Rozdział 11

28 1 0
                                    

Całą drogę siedzieliśmy w ciszy. Spoglądaliśmy na siebie co chwilę z ukosa. W końcu zatrzymaliśmy się pod pewnym klubem. Przynajmniej tak mi się wydawało. Przyglądałam się, aż za długo bo nawet nie zorientowałam się jak chłopak otworzył moje drzwi. Odchrząknął patrząc na mnie  z pode łba.
- Księżna czeka na oficjalne zaproszenie?
- Właściwie to tak- mruknęłam wychodząc z auta na co chłopak przewrócił oczami. Po chwili kiedy wchodziliśmy środka, dodałam-, a właściwie co to za miejsce?
- Bar mojego taty- wyruszył ramionami jakby była to najoczywistsza rzecz na świecie.
- Czemu akurat ten?
- Myszko zadajesz za dużo pytań.
- I co z tego?- powiedziałam oburzona.
- Oh nie ważne- machnął smętnie ręką i zamówił dwa kieliszki whisky.
Miałam zamiar nie pić w południe, ale prawdopodobnie nie przetrwam tego spotkania inaczej. Wypiłam całą zwartość kubka na raz, aż poczułam nieprzyjemne pieczenie. Nie mam pojęcia po co mnie tu zaciągnął, ale kiedy rozejrzałam się dokoła stwierdziłam, że miejsce niczego sobie. Dziwne, że tu wcześniej nie byłam, a może byłam tylko nie pamiętam? Bardzo możliwe, wzruszyłam do siebie ramionami.
- To dla ciebie- mruknął chłopak praktycznie niesłyszalnie.
Uniosłam jedną brew do góry kompletni zdziwiona. Z jakiej to niby okazji? Otworzyłam pudełko spodziewając się tam jakiegoś głupiego żartu. Tymczasem moje oczy ujrzały mały flakonik perfumów channel numer pięć. 
Otworzyłam szerzej oczy, kompletnie zaskoczona.
- Dziękuje- wyszeptałam nie wiedząc za bardzo jak zareagować.
- Nie ma za co- wzruszył ramionami i zamówił nam kolejną partię whisky.
Tym razem całość również wypiłam zbyt szybko, przez co znowu poczułam nieprzyjemne pieczenie w gardle.
Chłopak zniknął gdzieś chyba uwiedziony przez jakąś dziewczynę. Ja nie wiedząc innych opcji ruszyłam na parkiet potańczyć. No bo co innego mogłabym robić w takim miejscu?
             Otarłam się raz czy dwa o jakiegoś chłopaka, ale gdy tylko ktoś dotknął mnie celowo dawałam mu z liścia. Bo pomimo alkoholu pamiętałam, że mam chłopaka. Łyknęłam kolejnego szota i wtedy coś pyknęło.
Zapomniałam o wszystkim. O przyjaciołach, rodzinie i nad miar złego o Carterze. Nie wiem dlaczego. Poczułam się tak dobrze jak nigdy, że nagle nie wiem dlaczego znalazłam się z jakimś chłopakiem na tyłach baru całując się z nim. Zrobiło mi się słabo i duszno. Próbowałam się wyrwać, żeby odetchnąć powietrzem na dworze. Czułam, że tracę kontakt z rzeczywistością. Zaczęłam się krztusić, a z w moich oczach pojawiły się pierwsze łzy i właśnie wtedy mój parter wylądował na ziemi gdy przestałam się dusić poczułam na sobie silną dłoń męską.
- Oddychaj powoli myszko.
Ah czyli to Luke. Oparłam się o niego i dałam zaprowadzić na dwór. Odetchnęłam wreszcie świeżym powietrzem. Dostrzegłam, że na dworze panował mrok. Musiałam być tu naprawdę długo.
Kiedy już ochłonęłam chłopak zaprowadził mnie do części której wcześniej nie zauważyłam. Otworzył drzwi, a moim oczom ukazała się sypialnia. Czyżby chłopak tu mieszkał? Nie zastanawiałam się nad tym długo, bo właśnie Luke popchnął mnie w stronę ściany i zassał moją szyję. Poczułam przyjemne mrowienie w podbrzuszu kiedy ręka chłopaka znalazła się pod moją koszulką.
Chwyciłam ego twarz w dłonie i złożyłam pocałunek na jego ustach. Chłopak od razu wdarł się językiem przez moje wargi i znalazł mój język. Chyba nigdy nie całowałam się tak natarczywie.
Nie mam pojęcia jak szybko znalazłam się na łóżku bez koszulki, ale właśnie leżałam pod Lucasem i rozpinałam jego koszulę. Rzuciłam ją na podłogę i siadłam na chłopaku okrakiem składając pocałunki na jego torsie.
- Luna- jęknął chłopak- uwielbiam to jak na mnie działasz.
W odpowiedzi rozpięłam jego rozporek, na co chłopak po raz kolejny westchnął z roskoszy, a ja parsknęłam na to śmiechem widząc wybrzuszenie w jego majtkach. Pociągnęłam z gumkę bokserek, zsuwając je na dół.
Chwyciłam w ręce jego kutasa i potarłam go rękami.
- Oh myszko- zamruczał głaszcząc mnie po głowie.
- Podoba ci się?- zapytałam odsuwając się trochę- czy wolisz, żebym przestała?
- Oh nie- westchnął przybliżając mnie z powrotem do swojego fiuta- proszę kontynuuj- szepnął głaszcząc mnie po policzku.
Zrobiłam kilka kółek językiem na jego kutasie i chwyciłam go całego w buzię.
Czułam go w moim gardle, aż w moich oczach pojawiły się łzy tak głęboko go miałam. Odsunęłam się z powrotem ujmując go w ręce.
Po chwili chłopak podsunął mnie tak by złożyć pocałunek na moich wargach i z powrotem znaleźć się nade mną. Zdjął moją spódniczkę i zassał moją mokrą cipkę. Jęknęłam jak on przed chwilą. Przyjemne uczucie rozkoszy rozchodzące się po moim ciele.
-Luke nie powinnam.
- Powiedz stop, a przestanę- powiedział wędrując palcami po mojej łechtaczce.
Nie odpowiedziałam więc zaczął kontynuować. Poczułam jego palce wsuwające się we mnie.
- Oh Luke- mruknęłam.
- Chcesz, żebym przestał?- zapytał tak samo jak ja kilka minut temu.
- Nie proszę nie.
Dzięki moje zachęcie zassał ą z powrotem i po chwili przeniósł się z pocałunkami na mój brzuch i tak zawędrował z powrotem do moich ust. Całował tak namiętnie, że zrobił mi się przykro gdy chłopak przeniósł pocałunki na moją szyję.
- Pewnie to głupie pytanie...- mruczał składając równocześnie pocałunki między moim uchem, a szyją-..., ale czy jesteś dziewicą?
- Co?! Dlaczego pytasz?!
- Pytam się bo nie wiem czy mam uważać.
Plus dla niego za to pomyślałam już za bardzo nie kontaktując z rzeczywistością.
- Nie, nie jestem- odparłam zgodnie z prawdą.
Odsunął się ode mnie i zszedł z łóżka podchodząc do szafy. Wyją z niej prezerwatywę. Otworzył ją i założył na swojego fiuta. Położył się z powrotem na mnie, ale wtedy usłyszeliśmy ciche pęknięcie.
- Oh przykro mi, ale nie mam zapasowej- mruknął zniechęcony chłopak.
- Nie ważne- machnęłam ręką.
Chłopakowi powinna zapalić się wtedy czerwona lamka. W końcu myślałam pod wpływem alkoholu.
Między innymi dlatego nigdy więcej mu nie zaufałam.

Not The Right ChoicesWhere stories live. Discover now