Razem z dziewczyną grałyśmy już w tą grę przez dobrą godzinę.
Głowa zaczynała mnie boleć od ciągłego patrzenia się w ekran. Natomiast nogi zaczynały drętwieć. Potrzebowałam się przewietrzyć.-Lilly?
-Tak?
-Możemy wyjść na dwór się przejść?
-Jasne.
-Chodź.Wstałam z swojego miejsca z trudnością. Nie mogłam ruszać nogami. Bardzo teraz potrzebowałam się przejść.
Dziewczyna podeszła do telewizora a następnie wyjęła płytę. Wskazała palcem na drzwi dając mi znak żebym poszła się ubierać.
Kiedy obie wyszłyśmy już z domu a następnie weszłyśmy na piaszczystą dróżkę, która prowadziła przez las zauważyłysmy chłopaka.
Najwyraźniej on też postanowił się przejść a raczej przebiec.-Charlie!-dziewczyna krzyknęła prosto do chłopaka.
Podbiegł prosto do nas. Czemu musiała to robić. Pewnie to jakiś jej kolega ze szkoły. Oby tylko nas nie chciała zapoznać. Zawsze wtedy robiło się bardzo niezręcznie.
-Hej. O co chodzi?
-Chciałam ci przedstawić moją siostrę cioteczną. Przyjechała do nas na wakacje.
-Hej jestem Charlie.
Chłopak wyciągną do mnie rękę.
-Jestem Maya.Zrobiło m się wtedy głupio, bo chłopak wystawił prosto przede mnie rękę a ja zignorowałem jego gest. Jednak kiedy chciałam odwzajemnić jego gest zabrał szybko rękę.
Między nami zapanowała cisza. W tle było słychać śpiew ptaków i szumienie drzew.
Razem z Charliem patrzyliśmy się na siebie piorunującym spojrzeniem. Przez chwilę chyba analizował mój wygląd, bo jego spojrzenie nie było aż tak piorunujące.-To co. Może chcesz się z nami przejść?
-Nie dzięki.Musze...
-Chyba nogi ci z dupy nie odlecą jak się kawałek przejdziesz.Zawsze musiałam coś pierdolnąć. I po co ci to było?
Wtedy kolega obrócił się w moją stronę gwałtownie.
-Wiesz co może jednej z wami pójdę- uśmiechną się do mnie tym chłopięcym skurwysyńskim uśmiechem.
Wiedziałam, że go nie polubię.-To co? Idziemy.
-Jasne.
Ruszyliśmy.
-Właśnie. Zapomniałam zapytać.
Maya kiedy masz urodziny?
- Trzeciego lipca. W tym roku będę obchodziła osiemnaste urodziny.
-To co szykuje się jakaś impreza?-spytał chłopak.Jaśnie pan w końcu raczył się odezwać.
-Nie sądzę.
-Czemu?
-Poprostu nie lubię takich hucznych imprez.
-Jeju nie przesadzaj. Jeśli nie ty to ja zrobię tobie taką imprezę, że połowa wsi będzie o tym rozmawiała.
-Nie Lilly proszę.
-Kurwa czy ty musisz być uparta jak osioł- jaki on miły.
-Tak muszę być.Kiedy zauważyłam dom ciotki bardzo się ucieszyłam. Mogłam klapnąć na łóżku i nie słuchać Charliego.
-Ja już lecę papa.
-Pa
Nie odezwałam się do niego oni jednym słowem.Chłopak był już z dala od nas i wtedy obejrzałam się jeszcze raz na niego a on na mnie. Pokazał mi faka.
A to chuj.
Jeszcze tego pożałuje. Zobaczy
Weszłyśmy do domu. W kuchni zastałyśmy ciotkę gotującą nam obiad.-Cześć ciociu.
-Witaj Mayu.
-Hej mamo.
-Zaraz będzie obiad więc jak was zawołam to zejdźcie.
-Jasne.Kiedy weszłyśmy do pokoju Lilly od razu położyliśmy się na łóżko.
Byłam bardzo przemęczona tym spacerem. Chłopak, którego wtedy poznałam był bardzo przystojny lecz wtedy w huj.
Na początku myślałam, że się zaprzyjaźnimy. No cóż najwyraźniej nie każdy ma dobry gust.Bardzo mi na tym zależało, aby przyjaciele Lily mnie polubili.-Co z tym Charliem? Dlaczego się tak w stosunku do siebie zachowywaliście?-spytała.
-Nie lubi mnie a ja jego. Neo każdy musi mnie lubić. Z z resztą wiesz gdzie ja to mam.
Dziewczyna wzruszyła ramionami.
-Głęboko w mojej wielkiej dupie.
-Dobra już nie przesadzaj.
-Nie przesadzam.
-Dobra niech ci tam będzie.
-Ci będziemy robiły pu...
-Obiad!-krzyknęła ciotka.
-Idziemy!Od razu wstałyśmy z łóżka. Bardzo stresowałam się tym obiadem. Tym bardziej, że po raz pierwszy od paru tak się widziałyśmy. Neo wiedziałam jaki ma charakter. Lecz po wyglądzie wydawała się bardzo miła. Jak to mówią nie oceniaj książki po okładce.
Kiedy zeszłyśmy na dół czekał na nas stół pełen jedzenia.
Rozmaite sałatki, kompoty. Można by tak wymieniać dalej.
Bardzo zdziwił mnie ten widok. W życiu nie widziałam jeszcze tyle jedzenia na jednym stole.-Siadajcie dziewczynki.
Zajęłyśmy miejsca obok siebie a ciotka spojrzała na Lilianne z piorunującym spojrzeniem.
-Cos jest nie tak? Pobrudziłam się?
-Twój ubiór.
Jak na moje oko dziewczyna wyglądała normalnie. Miała do siebie bardzo dopasowane spodnie.
- W tej chwili masz iść się przebrać.
-Czemu?
-No ja tak mówię.Jednak się myślałam ciotka z wyglądu wyglądała bardzo miło lecz jej charakter mówił sam o sobie.
Kiedy dziewczyna wróciła normalnie mogliśmy zjeść obiad.-To co. Obiad zjedzony to pora na deser.
Kobieta wyłożyła przed nami ciasto. Wyglądało bardzo pysznie.
Wzięłam mały kawałek ciasta na widelec a następnie go skosztowałam. Za pierwszym fryzem brałam kolejne aż połowy nie było na talerzu.
Może i ciotka miała ciężki charakter ale ciasta piekła prze pysznie.-Z czym jest te ciasto?-mówiłam to z pełną buzią.
-Orzechy...
-Co kurwa!
-Słownictwo!
Od razu wyplułam ciasto na chusteczkę , następnej pobiegłam do łazienki.
-Maya co się dzieje!?
Dziewczyna ruszyła za mną.
W łazience płakałam gardło, zaczęłam pluć do chusteczki.
Siostra stanęła obok mnie.-Co ci się stało?
Spojrzałam w lustro. Byłam cała czerwona i opuchnięta.
-Kurwa. Masz uczulenie prawda?
-Tak. Na idiotów.
-Weź sobie neo żartuj.
-Tak mam uczulenie.
-Masz jakieś tabletki czy coś.
-Tak mam w walizce. Jest to małe pudełko a może białym.
Kiedy dziewczyna poszła do pokoju ja zauważyłam w łazience coś bardzo dziwnego.
Żyletka była cała we krwi.
Czy Lilianna się cięła. Nie możliwe.
Chciałam wsiąść ją do ręki ale nie mogłam bo dziewczyna wbiegła do łazienki z pudełkiem tabletek.
-Proszę.
Wyciągnęła do mnie rękę z pudełkiem.
-Dzięki.
-Nie ma za co.
Siedziałyśmy na góże. Skoro byłyśmy same to musiałam się jej w końcu spytać o tą żyletkę.
-Czy ty się tniesz?- zaczęłam prosto z mostu.
-Nie! Coś ty w życiu. Czemu mnie w ogóle o to pytasz?
-Widziałam u was w łazience żyletkę była we krwi.
-Aaaa... O to ci chodziło ostatnio skaleczyłam się w palec jak ją przenosiłam. Dlatego była na niej krew.
W sumie mogłam się domyślić. Dziewczyna nosiła kurtką bluzkę gdzie nie było widać żadnych ran.Ale ja jestem głupia
-Właśnie co byś chiała na urodziny?
-Nic nie che naprawdę.
-No przestań wiem że coś chcesz.
-Nic nie chce. I zrozum to proszę.
-No dobrze. A mogła bym chociaż urządzić imprezę skoro mi nie pozwalasz nic kupować. No wiesz alkohol, muzyka, chłopacy.
-Jak masz tak ciągle gderać to zrób już sobie tą imprezę.
-Dziękuję! Mama okurat w tedy wyjeżdża do pracy.
-Super.
-Kto dokładnie będzie na tej imprezie? Bo nikogo tu jeszcze nie znam więc nie mam kogo tu zapraszać.
-Ustaliłam, że będzie to taka... Impreza zapoznawcza. Tak właśnie tak. Poznasz tam wszystkich moich przyjaciół i będzie ekstra.
-Jasne.
-A co jeśli cię nie polubią? Nie pomyślałam o tym .
-Nie kasy musi mnie lubić, bo najwyraźniej nie każdy ma dobry gust.
-Dobrze dobrze już przestań. Ja po dzwonię i wszystkich pozapraszam ich.W głębi duszy byłam naprawdę zestresowana bo obchodziło mnie to czy jej znajomi mnie polubią. Neo pokazywałam tego zbyt często ale dużo różnych gównianych żeczy mnie interesowało i przejmowało.
Podczas gdy dziewczyna dzwoniła do wszystkich i zapraszała ja stałam nad jej biblioteczka i oglądałam książki.
Po chwili wyciągnęłam jedną z nich i zaczełam czytać.
Lilliannie zapraszanie zajęło ponad pół godziny przez co ja przeczytałam dwadzieścia siedem stron książki.
-I co?
-Wszyscy przyjdą.
-S... Super-
Naprawdę bardzo się tym stresowałam nie wiedziałam jak się ubrać, jak się zachowywać. Ogółem było to bardzo stresujące.
CZYTASZ
Last summer
RandomOsiemnastoletnia Maya Ross wyjeżdża na wakacje do cioci, której nie wiedziała ponad rok oraz kuzynki Lilianny, której nienawidzi. Maya myśli, że nic już jej nie poprawi humoru oraz, że te wakacje będą nudne. Wszystko obraca się do góry nogami, gdy...