rozdział 1

21 3 1
                                    

Obudziłam się bardzo wcześnie jak na mnie. Potrzebowałam się odświeżyć przed szkołą, bo chciałam wyglądać lepiej niż zwykle. Na samą myśl, że musiałam iść do szkoły bolała mnie głowa.

Czeka mnie dziś bardzo ciężki dzień.

Po piętnastu minutach leżenia wstałam z łóżka a następnie je pościeliłam. Odeszłam od łóżka a następnie podszedłam do lustra, oby przeanalizować swój stan.
Oczywiście jak zawsze wyglądałam jak potwór. Włosy miałam całe rozczochrane a bluzka razem z spodniami była wygnieciona jakbym spała w niej przez co najmniej miesiąc.
Postałam jeszcze chwilę przed lustrem i patrzyłam się na siebie jak to okropnie wyglądam.
Podeszłam do szafy a następnie ją otworzyłam.
Zaczęłam grzebać po wszystkich półkach jakie były tylko możliwe.
W końcu wyciągnęłam jakiś top oraz cargo spodnie. Były one zielone natomiast top był czarny co moim zdaniem do siebie pasowało.
Założyłam wszystkie ciuchy. Poszłam do łazienki, aby przeczesać moje poplątane włosy.
Zastanawiałam się jak można mieć tak poplątane włosy po jednej nocy.
Kiedy ogarnęłam się już w całości i zjadłam śniadanie skierowałam się do swojego pokoju i przeglądałam tik toka.
Nagle do mojego pokoju wszedł tata.
Pewnie zaraz znowu zacznie się czepiać byle gówna.

-Cześć tato.
-Witaj córko.

Mój tata był praktycznie cały czas ubrany w garnitur, ponieważ był prawnikiem. Sam chciał żebym też nim została, bo twierdził, że to bardzo dobra praca. Mówił, że dobry wygląd to podstawa biznesu. Według mnie to były same brednie. Szczerze bardzo bym chciała, żeby chociaż raz mój tata zachowywał się tak jak inni. Był taki wyluzowany i nie chodził cały czas w garniturze.

- W pierwszy dzień wyjeżdżasz do ciotki.
-Co! Jakiej ciotki?
-Do ciotki Elizabeth.
-Nie! Nie widziałam się z nią od roku a ty nagle teraz mnie tam wysyłasz!?
-Maya nie dyskutuj. Jeszcze dziś zapakujesz walizkę i cię tam zawiozę.

Nienawidziłam jej tak samo jak rodziców za to co mi robią.Zresztą ona pewnie mnie tak samo.
Patrzyłam się na mężczyznę z nie dowiedzeniem w oczach.

Popierdoliło go.

Nagle do mojego pokoju wbiegł Nicholas mój młodszy brat. Straszny skurwysyn i ulubieniec rodziców.

-Tatusiu mogę telefon?

Miałam brata ośmioletniego.Miał brązowe włosy, jest szatynem posiada piękne zielone oczy czego mu bardzo zazdrościłam. Był wredny.Nie pominę tego faktu , że był ulubieńcem rodziców to wszystko jemu było można, nie dostawał kar oraz był bardzo rozpieszczony. Nicholas czegoś chciał Nicholas miał, bo mama i tata zawsze kupowali mu wszystko czego tylko zapragną.

-Jasne syneczku.

Nicholas wyją telefon z kieszeni taty a następnie pokazał mi język tak, aby ojciec tego nie zauważył
Jasna cholera jak mnie denerwowało te podlizywanie się rodzicom. Ten jeszcze pogłaskał go po głowie. Miałam ochotę zrobić mojemu bratu coś wrednego.
Gdy rodzice pojechali do sklepu po bułki do szkoły ja musiałam zostać tym gówniarzem w domu.
Podczas, gdy siedziałam sobie w salonie przeglądając Instagrama usłyszałam krzyk dobiegający z kuchni. Postanowiłam, że tam pójdę . Kiedy się zorientowałam, że był to krzyk mojego brata wcale się nie śpieszyłam. Gdy weszłam do kuchni ujrzałam coś czego jeszcze świat nie widział.

Kurwa no nie wierzę.

Mój brat się rozjeżdżał.
Rękoma trzymał się stołu a nogi miał zarzucone na krzesło, które powoli sie odsuwało. Kiedy to zobaczyłam myślałam, że wybuchnę ze śmiechu. Nawet nie chce wiedzieć jak to zrobił. Jak na ośmiolatka był bardzo mądry ale to co teraz zauważyłam zmieniło moje poglądy co do niego.
Podeszłam do brata i przykucnęłam pod jego rękoma tak, aby widział moją twarz.

-Pomóż mi kochana siostrzyczko.

Przemilczałam to.
Zawsze, gdy czegoś chciał to się podlizywał. Nie miałam zamiaru mu pomagać.Wymyśliłam coś genialnego. W rogu salonu stał karton z klockami LEGO. Postanowiłam, że je wezmę. Kiedy chwyciłam za pudełko poszłam do kuchni gdzie nadal wisiał mój brat. Gdy już byłam w kuchni schyliłam się i rozsypałam je pod bratem.Kiedy rozsypałam zabawki pod Nicholasem wstałam a następnie na stole, którego nadal się trzymał położyłam i docisnęłam swoją rękę na jego ręce tak mocno, aby go zabolały. Jego oczy były wypełnione nienawiścią oraz chęcią płaczu.

-I co teraz? Jesteś zdany sam na siebie - powiedziałam do brata przy czym lekko się uśmiechnęłam.
-Będzie-do-brze- powiedziałam do brata tykając go raz po róż po głowie.

Postałam nad nim jeszcze chwilę i powiedziałam.

-Ciekawe jak się z tego
wyplączesz braciszku- rzekłam a następnie odeszłam z miejsca zbrodni.

Skierowałam się prosto w stronę salonu.
Usiadłam na kanapę, i gdy już miałam odpalić moją komórkę usłyszałam trzask w kuchni.
Zwykle nie byłam aż tak świńska ale skoro już wyjeżdżam to co mi się może złego stać. Gorszej kary od tego wyjazdu nie było.
Skurwysyństwo to było moje drugie imię. Lecz to co zrobiłam to było lekkie przegięcie.

Ciekawe jak mocno przypierdolił

Natychmiast tam pobiegłam. Mój brat leżał w klockach LEGO. Kiedy się podniósł zauważyłam klocka przyczepionego do jego czoła. Jakby miał trzecie oko. Zaczęłam się śmiać jak nigdy do tond.
Wtedy szybko zaczęłam sprzątać rzeczy z miejsca zbrodni.
Sprzątnęłam wszystko w miarę szybko i nie było oni śladu po tym co się stało. W sumie był tylko jeden ślad. Klocek LEGO, który odcisnął się na czole młodszego brata.
Byłam bardzo ciekawa czy zejdzie mu ten ślad w najbliższe dwa dni. No cóż jeśli nie to będzie miał swój pierwszy tatuaż tylko szkoda że nie na dupie.

-Ty idiotko!-wykrzyczał
-Jeszcze tego pożałujesz.
-Niby czego braciszku. Zasłużyło ci się.
-Zobaczysz jak dostaniesz..
-Niby co wyjeżdżam ciotki na wieś i będę tam przez całe wakacje. Gorszej kary przecież nie może być. Ciesz się, że zostajesz w domu.
-Wiem cieszę się bardzo.
- Przynajmniej będzie lepiej niż u ciebie. Odpocznę od twojego ciągłego jęczenia.
-Ty odpoczniesz od mojego?
-Raczej ja od twojego.

W tym momencie mnie wkurwił. Chciałam powiedzieć mu coś tak wrednego.

-Wiesz, że mama z tatą kupili cię
na tureckich bazarkach i chciało oddać ale już je zamknęli. Byłeś ich życiowym błędem. Teraz to ja się nie dziwie, że chcieli oddać takiego bachora.
-Nie prawda!
-Oj prawda. Prawda jest zawsze bolesna- wtedy zaczęłam sobie żartować z brata.
-Kłamiesz!
-Nie kłamie byłam przy tym.
-Przestań!
-Nawet nie wiesz jak tamci ludzie się ucieszyli jak cię oddawali. Ich szczęście było nie do opisania.

Głupi dzieciak pokazał mi wtedy język a do domu weszli rodzice że świeżymi bułkami.
Ledwie zdążyli przekroczyć próg domu a Nicholas rzucił się im w Ramona z płaczem.

-Czy to prawda, że kupiliście mnie na tureckich bazarkach.
Mały serio w to uwierzł. Nie wierzyłam, że mi się udało.
-Co? O czym ty mówisz?- spytała kobieta z niedowierzaniem a następnie spojrzał się na mnie jakby już wiedziała, że to moja wina.
-Co?
-Do pokoju. Natychmiast- powiedział mój rodziciel wskazując na biuro.

Posłuchałam się. Ruszyłam razem z moim tatą prawie, że w tym samym kroku. A następnie weszłam do pomieszczenia.
Było ona bardzo przytulne. Na środku podłogi leżał niebieski dywan. Natomiast od razu przy drzwiach na tej samej ścianie stało biurko. Za nim stały regały pełne książek. Nie moich. Były to jakieś papiery, obok regałów stały białe fotele a obok nich mały stoliczek. I wreszcie coś co lubię. Na małej szafce stało akwarium z rybkami były one bardzo kolorowe i rozmaite.

-Proszę usiądź.
Wykonałam polecenie mojego ojca.
-O co chodzi?
-Czy ci odebrało za grosz resztki rozumu? Dlaczego powedziałaś bratu, że kupiliśmy go na tureckich bazarkach.
-Bo mnie zdenerwował.
-Nie masz nic więcej na swoją obronę?
-Nie.
-To idź do swojego pokoju po plecak i jedź do szkoły.

Wstałam z fotela gwałtownie a następnie ruszyłam w stronę pokoju, aby wziąć plecak. Miałam ogromne szczęście, że im nie powiedział o klockach a matka nie zauważyła śladu na jego czole. Chciałam jak najszybciej odjechać do szkoły, aby nie dostać ohszanu.
Kiedy weszłam już do garażu wcisnęłam guzik, który otwierał drzwi od garażu.
Kiedy się już otworzyły odpaliłam samochód a następnie ruszyłam w stronę szkoły. Bez słowa i żadnego uprzedzenia matki.

Last summer Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz