6🥀

679 42 31
                                    

"Tylko my, plaża, ocean"
Te słowa Bartka odbijały się jak echem w mojej głowie. On dokładnie pamiętał ten moment na plaży w Afryce kiedy ja jedyny wskoczyłem do oceanu z pingwinami. Pamiętał też pewnie słowa Julity, że woda to mój żywioł, bo raczej nie często mówiłem o tym jak bardzo kocham wodę.
Pamiętam, że wieczorem oboje rozmawialiśmy o tym miejscu, mówiłem mu, że moim największym marzeniem jest mieszkać gdzieś za granicą w niewielkim domku przy plaży, tak bym codziennie gdy tylko złapie mnie ochota mógł w chwilę leżeć na piasku czy pływać w wodzie.

Tak strasznie bym chciał, ale nawet po operacji to nie będzie możliwe, znaczy mógłbym mu teraz to powiedzieć.

Mógłbym, ale tego nie zrobię.

Dlaczego?

On strasznie przeżywa już to, że mogę umrzeć, a co dopiero gdyby dowiedział się, że to przez niego? Bartek jest taki, że do końca życia nie wybaczyłby sobie tego i obwinął się za to, że mnie nie pokochał. Skoro moje życie i tak się skończy, po co mam niszczyć psychikę kogoś kogo tak bardzo kocham.

Żałoba po śmierci przez niby jakąś dziewczynę przejdzie szybciej niż żałoba przez śmierć przez niego.

Czemu mówię, że przez niego? Oczywiście, że nie uważam, że umrę przez niego! Mimo, że po części tak jest, to ja uważam, że umieram tylko i wyłącznie przez siebie, tylko Bartek tak nie pomyśli, znam go bardzo dobrze i wiem, że weźmie to bardzo do siebie.

Może wysłałbym maila ustawionego na wysłanie za parę lat? Wtedy myślę, że ułożyłby już sobie życie i nie przejął się tą informacją tak bardzo.
Chociaż to głupie, weźmie to za to, że ktoś włamał się na mojego maila, albo założy nowego. Nawet tak prosty plan nie wypali, więc chyba nie jest mi dane powiedzieć mu o tym kiedykolwiek.

- Co dzisiaj nagrywamy? - Zszedłem na dół o ustalonej na grupie godzinie.

- No nagrywamy, ale.. - Zaczął Świeży i niewiadomo czemu przerwał jakby dalsze słowa nie chciały przejść przez jego usta.

- Bez ciebie. - Dokończyła Faustyna patrząc na mnie współczującym wzrokiem. Czemu mają jakiś spisek?

- Czyli każdy wie i po kryjomu wyrzucacie mnie z filmu? - Spytałem zirytowany, czułem się dobrze fizycznie, więc dlaczego postanowili mnie wyrzucić z odcinka? - Wiecie co? Zawiodłem się na was. - Odpowiedziałem smutnym, ale i wkurzonym głosem, odwróciłem się jak obrażona księżniczka i wróciłem do pokoju.

Rzuciłem się na łóżko po czym usłyszałem pukanie do pokoju, nie odpowiedziałem, jednak ta osoba i tak weszła, bez słowa położyła się obok mnie na łóżku, gdy obróciłem głowę i zobaczyłem Bartka odrazu zrobiło mi się cieplej na sercu. W głębi duszy uśmiechnąłem się walcząc z samym sobą, by nie uśmiechnąć się normalne, nie chciałem żeby Bartek widział jak bardzo cieszę się jego obecnością i nadal udawałem obrażonego.

- Oliwier, to dla twojego zdrowia, szczególnie, że idziemy nagrywać podłoga to lawa na mieście, wiem, że na pewno te głupie kwiatki sprawiają ci ból, a co dopiero przy bieganiu, wiem jak dużo krwi tracisz, daj sobie odpocząć. - Mówił Bartek, przecież mogli to odrazu tak wytłumaczyć wcześniej, a nie mówić "nagrywamy, ale bez ciebie".

- Gdyby byłoby mi to wytłumaczone wcześniej to nie miałbym im tego za złe, ale co ty byś poczuł w tej sytuacji? - Spytałem spoglądając na jego wzrok skupiony na suficie.

- Pewnie poczułbym się źle, jakby mnie tam po prostu nie chcieli, bo rosną we mnie głupie chwasty. - Bartek zawsze był strasznie empatyczny. - Następnym razem obiecuję że poinformujemy cię o tym. - Mówił.

- Czyli wszyscy wiedzą? Ekipa też? Friz i wszyscy inni? - Zapytałem znając odpowiedź, ale miałem nadzieję, że jednak odpowie, że nie.

- Tak, niestety wiedzą, nie dało się tego uniknąć, wiesz Karol jako ta główna osoba powinien wiedzieć, że jest duża szansa, że nie podejmiesz się operacji iiii.. - Przedłużył ostatnie słowo po czym przestał mówić.

- Umrę? Wiesz Bartek, ja już się przyzwyczaiłem, możesz swobodnie o tym mówić przy mnie. - Poinformowałem go, urocze było, że nie chciał mnie bardziej dołować.

- Nadal w głębi serca wieżę, że będziesz chciał żyć, że nie zrobisz m.. nam tego. - Mówił nadal wpatrzony w sufit.

- Bartek! - Słyszałem wołanie starszego chłopaka z dołu, ale Bartek nie wstawał, nie ruszył się nawet na centymetr.

- Nie powinieneś iść? - Spytałem.

- Powinienem, ale.. - Urwał po czym nastała cisza.

- Ale? - Dopytałem zaciekawiony.

- Nie muszę, odcinek nie jest ważniejszy niż ty. - Odpowiedział przekręcając głowę i zawieszając wzrok na mnie. Uśmiechnąłem się lekko na jego słowa. - Widzisz jednak potrafisz się uśmiechać. - Skomentował i zaśmiał się lekko, na co ja obróciłem głowę w drugą stronę, by nadal być przy swoim i uśmiechnąłem się szczerze. Przecież nadal miałem być obrażony na spiski przeciwko mnie. Cieszyłem się, że to właśnie jego kocham.

Przyjemnie mi się leżało, ale zawsze musi być coś nie tak, było za idealnie.

Poczułem lekki ból, po czym znowu zaczął się atak kaszlu, najbardziej we wszystkim martwiła mnie ta ilość krwi, wydawało się, że za każdym razem było jej więcej.

Więcej płatków róży, więcej krwi, więcej bólu.

Coraz bliżej było do końca mojego życia i coraz mniej czasu na decyzję o operacji.

- Oliwier dasz radę, masz we mnie zawsze wsparcie, pamiętaj. - Słyszałem słowa Bartka przez drzwi toalety.

Oliwier wiedział, że miał w nim wsparcie i to nie od dzisiaj, jak to przyjaciele.
Tak bardzo chciał móc powiedzieć mu wszystko nie niszcząc go psychicznie jednocześnie.

🥀_________________🥀
Staram się wyjść z schematu, pokój dół, rozmowy, atak kaszlu i pisać coś innego, może kolejna akcja poza domem?

Nie czujecie się znudzeni tym, że prawie cały czas to samo?

Zachęcam do głosowania!!❤️

Hanahaki | Kostek x BartekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz