie jakieś kanapki ale kiedy usiadłam nie byłam wstanie jej zjeść. Siedziałam i patrzyłam się przed siebie. Po jakiejś godzinie przeniosłam się na kanapę i w sumie w ten sposób minął mi czas do około jedenastej. Zaczęłam się ubierać do wyjścia. Jak dojechałam do szpitala to była chwila po dwunastej więc już mogłam pójść do mojej kruszynki. Lekarz mnie zaprowadził do pokoju gdzie leżała Emily. Weszłam do tego pokoju, Emily leżała na łóżku i czytała jakąś książkę. Podniosła na mnie wzrok i słabo się uśmiechnęła.

-Dzień dobry kruszynko.- cicho się przywitałam i usiadłam brzegu łóżka obok niej. Emily odłożyła książkę na stolik .

-Hej.- opowiedziała trochę schrypniętym głosem. Widziałam jak jej oczy uważnie mi się przyglądała. -Wyglądasz na bardzo zmęczoną mamusiu.- delikatnie się uśmiechnęłam słysząc ostatnie słowo.

-To nie jest nic ważnego. Jak się czujesz kochanie?- spytałam.

-Boli mnie brzuch ale przeżyję.- odpowiedziała. -Jakiś czas temu podali mi leki przeciw bólowe i zaczynają powoli działać.  A teraz mów czemu masz tak podkrążone oczy mamusiu.- cicho westchnęłam.

-Widzę że humorek już masz lepszy.-zaśmiałam się. -Bardzo się o ciebie martwiłam. Nie spałam dzisiaj i nie byłam w stanie nic zjeść- przyznałam. Mina mojej kruszynki zrzedła.

-Naprawdę aż tak się martwiłaś?-spytała nie dowierzając a ja tylko kiwnęłam głową w odpowiedzi. Ona zaś cicho westchnęła. -Musisz spać i w końcu coś zjeść mamusiu.- 

-Wiem, wiem kruszynko. Obiecuję że dzisiaj coś zjem.- odpowiedziałam. Chwilę siedziałyśmy w ciszy.

-Mówili może kiedy będę mogła wrócić do domu?- spytała.

-Najszybciej to pojutrze.-odarłam. Około półtora godziny gadałyśmy aż zauważyłam że Emily robi się bardzo zmęczona. -Zmęczona kruszynko?-

-mhm- mruknęła w odpowiedzi i praktycznie automatycznie ziewnęła. 

-Masz telefon przy sobie?- spytałam. Nawet nie pamiętam czy wczoraj go wzięła.

-Tak mamusiu- znowu ziewnęła. Możliwe że leki przeciw bólowe też mają pomagać z zasypianiem.

-To dobrze kochanie. Napiszę jak dotrę do domu.- Stwierdziłam. Pożegnałyśmy się i wróciłam do domu. Zgodnie z obietnicą wysłałam jej wiadomość której nie odczytała, możliwe że zasnęła. Wcisnęłam w siebie kanapki które zrobiłam przed wyjazdem. Teraz kiedy stres mi trochę zszedł poczułam jak zmęczona jestem i stwierdziłam że przydałoby się w końcu przespać. Po paru minutach udało mi się zasnąć.

Mamusia ci pomożeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz