ROZDZIAŁ I. WSPOMNIENIE

33 3 0
                                    


Vivian

Nienawiść to ,,bardzo silne uczucie niechęci wobec kogoś lub czegoś, często połączone z pragnieniem, by obiekt nienawiści spotkało coś złego. Nienawiść bywa przeciwstawiana miłości i opisywana jako męczące uczucie, następujące w wyniku bólu związanego z uczuciem zranienia, zemsty, wrogości i oszukania ''.

Byłam w niej uczestniczką. Odbywała się pomiędzy mną, a moją kochaną, Evelyn Brown. Od małego już siebie nienawidziliśmy. Chodzimy nawet i do tej samej klasy, a ta szmata ciągle zachowuje się jakby zamiatała swoim ryjcem podłogi.

Dzisiaj mieliśmy się zmierzyć.

Obudziłam się w piżamie, która pasowała do mojego dzisiejszego humoru. Za oknem dopisywała pobłażliwa pogoda, co wnioskowało to tym, że coraz bardziej chciałam wyjść na dwór, lecz nie mogłam. Miałam szkołę. Długość pracy, którą wykonywaliśmy na zajęciach była dość podła. Osiem godzin spędzonych w tej budzie, wykorzystywało moje emocje psychiczne tak samo jak i te fizyczne, ale nawet nie wiedziałam z kim. Czy z jedną przyjaciółką, która tak samo była męczona, jak ja?

Niestety jeszcze nie wiedziałam, że zmieni się wszystko w naszej przyjaźni i już nie będę ją nazywała ,,przyjaciółką''

Odwróciłam się na pięcie i prędko uwiązałam swoje cienkie brązowe włosy, w czarną gumkę, a następnie przemieściłam się do mojej cudownej, białej niczym płatki śniegu toaletki. Była ona piękna, bo moja, ale tak samo zadbana. Umiałam dbać o rzeczy. Nigdy nie było takiej chwili, w której czegoś nie dopilnowałam, ani zaniedbałam.

Wyjęłam z pierwszych półek potrzebne mi rzeczy do makijażu, a tuż po tym, wzięłam się do krótkiej zręcznościowej i przewlekłej, roboty.

Przed sobą miałam obrazek z Pinteresta, który ukazywał na śliczną charakteryzacje twarzy jakiejś kobiety. Jak zwykle chodziło mi tu tylko o cienie, który były strasznie idealnie położone na tej dostojnej skórze pod okiem. Cienie były bardzo ładne i kolorowo pasowały do mojego dzisiejszego nastroju, więc od razu zdecydowałam się na ten makijaż.

Byłam dość zamożna, a tak na prawdę to moi rodzice, bo nie zarabiałam. Dostawałam od nich kieszonkowe po dobrych ocenach w szkole, co wnioskowało u nich, że się staram, lecz kiedy tylko, wleciał inny stopień od piątki bądź nawet i szóstki, nie było tu za dużo gadania o pieniądzach, a bowiem nawet po tym co robili, nie chciałam i nie mogłam ich widzieć...

Moi opiekunowie prawni, chcieli być idealni, lecz kiedy tylko myślałam, że wreszcie się zmienili to widocznie tylko zjebanie się myliłam. Ukrywali przed swoją publicznością jacy tak na prawdę są. A najbardziej chcieli pokazać swoją reputację. Rodzice widnieją w domu jako zło, a najbardziej to, strasznie inaczej niż w ludzkości. Mszczą się za wszystko. Ukrywają się przed nimi, maskami, które mają po kilka wizerunków.

Przecież wreszcie miałam to po kimś i na prawdę żałowałam. Nie chciałam, żeby ludzie wiedzieli jaka jestem na osobności, a jaka jestem przy nich, lecz on wiedział wszystko. Cholerny manipulator.

Na zegar wskakiwała nowa godzina. Dochodziło to do tego, że musiałam powoli kończyć swój rysunek artystyczny, który wykonywany był dosłownie ku potrzeby mojej twarzy. Nie wiedziałam, czy zdążę, bo dopiero co zaczynałam robić drugie oko w cieniach, ale jakoś wierzyłam, że jednak zdołam się do tego wyzwania.

Po perfekcyjnym zdążeniu z robieniem makijażu od razu przeszłam, więc do mojej wielkiej szafy, w której mieściło się ponad trzysta ubrań na każdą okazje, lecz podobało mi się w niej to, że była ona zawsze uporządkowana tak samo jak i mój zawsze czysty wysprzątany pokój. Rodzice mnie tego nauczyli. W metodach zawsze wspominałam sobie ich słowa. Robisz to. Dasz radę, a jak nie to wiesz co cię czeka.

Justice of LiesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz