Rozdział 8

453 43 157
                                    



TW. ŚMIERĆ LUB GORE?

Pov. Sonic (='ω'=)

Znalazłem się w lesie. Rozglądałem się w pośpiechu szukając mojego ukochanego.

Shadow!!! — wołałem go, ale nie usłyszałem żadnej odpowiedzi zwrotnej.

Shadow gdzie jesteś!!?? — wydzierałem się, ale to na nic.

Płakałem zmartwiony. Nigdzie nie mogłem go znaleźć, a moja cała twarz była mokra od potu oraz łez. Biegłem ile sił w nogach, aż w końcu osłupiałem.

Stałem jak wryty w ziemie.

Przede mną ukazało się wielkie drzewo, na którym wisiał on...

Był cały blady, a jego twarz nad wyraz spokojna. Miał zamknięte powieki. Jego szyja była cała czerwona przez pętle sznura, z której właśnie zwisał.

Poczułem jak zaczął spływać ze mnie zimny pot.

Nie. To nie prawda.

To nie mogło się tak skończyć.

Podbiegłem do niego o mało co nie wywracając się na glebę. Szarpałem za sznur, by go jak najszybciej z niego uwolnić. Położyłem go na ziemie i sprawdziłem puls oraz oddech.

Było już jednak za późno, ponieważ jest już martwy.

Przytuliłem go do siebie wypłakując w jego tors.

Shadow dlaczego mnie zostawiłeś? — spojrzałem na jego spokojną buzie dalej szlochając.

Spostrzegłem nagle coś co leżało pod drzewem. Bez namysłu wstałem i chwyciłem tą rzecz.

Był to nóż.

Nie zastanawiałem się nawet nad tym skąd się wziął ten przedmiot.

Spojrzałem raz na to co trzymam i raz na już martwego Shadow'a.

Zaraz znów się zobaczymy, mój najdroższy. — powiedziałem w jego stronę ze spokojnym uśmiechem i...



***




Podniosłem się do siadu otwierając szeroko oczy. Obudziłem się cały spocony, a serce biło mi jak szalone.

Znowu ten głupi sen... — powiedziałem sam do siebie zmarnowany i złapałem się za głowę.

Mineły 3 lata odkąd Shadow mnie zostawił. Każdego dnia oraz każdej nocy tęskniłem za nim. Byłem sam. Przez ten czas popadłem w totalną rozpacz. Zaniedbałem swoich przyjaciół oraz samego siebie. Z każdą sekundą coraz bardziej nienawidziłem swojej osoby.

Shadow bardzo na mnie wpłynął. Przywiązałem się do takiego stopnia, że zaprzestałem w jakiekolwiek kontakty międzyludzkie. Dopiero gdy mnie opuścił zrozumiałem to, jak bardzo go kocham i jak niesamowicie za nim tęsknie. Nawet nie byłem w stanie się dowiedzieć czy on w ogóle żyje. Chciałbym spotkać go ostatni już raz, przytulić i powiedzieć wszystko co leży mi na sercu.

Przez ten czas przestałem się uśmiechać. Wydawałem się nawet bardzo spokojny. Praktycznie nie spałem z powodu tego koszmaru, który mnie ciągle męczył. Nienawidziłem spać, ponieważ bałem się tego co się stanie potem, gdy biorę nóż w swoje ręcę.

Sonadow | 𝔽𝕒𝕜𝕖 𝔻𝕒𝕥𝕖Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz