Oddech z twych płuc wciągam jak uzależniona
Oddycham twoją mroźną obojętnością
Chodzę po zamarzniętym stawie
Patrze na różowe nocne niebo
Czekam aż przyjdziesz do mnie
W tą mroźny ciemny poranek
I utulisz mnie w objęciach do wspólnego snu.
Płuca
Oddech z twych płuc wciągam jak uzależniona
Oddycham twoją mroźną obojętnością
Chodzę po zamarzniętym stawie
Patrze na różowe nocne niebo
Czekam aż przyjdziesz do mnie
W tą mroźny ciemny poranek
I utulisz mnie w objęciach do wspólnego snu.