1🥀

945 55 28
                                    

Stojąc w salonie Genzie patrzyłem na Bartka siedzącego na kanapie, był całkowicie zapatrzony w telefon. Nawet teraz w moich oczach wyglądał strasznie uroczo.

Stwierdziłem że pójdę do pokoju bo chwilę temu skończyliśmy nagrywki, ale coś mi przeszkodziło, w pewnym momencie poczułem lekki ból w klatce piersiowej, nie był jakiś straszny, ale nagły. Po prostu zignorowałem go i poszedłem parę kroków dalej, ale dalej nie byłem w stanie. Czułem jak ból od środka powoli rozprzestrzeniał się jakby na całą długość płuc. Jednak to nie było najgorsze, chwilę później złapał mnie straszny kaszel, nie mogłem złapać oddechu, cały widok wokół rozmyły mi łzy w oczach które mimowolnie zaczęły napływać, bardziej przez kaszel niż przez ból. Wiedziałem, że stałem obok ściany więc oparłem się o nią ręką.

- Oliwier wszystko okej? - Usłyszałem głos Hani, ale przez ciągły kaszel nie mogłem odpowiedzieć. - Oliwier! - Słyszałem, że jej głos był strasznie zmartwiony i nie wiedziała co zrobić.

Gdybym był w stanie odpowiedziałbym, że poradzę sobie sam. Niestety nie byłem w stanie wydobyć z siebie żadnego słowa.

Hania pobiegła po wodę do kuchni a w tym czasie kaszel ustał, a ja oparłem się plecami o ścianę i powoli po niej zjechałem na dół siadając na podłodze. Bezsilnie siedziałem patrząc pustym wzrokiem przed siebie. Cieszyło mnie, że wreszcie mogłem złapać oddech.

- Co się stało? - Usłyszałem głos Bartka. No tak on tu był i patrzył na wszystko, zrobiło mi się trochę wstyd.

- Oliwier, trzymaj wodę, wszystko okej? Co się stało? Dzwonić po karetkę? - Zasypywała mnie pytaniami Hania.

- Ja sam nie wiem, poczułem ból, potem złapał mnie straszny kaszel tak, że nie byłem w stanie złapać oddechu, czułem jakbym się dusił. - Powiedziałem zgodnie z prawdą.

- Musisz iść do lekarza jak to się jeszcze raz powtórzy, to nie jest normalne. - Rzuciła, a w jej głosie było słychać troskę. Hania już taka była, zawsze się o każdego martwiła.

- Hania, jest okej, nic mi nie jest. - Powiedziałem, po czym rękawem bluzy wytarłem łzy w kącikach oczu.

- To nie wyglądało norma.. - Zaczął Bartek, ale przerwał mu mój krzyk, bo poczułem okropny ból w okolicach serca. To było straszne, jakby ktoś wbił mi nóż w to miejsce. Mam duży próg bólu, ale to przekraczało go parokrotnie.

Mój krzyk był na tyle głośny, że w chwilę w pokoju znalazło się jeszcze parę osób. Zadawali dużo pytań, ale ostatecznie udało mi się opanować sytuację i mogłem położyć się na łóżku w swoim pokoju.

Sytuacja dziwna, ale do ogarnięcia. Przecież sam sobie radę sam, nie jestem dzieckiem.

Najbardziej ciekawiło mnie to co pomyślał o mnie Bartek. Może się martwi o mnie, przynajmniej tak mogłem wywnioskować z jego miny czy słów. Chociaż po co miałby to robić. Pewnie zrobiłem z siebie przed nim idiotę. Dla niego jestem zwykłym znajomym, więc dlaczego akurat on musi dla mnie tyle znaczyć.

Jakbym nie mógł zakochać się w dziewczynie, tak jak każdy normalny mężczyzna, dlaczego akurat on?

To pytanie Oliwier zada sobie sam nie po raz ostatni.
Myślał, że to koniec a to był dopiero początek.

🥀________________\🥀

Hej! Jeśli to widzisz zostaw gwiazdkę, będzie mi strasznie miło!❤️

Hanahaki | Kostek x BartekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz