4

250 15 26
                                    

pov: Barty

Evan mnie wczoraj pocałował. Chociaż byłem na kacu to z tą wiedzą jakoś łatwiej było wytrzymać. Była sobota 10 rano czyli Rosier jeszcze spał. Reg wstał i poszedł na śniadanie już dobre 30 minut temu. Tak samo Dora. Pandora nigdy nie piła dużo. Z tego co wiem Dorcas jeszcze spała, tak przynajmniej mówiła Panda gdy przyszła po Regulusa. Dzisiaj o 19 jest spotkanie w dormitorium Pottera, Pettigrew, Lupina i Blacka (oczywiście tego starszego). Czy miałem siłę na nie iść? W tej chwili? Nie. Ale pewnie jak głową trochę przestanie mnie boleć będzie chciał iść. Albo jak Evan się obudzi w miarę dobrym humorze.

Wstałem i podszedłem do mojego kufra z zamiarem wzięcia z niego ubrań. Wyjąłem bieliznę, czarne dresy, luźną, białą koszulkę oraz szarą bluzę. Potem poszedłem do łazienki umyć zęby i twarz, bo przecież jakoś trzeba się prezentować żeby wyjść z dormitorium. I dla Evana - podszepnął głos w mojej głowie. Zamknij się - pomyślałem. Gdy ubierałem moje conversy do chodzenia po Hogwarcie ktoś dość cicho zapukał do drzwi. Pewnie żeby nie obudzić nas gdybyśmy jeszcze spali. Powiedziałem "Proszę" a do środka weszła Dorcas w luźnych dżinsach i fioletowej koszulce z długim rękawem.

- Evan jeszcze śpi? - zapytała.

- Dorc, jest 10 godzina. Nie oczekujmy cudów.

- To chodź na śniadanie.

Dokończyłem ubierać buty a potem zgarnąłem jeszcze papierosy i zapalniczkę. Wyszliśmy z dormitorium, w pokoju wspólnym było kilkanaścioro młodszych uczniów z roków na oko 1-4. Reszta starszych uczniów była pewnie na śniadaniu albo dalej w dormitoriach albo gdzieś palili papierosy.

Przy naszym stole w Wielkiej Sali siedziało paręnaście osób. Ja i Dorcas od razu usiedliśmy na naszych miejscach obok Rega i Dory.

- Cześć - powiedziała z uśmiechem na ustach. Zawsze ciekawiło mnie to jak ona jest w stanie być miła dla wszystkich i się uśmiechać o porannej porze. I jeszcze dzień po imprezie. Może ona dużo nie piła ale i tak podziwiałem ją i jej umiejętności bycia miłą zawsze i wszędzie. - Jak tam? Kac morderca?

- A weź nawet o tym nie mów - zaczęła Dorc. - Gdy się obudziłam myślałam że czaszkę mu rozpieprzy. Naprawdę nie rozumiem jak można wstawać tak wcześnie w dzień kiedy można się wreszcie wyspać - dziewczyna demonstracyjnie ziewnęła.

Regulus i Pandora parsknęli śniechem. Po tym ja i Dorcas nałożyliśmy sobie jedzenie. Ja wybrałem dzisiaj tosty francuskie a na deser ciastko cynamonowo czekoladowe. Dorcas wzięła podpieczoną kromkę chleba a następnie posmarowała ją dżemem dyniowym. Potem tak jak jak skusiła się na słodkość. Zjedliśmy w spokoju i wzgędnej ciszy przerywanej tylko przez rozmowy uczniów innych domów.

Wtedy wszedł Evan. Ubrany był w luźne, ciemne dżinsy i zwykłą szaro zieloną bluzę a mimo tego wyglądał olśniewająco. Jak ktoś na kacu może wyglądać tak pięknie?

- Cześć Evan! - powiedziała z uśmiechem Pandora. - Kac cię morduje?

- Wziąłem tabletki - mruknął w odpowiedzi.

No właśnie! Tabletki! Na śmierć zapomniałem! Na szczęście głów nie bolała mnie aż tak bardzo.

- Muszę iść - obwieścił nagle Regulus. Gdy wszyscy, no może oprócz Dory, popatrzyliśmy na niego zdziwieni on wyjaśnił: - Miałem się z kimś spotkać o 11. Mam 10 więc muszę iść.

Wtedy wstał i poszedł w stronę wyjścia. Po jego wyjściu Evan zagadnął Pandorę:

- Wiesz na spotkanie z kim idzie?

Pandora popatrzyła na brata i trochę ściągnęła usta. Nie potrafiła kłamać komuś w oczy. To było powszechnie wiadome.

- Wiem.

- Z kim? - zapytaliśmy jednocześnie z Dorcas.

- Nie powiem.

- To jakaś puchonka? Albo krukonka? Albo gryfonka!? - krzyknął Evan na tyle głosno że zwrócił uwagę większości sali.

- Przymknij się trochę - syknęła Dorcas. - Bo zaraz wszyscy się dowiedzą z kim to się spotyka nasz drogi przyjaciel. A więc kto to jest? Albo powiedz choćby dom.

- Nie mogę. Reggie poprosił mnie o nie mówienie nikomu. Nawet wam.

- To chociaż dom powiedz. Proszę - poprosiłem Dorę.

Dziewczyna westchnęła i popatrzyła na sufit. Średnio potrafiła nam odmówić.

- No dobrze - zgodziła się. - Ale tylko dom. O więcej nie proście. To gryfon.

Trochę nas to zdziwiło. Tak że zaniemówiliśmy. Pandora powiedziała gryfon a nie gryfonka. To chłopak. Oczywiście nie mieliśmy nic przeciwko temu że spotykał się z chłopakiem, bo Evan był bi, Pandora pan, Dorcas lesbijką a ja gejem. To po prostu... Po prostu nas to zdziwiło. Nie wiem z jakiego powodu.

- Na którym roku jest? - zapytał Evan.

- Mówiłam że nie powiem - odpowiedziała Pandora i wyszła.

- Przynajmniej mamy zagadkę na zabicie nudów - powiedziała Dorcas. - Zapytam się McKinnon, o ile już raczyła wstać oczywiście - poinformowała po czym ruszyła w stronę wyjścia.

Na zakończenie posiłku nalałem sobie kawy. Zaproponowałem też Evanowi na co się zgodził więc i on dostał kubek wypełniony tymże napojem. Po tym jak razem z Rosierem skończyliśmy pić kawę zaproponował on wyjście na papierosa na błonia. Zgodziłem się bo w sumie czemu nie. Szliśmy w milczeniu a gdy dotarliśmy nad jezioro - piękne miejsce nad którym zawsze paliliśmy jeśli było na tyle ciepło. Mój towarzysz wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów i podał mi jednego. Wyjąłem moją zapalniczkę z hello kitty którą sam pomalowałem i zapaliłem peta. Podałem zapalniczkę Evanowi a na jak widok ten uśmiechnął się lekko ale nic nie powiedział.

- Barty - zaczął Evan gdy kończyli palenie - co robisz w czasie przerwy świątecznej?

- Nie wiem. Chyba pojadę do domu wysłuchiwać tego jak ojciec jest mną zawiedziony. I spotkać się z mamą.

- Bo tak sobie pomyślałem... - chłopak zaczął bawić się rękawem bluzy. - Jest jeszcze dużo czasu ale... Może chciałbyś pojechać do mnie? Ojciec się na szczęście wyprowadził. W sensie pokłócili się dość mocno i on wyszedł biorąc najważniejsze rzeczy. Nie odezwał się od początku sierpnia. Więc chyba nie wróci.

Uśmiechnąłem się mimowolnie na tą propocyzję. Święta z panią Rosier oraz Evanem i Padnorą brzmiały cudownie. Jednak...

- Chciałbym się zobaczyć z mamą, ale potem na Święta chciałbym do was przyjechać. Nie wytrzymam z ojcem całego wolnego.

Evan obdarował mnie ciepłym i szczerym uśmiechem. Dopaliliśmy papierosy a potem wróciliśmy do środka zamku.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

948 słów

Cześć
Ten rozdział jest taki trochę krótki i chujowy ale jest
Następny pewnie będzie w za 7-10 dni ale może wyrobie się wcześniej
I następny będzie ciekawszy! (spotkanie tej grupy i alkohol nie może skończyć się dobrze)
Miłego dnia/wieczora/nocy😘

to (nie) tylko przyjaciel;  rosekiller [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz