Rozdział 5

72 8 9
                                    


     Jeszcze tego samego dnia dyrektor McGonagall pognała na spotkanie z ministrem magii i poinformowała go o wszystkich szczegółach, które zdradzili jej państwo Weasley. Fakt, że księga została ręcznie spisana przez ich przodków, znacznie komplikował sprawę. Hermiona czuła, że mogą nigdy nie wpaść na kopie, a co dopiero na zagubiony oryginał. 

     Na domiar złego informacja o poszukiwaniach księgi w jakiś dziwny sposób rozniosła się po Hogwarcie. Młoda wiedźma była szczerze zmęczona faktem, że od kilku dni jest na językach a plotki na jej temat nie cichną. 

     Dziś, postanowiła się jednak z tym wszystkim zmierzyć. Kiedy Granger pewnym krokiem weszła do wielkiej sali Hogwartu. Jej obecność natychmiast przyciągnęła uwagę uczniów i nauczycieli. Wszystkie rozmowy ucichły, a spojrzenia skierowały się w jej stronę.

     Wielka sala była wypełniona dźwiękiem ciszy, a Hermiona mogła poczuć, jak spoczywa na niej wzrok wielu par oczu. Jej pewność siebie nieco drgnęła, ale nie zanikła. Zdecydowanie i z godnością ruszyła w kierunku stołu Gryffindoru, starając się zachować spokój w obliczu ciekawskich spojrzeń i szeptów, które towarzyszyły jej przejściu.

     W miarę jej przemarszu uczniowie zaczęli powoli odzyskiwać zdolność do rozmowy, ale tematy konwersacji jasno wskazywały, że Hermiona stała się obiektem zainteresowania i spekulacji. Chociaż było to dla niej trochę niezręczne, utrzymała wzrok przed siebie i postanowiła zignorować wszelkie plotki czy komentarze. Jej siła charakteru była równie imponująca, jak jej wiedza.

     Gdy zbliżyła się do stołu Gryffindoru, uczniowie zaczęli wracać do swoich posiłków, ale niektóre spojrzenia wciąż pozostawały skierowane w jej stronę. Hermiona usiadła koło Harrego z pewnym uśmiechem, w duchu ciesząc się, że Ron nie dotarł na miejsce przed nią. Liczyła na to, że dziś chłopak się nie pojawi. 

     — Ekhem, więc tak, yyy na czym to ja... — Padma nieudolnie próbowała wrócić do prowadzonej z Romilda rozmowy, cały czas zerkając przy tym na Hermionę. 

     — A czy ty nie powinnaś przypadkiem siedzieć ze Slytherinem? — Wypaliła nagle Vane. 

     — Gryffoni nie życzą sobie towarzystwa Dementora przy stole!  — Kiedy do Granger dotarło, że powiedział to nikt inny jak Dean, jej serce niemal pękło na milion kawałów. 

     Na reakcje Pottera nie trzeba było długo czekać, jakąś sekundę później trzymał Thomasa za kołnierz i sypał w jego stronę jakimiś wulgaryzmami, których zdezorientowana wiedźma nie była w stanie wyłapać. 

     Ginny Weasley zerkała to na przyjaciółkę, to na swojego chłopaka. Szczerze współczuła Hermionie, jednak nie do końca podobało jej się to, jak bardzo Harry się dla niej narażał. Choć nigdy nie wspomniałaby o tym głośno, po raz tysięczny już, ich bliska relacja sprawiła, że poczuła ukłucie w sercu. 

     W tej chwili siedzący przy stole Slytherinu Draco Malfoy dostrzegł okazję do nabijania się z sytuacji.

     Wraz ze swoimi przyjaciółmi Ślizgonami, zaczął wymieniać szydercze uwagi i śmiać się z upokarzającej sytuacji Hermiony. Jego złośliwość była widoczna, gdy podniósł się z miejsca, udając zainteresowanie całą sceną. Jego komentarze były przepełnione ironią, a spojrzenie skierowane w stronę Hermiony pełne wyzywającej pewności siebie.

     Sytuacja stawała się coraz bardziej napięta, gdy uczniowie z różnych domów włączali się do dyskusji. Hermiona kilkukrotnie wyłapała jak kolejne osoby nazywały ją Dementorem i wyrażały obawy w kwestii swojego bezpieczeństwa w jej otoczeniu. 

The Kiss CurseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz