ROZDZIAŁ 6

189 16 2
                                    

SHOKO


- Przyjaźniłyście się?

Shoko wypuściła z ust dym i zgasiła niedopałek papierosa w popielniczce.

- Tak, w zasadzie to tak. Dość szybko zaczęłyśmy współpracę i znalazłyśmy wspólny język.

- To mnie w zasadzie nie dziwi - zauważył Yuji, prostując się nieco na krześle. - Obie jesteście bardzo miłe.

- Tak sądzisz? - spytała Shoko. - Dzięki.

- I zaczęła naukę w liceum bez żadnej wiedzy na temat klątw i Jujutsu, prawda? - dopytywał. - Chyba dzięki temu trochę się z nią utożsamiam. Może to dlatego tak dobrze się z nią dogaduję.

Shoko pokiwała powoli głową.

- Na początku rzeczywiście była wszystkim bardzo przytłoczona, ale szybko obudziła w sobie mnóstwo determinacji do nauki. Pamiętam dzień, w którym odkryła moce swoich oczu.

- I co zrobiła?

- Przestraszyła się. Bardzo.

Yuji uśmiechnął się blado.

- To chyba dość zrozumiałe.

- Pewnie tak.

- I naprawdę to właśnie Gojo sensei uratował jej życie?

- Mówisz o tej nocy, kiedy zaatakowała ją klątwa? Tak, to Satoru ją wtedy ocalił i przyprowadził do liceum, żeby nauczyła się kontrolować swoje moce.

- Pomagał jej w tym?

Shoko uśmiechnęła się nieznacznie.

- Powiedzmy. Kilka razy przydzielono go żeby trochę ją podszkolił, ale chyba nie była tym wtedy zachwycona. On zresztą również.

Yuji przechylił głowę.

- Nie lubili się?

- Nieszczególnie. Przynajmniej na początku.

- A potem?

Shoko owinęła sobie na palec kosmyk włosów, sięgając pamięcią dziesięć lat wstecz.

Pamiętała, jak Satoru narzekał na konieczność udzielania lekcji tej zupełnie niedoświadczonej, nie mającej o niczym pojęcia dziewczynie. Zwykle zajmował się nią Nanami, ale kilkakrotnie go właśnie na Gojo spadł obowiązek nadzorowania jej treningu. Jako medyk ze skłonnością do przyciągania do siebie klątw Akira była cennym nabytkiem, który należało nauczyć posługiwania się swoimi mocami i czy tego chciał czy nie, Satoru musiał od czasu do czasu udzielić jej odrobiny wsparcia.

Ale potem, w miarę jak spędzał z nią więcej czasu i poznawał ją lepiej, coś zaczęło się zmieniać. Zamiast na nią marudzić, zaczął unikać rozmów na jej temat. Zamiast pomagać Nanamiemu w uczeniu jej, zaczął kategorycznie odmawiać przyjmowania jego zastępstw.

A Shoko rozumiała, co oznaczała ta zmiana.

Nie wiedziała, co dokładnie, ale coś ich wtedy połączyło. Pytała go o to, ale twierdził, że tylko sobie coś ubzdurała. Udawała, że mu wierzy, ale w głębi duszy wiedziała swoje. Znała go zbyt dobrze, żeby mógł ją tak po prostu oszukać.

- Potem Satoru ją polubił.

Yuji wyszczerzył zęby w uśmiechu.

- "Polubił", tak? Masz na myśli "polubił jak przyjaciółkę" czy "polubił jak..."

T I M E L E S S (Satoru Gojo x OC)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz