Rodzial 7 lot

395 7 0
                                    

Było mi przykro że muszę pożegnać się z tatą ale wiedziałam że musimy ferie powoli się kończyły a ja miałam przecież szkołę po południu pożegnałam się z tatą i babcia po czym bez odwiózł nas na lotnisko wsiedliśmy do samolotu ja prawie cały lat czułam się okropinir ale nic nie powiedziałam dopiero kiedy wstałam do toalety zaczęłam iść zaczęło robić mi się ciemno przed oczami i upadłam odrazu po moim upadku podbiegł do mnie will i Vincent
- wszystko dobrze malutka możesz wstać . Zapytał zmartwiony will
- tak przepraszam
- drogę dziecko co się stało brałaś coś czy coś cię boli
. Zapytał Vincent a w jego oczach było widać cień zmartwienia
- nie poprostu zrobiło mi się ciemno przed oczami i nic nie brałam
- jezu malutka mów nam o takich żeczach . Nie odezwałam się już will pomógł mi wstać zaprowadził mnie do łazieki po czym posadził mnie na fotelu pomiędzy nim a Vincentę co chwilę proponując mi wody lub coś do jedzenia a ja uprzejmie odmawiałam nie pamientam kiedy zasnęłam ale napewno czułam jak will przykrywa mnie kocem i coś tam mówił do Vincenta ale już nie rozumiałam co
Kiedy wstałam kapitan ogłosił że za dwie godziny lodujemy cieszyłam się za 3 dni miałam szkołę a do odespania tego lotu potrzebowałam co najmniej dzień po dwóch godzinach wylosowaliśmy o boże nie wiem jak opisać ulgę po tym jak dotarliśmy do willi monetów dotarliśmy o godzinie 22 a mnie will zaniósł do pokoju pomógł się przebrać w piżamę i zasnęłam z tego co wiem chłopacy jeszcze siedzieli jeszcze na dole

Rodzina monet tom 2 ciag dalszy tomu 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz